>>3<<

153 13 2
                                    

Stella

Otworzyłam drzwi wejściowe do domu. Zrzuciłam buty ze swoich stóp i pobiegłam do salonu. Rzuciłam torbę na kanapę i cała w skowronkach weszłam do kuchni. Przy blacie stała mama, która kroiła jakieś warzywa.

- Mamuś, nie uwierzysz co się dzisiaj stało w szkole. Pamiętasz jak ci mówiłam, że w naszej szkole odbywają się zawody sportowe? To właśnie dzisiaj był finał. Zjechały się reprezentacje wszystkich szkół z kraju i było rozdanie nagród. Nasza szkoła zajęła pierwsze miejsce. Rozumiesz? Pierwsze miejsce! Zostaliśmy wyczytani i każdy otrzymał taką białą teczkę. Wiesz, nikt nie wiedział co jest nagrodą. Więc otwieramy te teczki, a tam jakaś kartka z tekstem. Czytamy i mamuś nie uwierzysz w to, co tam było napisane. Każdy z naszej drużyny dostał stypendium w najlepszej szkole na świecie. Rozumiesz?! Stypendium. Mamuś, będę mogła uczyć się w najlepszej szkole na świecie - przez cały czas machałam rękami i nie mogłam ustać w miejscu.

-Stypendium? A gdzie jest ta szkoła? - i właśnie w tej chwili moja radość znikła. Jak powiem że będę musiała opuścić Irlandię to mnie nigdy w życiu nie puści.

- W Australii - usiadłam na blacie i czekałam na reakcje mamy.

- Czy ja dobrze usłyszałam? W Australii? Przecież to jest daleko.

- Tylko 24 godziny samolotem z przesiadkami - wtrąciłam i spojrzałam na mamę.

- Nie ma mowy, że cię puszczę. To jest za daleko. A ty nawet nie masz piętnastu lat. Nie. Nie zgadzam się.

- Ale mamo...

- Nie i koniec tematu - zrezygnowana wyszłam z kuchni i poszłam do taty. Weszłam do garażu i od razu zauważyłam go stojącego przed motorem.

- Tatek. Mam sprawę.

- Mów.

- Bo nasza szkoła wygrała zawody sportowe i nagrodą jest stypendium w innej szkole. A mama się nie chce zgodzić.

- Dlaczego się nie chce zgodzić?

- Bo, ta szkoła jest w Australii.

-I przyszłaś do mnie, abym porozmawiał z mamą na ten temat - stwierdził. Pokiwałam głową na znak, że ma rację.

- Porozmawiasz? Proszę. To jest dla mnie ważne. Wiesz ile ta szkoła mi da? Dzięki niej będę mieć zapewnione miejsce na studiach i późniejszą karierę.

- Wieczorem. Teraz idź i zawołaj chłopaków. Muszą mi pomoc przenieść rzeczy na strych.

Nate

- Jaki żal! Gdybyśmy wiedzieli jaka jest nagroda to byśmy wzięli udział w tych zawodach! - krzyknąłem oburzony. Przebieraliśmy się właśnie po wychowaniu fizycznym, czyli naszej ostatniej lekcji w tym dniu. Reszta mojej klasy również była wściekła.

- Bez sensu, że takie dzieciaki pojadą do Australii! - powiedział Jack. Wszyscy się z nim zgodziliśmy i kontynuowaliśmy dyskusję przez kilka następnych minut.

- Nate? Idziesz do nas czy do domu po rzeczy? - spytał Brian, kiedy chwilę później opuściliśmy szkołę.

- Nie wiem, stary. Powinienem wrócić się spakować i w ogóle, ale nie mam ochoty patrzeć na ojca. Mówiłem Ci, że to wszystko przez niego i jego gównianą robotę. Pieprzony architekt się znalazł! - warknąłem i poszliśmy na przystanek. Po piętnastu minutach byliśmy już w domu Briana. Jego mama przygotowała dla nas obiad i powiedziała, że później pojedzie ze mną oraz ze swoim synem do mojego domu. Pokiwaliśmy głowami i zjedliśmy posiłek. Mieliśmy już wychodzić kiedy usłyszeliśmy krzyk siostry bruneta.

I hate you more than you thinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz