Straciłam z oczu nasz salon i zamiast tego ujrzałam ogromne łąki i lasy.Byłam pod wrażeniem i wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku,gdyby nie brak obecności rodziców. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam wysoki na jakieś 3 piętra budynek. Z daleka dostrzegłam staw z żabami i już wiedziałam, że to jest Nora. Chciałam dostać się tam jak najszybciej więc zaczęłam biec skupiając przy tym uwagę jedynie na dom. Niestety moja koordynacja i zmysł równowagi nie należą do najlepiej rozwiniętych czynności życiowych, nie zauważyłam ubytku w ziemi i przewróciłam się w dół jednej z górek drąc przy tym swój sweter i spodnie, a następnie wpadając do głębokiego bagna. Cała w błocie podniosłam się, ciężkimi krokami doszłam do drzwi wejściowych. Zapukałam trzy razy w drzwi po czym otworzyła mi niewysoka, w średnim wieku kobieta. Miała ognistorude włosy do ramion. Uśmiechała się do mnie szeroko, a tuż za nią stał mój ojciec.
-Na wszystkie świętości jak ty wyrosłaś!- kobieta obejrzała mnie wzrokiem i zaśmiała głośno widząc moje brudne ubrania.
-Nie wiem jak to się stało- pokazałam na siebie i weszłam do środka.
Poczułam zapach owoców morza i doszłam do wniosku, że być może Pani Weasley przygotowuje na obiad Bouillabaisse. Stanęłam na przeciw niej i rozglądałam się po całym salonie. Pomimo minimalnemu zagraceniu wydawał się przytulny.
-Doszłaś do wniosku, że przyda Ci się kąpiel błotna kochanie?- moja mama była kolejną osobą, która mi się przygląda.
-Ginny przynieś jakieś ubrania!- krzyknęła rudowłosa kobieta podchodząc do schodów- A tutaj jest łazienka- wskazała dłonią drzwi obok mnie. Weszłam tam i ściągnęłam ubrudzone ciuchy po czym napuściłam do wanny ciepłej wody i wzięłam krótką kąpiel. Spędziłam tam około 20 minut, a przez ściany słyszałam przygotowania do posiłku. Założyłam na siebie czarną bluzę Ginny, która okazała się jak na mój gust trochę za krótka oraz niebieskie spodnie. Z siłą popchnęłam drzwi i usłyszałam ciche "Ała".
-Czy Ty chcesz mnie zabić kobieto?- burknął ktoś,więc wyszłam szybko z pomieszczenia i spojrzałam na moją przypadkową ofiarę. Przed oczami miałam jedynie biel koszulki i lekko odkryte obojczyki, uniosłam swój wzrok wzwyż i spostrzegłam śmiejącą się postać o równie rudych włosach jak pani Weasley oraz równie ciepłych, brązowych oczach jak ona.
-Czy wyglądam na zabójcę?
-Bardziej na gnoma-stwierdził i zaznaczył dłonią znaczną różnicę wzrostu między nami, która wynosiła około 20 centymetrów
-Kogo my tu mamy- usłyszałam kolejną osobę, ale nie spodziewałam się zobaczyć identycznej do tej, która stoi przede mną. Z niedowierzaniem spoglądałam na dwóch chłopaków wyglądających tak samo.
-Eliksir wielosokowy?
-Tak. Naprawdę nazywam się Bella- powiedział ten drugi z przekonaniem.
-Fred!George!- krzyknął pan Artur- Przestańcie znowu opowiadać brednie i lepiej idźcie zajadać się Boulialla...Boulalami...Bou cholera jasna owocami z morza.
-Bouillabaisse-poprawiłam go.
-To uleczalne?- zapytał ten,który pięć minut wcześnie nazwał mnie gnomem.
-Fred!-powtórzył się pan Weasley i wszyscy poszliśmy do kuchni, by zjeść obiad. Usiadłam pomiędzy Ginny a moją mamą oraz na przeciwko Fred'a. Cały stół zastawiony był jedzeniem, na środku stała Bouillabaissa, obok niej trzy słoje miodu, dwa dżemu malinowego, miska lazanii, kapusta kiszona, placek z wołowiną, sałatki, biszkopt, a prawie każda osoba miała piwo kremowe lub herbatę. Sięgnęłam po lazanię, ale Fred zdążył mnie wyprzedzić i sięgnął ją szybciej.Wstał,podszedł do mnie i nałożył na mój talerz dwie,duże łyżki po czym wrócił na swoje miejsce.Podziękowałam mu uśmiechem i zajęłam się posiłkiem.Przez chwilę mój ojciec opowiadał o naszym pobycie we Francji, rozmawiali o zaklęciach, żartowali. Przy ich rozmowach z czasem ja i Fred spoglądaliśmy na siebie wysyłając sobie sygnały, że atmosfera sztywnieje. Fred i George wstali od stołu i kiwnęli do mnie głową,abym poszła za nimi.
-Dziękuję za obiad Pani Weasley
-Możesz mówić mi Ciociu jak kiedyś- zwróciła mi uwagę,gdy odchodziłam od stołu.
-Dobrze Pani Ciociu Weasley
Wybiegłam z kuchni do przedpokoju, gdzie bliźniacy ku mojemu zdziwieniu czekali na mnie. Ponownie moje nogi mnie zawiodły i zamiast się zatrzymać wbiegłam na jednego z nich,uderzając twarzą o jego klatkę piersiową.
-Nigdy nie wiedziałem, że aż tak przyciągam dziewczyny
-Nie wyobrażaj sobie- prychnęłam.
-Dobra gołąbki chodźcie - poprosił nas George i wyszliśmy na podwórko.
-Jesteśmy tu w jakimś celu? - spytałam rozglądając się po ogrodzie.
-W sumie to nie, ale lepsze to niż słuchanie opowieści naszej mamy o tym jakiego zaklęcia używa do zmywania naczyń
Zobaczyłam turkusowe auto stojące przed szopą. Podeszłam do niego i zobaczyła wgniecenie z przodu i boku samochodu. Obejrzałam je dookoła i wydawało się, że jest stare i mocno używane.
-Panie przodem - Fred otworzył drzwi i pozwolił mi wsiąść do niego. Czułam zapach starej skóry i kurzu. Na tylnym siedzeniu leżały dwie różdżki, które zapewne należały do Fred'a i George'a. Rozsiadłam się wygodnie z tyłu,a chłopcy zajęli miejsca z przodu.
-Jeździłaś kiedyś samochodem? - spytał George wkładając kluczyki do stacyjki i spoglądając przenikliwie na Fred'a.
-No tak
-A latałaś kiedyś samochodem? - Fred zadał mi pytanie po czym odwrócił się do mnie i zapiął mi pasy, przed odwróceniem się posłał mi oczko i poczułam dziwne ukłucie w żołądku kiedy podniósł swoje kąciki ust.
CZYTASZ
Remember me II Polish Fanfiction II Fred Weasley
FanfictionI chyba mogę przyznać, że Fred Weasley był mi drogą osobą, najważniejszą. Ciepło jakim mnie obdarował, miłość jaką okazywał nie jest choć w małym stopniu porównywalna do żadnego innego uczucia. Wydawało mi się, że nie można kochać kogoś za błahostki...