Rozdział 1

82 5 2
                                    

Wstałam około 6:45.Niechętnie zwlekłam się z łóżka.Podeszłam do szafy i spojrzałam na wielkie lustro stojące obok.Czemu muszę być tak brzydka i tak gruba?Czy ktoś mi to wyjaśni?!?!!?!Wyjęłam ciuchy z tej dużej szafy,wzięłam również bieliznę z komody i poszłam do toalety.Umyłam zęby.Zrobiłam sobie kąpiel.Wytarłam się,ubrałam czarne legginsy,gruby sweterek w kolorze bladego różu,trampki i mój ulubiony wisiorek i oczywiście czarną bieliznę.Włosy postanowiłam rozpuścić.Jakimś cudem na ekranie mojego iPhone była godzina 7:48.Spóźnię się.Znów.
Zrobiłam makijaż.Wzięłam moją torbę i deskę.Zbiegłam po schodach i weszłam do kuchni biorąc samą wodę.Założyłam torbę na ramię,wyszłam z domu wskakując na deskę.Pojechałam do szkoły.Po 15 minutach byłam przed szkołą.Szybkim krokiem weszłam w mało lubiane przez uczniów mury.Trafiłam do mojej szafki, wrzuciłam parę niepotrzebnych mi na razie książek,strój na wf oraz deskorolke.Przeszłam przez korytarz i potem przez drugi,trzeci aż w końcu znalazłam się obok sali od historii.Mam teraz WOS z panem Gray'em.Weszłam do sali,przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam w ławce obok Jacob'a.
A ja już się bałem,że coś ci się stało.-powiedział mój przyjaciel.
Jak widać jeszcze żyje.-odpowiedziałam z lekką niechęcią.
Co się stało?Rano nie odbierałaś więc pojechałem na desce sam.-widziałam leciutki smutek w jego oczach.
Wiesz jak to ja kiedy robię się na bóstwo.-powiedziałam z lekkim śmiechem.
Może pan Jacob powie nam coś na temat tego co powiedziała panna Merry?-odezwał się pan Grey.Cisza.Brak odpowiedzi.-Dobrze.Panie Jacob rozumiem że pańska przyjaciółka źle się czuję, widzę to po..Eghym..Nie ważne..Ale prosiłbym aby było to załatwiane na przerwie.
Dobrze.-powiedział speszony chłopak.Spojrzałam na niego przepraszająco.Znów coś się dzieję przez ciebie.Idiotka.Trzeba było czekać do przerwy i powiedzieć żeby był cicho.- Miśka...Nic się nie stało.-powiedział i pocałował w czoło.Robi tak często.

***

Na lunchu usiedliśmy całą paczką.Czyli ja,Jacob,Emma, Olivia, Victoria,Miley,Claudia,Ana,Daniel,Dominic,David,Christopher,Edward, Isaac,Jack,Jerry i nie było jednej ważnej osoby-Nicholasa.Wiem,spora paczka.Siedziałam między Emmą a Victorią i widziałam jak Edward przygląda mi się.
Chyba wpadłaś w oko pewnemu brunetowi.-powiedziała Em.
Wydaje mi się,że to tak od dłuższego czasu.On pożera cię wzrokiem.-dodała Vi.
Czy ja wiem..My się tylko przyjaźnimy.-odparlam-Prosze nikt by nie chciał dziewczyny,która..-tu zahamowałam.One nie mogą wiedzieć.
Która co?- spytała Vi.
Nic..Nic..- speszyłam się.
Nie widziałam Nicholasa już kilka dni.Gdzie on jest? Wyjechał? Zostawił mnie?Po chwili ktoś zasłonił mi oczy.Słyszałam śniechy dziewczyn.
Ana?-spytałam nieśmiało.
Nie.-powiedziała Emma.
Emma.Skoro do mnie mówisz to ty.
Nie.-odpowiedziała Victoria.
Poczułam męskie perfumy,a w tym czasie ten ktoś obrócił mnie w bok i skradł całusa.Ta osoba zabrała ręce,usiadła obok i mnie objęła.Nicholas.Mocno się w niego wtuliłam,a on dał drugie ramię na moje i mnie przytulił.
Tęskniłam.-powiedziałam cicho.
Wiem.Ja też.Wróciłem już.-wyszeptał prosto do mojego ucha, poczułam jego ciepły oddech, pocałował moje czoło i dodał-Misiu..Znów nic nie jesz..
Musiał to zauważyć.Cholera.Jaka wymówka?
Wiesz.Nie jestem głodna.-powiedziałam uciekając wzrokiem od jego oczu.
Kochanie..Znając ciebie to śniadania też nie zjadłaś..Nie czujesz już głodu.Pijesz spokojnie wodę.W najlepszym przypadku zjesz lecz mało.Gorsze jest to,że potem wymiotujesz. Muszę cię pilnować.-powiedział stanowczo.Pięknie jeszcze tego mi brakowało.

***

Wyszliśmy ze stołówki trzymając się za ręce.Doszliśmy do sali od fizyki.Usiadł obok drzwi,a ja na jego udach.
Dziś po szkole jedziemy do mojego domu.-powiedział.
Czemu?
Muszę sprawdzić parę rzeczy.-spojrzał na mnie znacząco.Po co on chcę patrzeć na moje rany,siniaki i inne głupoty??Nie powinien tego oglądać.
Znów kontrola?-spytałam.
A żebyś wiedziała,że tak.-odpowiedział łącząc nasze usta w jedność.Czułam zszokowane wzroki moich przyjaciół.Widziałam jak pewnych dwóch panów gotuje się w środku ze złości.Powinni zrozumieć,że..Czekaj..Czekaj..Stop..Czy teraz,w tym momencie całuje mnie Nicholas Wood?OMG.Jacob. Co on sobie teraz myśli?Nicholas nie powinien mnie całować,nie w taki sposób.
Przepraszam.Długo czekałem na to żeby to zrobić.-powiedział Nicholas odrywając się ode mnie.
WOW.Tego już za dużo.Jak on może chcieć mnie całować?Jak w ogóle chłopcy mogą ślinić się na mój widok?Powinni się oglądać za Vi albo Miley,ale nie za mną. Wracając.Wściekły Edward rzucił się na Nicholasa.Zaczęli się bić.Jak dzieci.Normalnie dzieci,które kłócą się o samochodzik.Bili się już dobre kilka minut.Krzyczeli.
Czemu ty się do niej zbiżasz?!?!-krzyknął Edward.
W porównaniu z tobą.Ja przynajmniej mam mózg i jestem dla niej miły,a nie oschły!!-odpowiedział Nicholas i oberwał w szczenkę.
Nie mogłam stać i się patrzeć,więc rzuciłam się Edwardowi na plecy,drapałam kark,ciągnęłam za włosy.W końcu przybiegli do nas Jack i Dominic.Dominic zdjął mnie z Edwarda i mocno trzymał,a ja mu się wyrywałam,kopałam go i nadepnęłam na nogę.Moje starania nic nie dały,ponieważ chłopcy z naszej "grupki" w sumie to połowa z tych dziesięciu mięśniaków jest w szkolnej drużynie.
Dominic trzymał mnie,Edwarda-Jacob,a Nicholasa-Christopher.Każdy się wyrywał.Po chwili ujrzałam dyrektora.
Zapraszam całą szóstkę do gabinetu.-powiedział starszy od nas zaledwie o 7-8 lat mężczyzna.
Ruszyliśmy za nim.Nikt nie rozmawiał.Odezwał się tylko Nicholas do Edwarda:
Gdyby nie ty.Nie szlibyśmy teraz na dywanik u dyrka.
Po jakimś krótkim czasie znaleźliśmy się w gabinecie.Pan Doone usiadł na fotelu,a my staliśmy w rzędzie przed biurkiem.
Co macie mi do powiedzenia?-spytał.
To po prostu była kłótnia.-powiedziałam.
Kłótnia,w której drobniutka licealistka rzuca się na plecy swojemu koledze,który jest w drużynie,jest umięśniony i przez to jest większy od niej?-zaśmiał się.
Tak jak by.-wtrącił się Jack.
Bo to przepana jest przez..-mówił Dominic.
Przeze mnie.To przez to że byłem wściekły na kumpla.Chciałem się odegrać.To chyba nie był odpowiedni moment.-odparł Edward.
Pan dyrektor chyba zauważył mój wzrok i powiedział:
Narazie panno Rosalie jest to upomnienie,ale kara będzie.
Dobrze.Przepraszam.-szepnęłam.
Po chwili zastanowienia znów się odezwał pan dyrektor:
A jeżeli chodzi o was razem z panną Evans.Dostaniecie dodatkowe prace domowe od pana Greya.
Wszyscy przytaknęli i wyszliśmy na lekcję.

***

Po szkole tak jak obiecał Nicholas wróciłam z nim.Weszliśmy do domu i usłyszałam głos dochodzący z kuchni.Weszłam tam z nim.Kobieta była odwrócona tyłem.Nicholas powiedział:
Hej mamo.Jest ze mną Rosa. Idziemy na górę.Nie wchodź do pokoju i wyślij Jessicę do sklepu po żelki czy coś.Dzięki.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów.Jego mama wybiegła z kuchni.
Moja kruszynko.Tak dawno cię nie widziałam.-powiedziała i uścisnęła mnie mocno.-Ostatnio zostawiłaś piżame,wyprałam ją,więc możesz zostać na noc.Oczywiście jeśli chcesz.Już i tak wiele razy tak było.
Uśmiechnęłam się.Kobieta puściła mnie,a ja z moim towarzyszem weszłam po schodach na górę do jego pokoju.

-------------------------------------------------------------

To pierwszy rozdział.Mam nadzieję,że aż tak koszmarny nie jest.Jeżeli jest tam jakiś błąd to przepraszam.Niedługo pojawi się drugi rozdział.Siedzę i się nudzę,bo jeszcze jeden dzień wolnego od szkoły.Może nawet jutro coś wstawię.Buziaki i do następnego

RoksanaRoxi

Believe me,because I'll stay.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz