Rozdział 2

13 2 0
                                    

-Czego tu chcesz? Śledzisz mnie?-Powiedział chłopak żyrafa.

-Nie pochlebiaj sobie.-rzuciłam i odwróciłam się w kierunku pozostałych.- Który z was to Luke? Musimy już iść wręczać tą nagrodę.

-Coś mi się zdaje, że nie zadowoli cię odpowiedź.-Powiedział brunet... przystojny brunet, tak przy okazji.

-Okk, nie za bardzo rozumiem?-powiedziałam, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.

-Może teraz zrozumiesz...-przerwał na chwilkę-Jak widzisz jest nas czwórka, i jeden z nas to Luke więc...y no ten... jestem Calum.

-Michael-Przedstawił się czerwonowłosy.

-Ashton-wystawił rękę kolejny z nich.

-No właśnie, Calum, Michael, Ashton, więc Luke to...-uśmiechnął się krzywo i cała trójka wystawiła ręce w kierunku żyrafy aka Luke'a.

-Ołł, taa, no to w takim razie... masz rację nie zadowala mnie ta odpowiedź, więc...- przewróciłam oczami i popatrzyłam na Luke'a, który patrzył wszędzie byle nie na mnie.- Szczerze mam to gdzieś, że to ty, chciałam tylko powiedzieć, żebyś po prostu nic nie mówił i stał koło mnie resztą ja się zajmę.

-Niby czemu mam nic nie mówić?-prychnął

-Dobra to może inaczej, masz coś przygotowane?- spytałam już spokojniej bo szczerze mówiąc wiedziałam, że już raczej nigdy więcej go nie zobaczę, więc nasza pięciominutowa kłótnia w tej sytuacji nic nie zmieniała.

-No pew...- zaczął, ale od razu zamknął się i wreszcie odważył się spojrzeć mi w oczy- tak szczerze to nie.

-No dobra... to może wiesz z innych występów co się powinno powiedzieć?

-No... tak  w sumie to...-wiedziałam, że nic nie ma, ale chciałam to usłyszeć od niego.

-Stary nie zgrywaj księżniczki, wszyscy wiemy, że nic nie masz, a po za tym twoja "wypowiedź" ma znaczenie dla naszej reputacji.

-No ale...

Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy a pozostała trójka parsknęła śmiechem.

-Okkkk to ja może podsumuje.. nie masz nic przygotowane, nigdy nie występowałeś w tego typu galach, a wkurwiasz się na mnie i do tego chcesz mówić, co jak mniemam skończy się tym, że zatniesz się w połowie zdania i nie będziesz wiedział co dalej powiedzieć.-podsumowałam i mogę przysiądź, że zobaczyłam lekki uśmiech na jego twarzy.-Toooo, o co ty się wkurzasz?-tym razem spytałam.

-No bo... oj nie udawaj takiej świętej. Teraz zachowujesz się ok, a przedtem jakoś nie byłaś najmilsza.-popatrzył na mnie z grymasem na twarzy i trochę ma rację.

-Może i tak, ale nie wiem jaką ci to robi różnicę, w końcu i tak się już więcej nie spotkamy co się rozumie samo przez się, że nie będziemy ze sobą rozmawiać, także wytrzymaj ze mną te 3 minuty na scenie i będziesz miał mnie z głowy.-Uśmiechnęłam się... no przynajmniej próbowałam...

-No tak właś...-Ashton chciał coś powiedzieć, ale Mike uderzył go z łokcia w brzuch i nie dokończył. Postanowiłam zignorować to więc popatrzyłam na Luka czekając na jakąkolwiek jego reakcję. On tylko stał i dziwnie patrzył się na Ash'a. Na szczęście po krótkiej chwili wrócił do rzeczywistości i kątem oka skierował się na mnie.

-Ok niech ci będzie, ale dasz mi przynajmniej zrobić z nimi zdjęcie.-spytał, a raczej oświadczył.

-Cokolwiek.-przewróciłam oczami i odwróciłam się chcąc odejść, gdy Calum chwycił mnie za ramię.

-Ej, może chciałabyś z nami usiąść?-spytał. A ja popatrzyłam na Luka, który mordował go wzrokiem.

-Yyy, bo ja.. no ok.-zgodziłam się, z lekką niechęcią.

-Pff-Odezwał się Luke, ale zignorowałam to i poszłam w stronę sceny.



Who are you really?/L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz