Rozdział 7

500 37 9
                                    


Przyjęcie do wiadomości, że to James Potter jest moim ojcem chrzestnym nie należało do najtrudniejszych zadań. Spodziewałam się chyba gorszego obrotu sytuacji. Dziadek wytłumaczył mi, że moi rodzice przyjaźnili się z Potterami, ale dalej utrzymywał, że stracili oni życie w wyniku nieszczęsnego wypadku. Według mnie to wszystko było bardziej pokręcone.

Wieczorem wyszłam ze swojego pokoju, gdy Hermiona zajęta była nauką. To był jeden z tych momentów kiedy wiedziałam, że powinnam wyjść i jej nie przeszkadzać. Moja satynowa, biała piżama nie była dobrym wyborem na wrześniowe noce, ale miałam na sobie również czarny sweter więc nie trzęsłam się z zimna. Usiadłam na jednym z balkonów, skrzyżowałam swoje stopy a głowę oparłam o zimne cegły. Ciemność zaczęła otaczać Hogwart, wiedziałam, że miałabym problemy gdyby ktoś mnie zauważył. Lubiłam oglądać zachodzące słońce, moment kiedy dzień staje się nocą. To wszystko tutaj było zupełnie inne niż we Francji. Nie tęskniłam za tamtym miejscem, lecz nie szybko akceptuję zmiany. Z moich przemyśleń wyrwał mnie nagły głos zza pleców.

-Wnuczka Dyrektora ma przywilej przebywania o której chce po za pokojem? - obok mnie pojawił się Fred, który wcześniej złapał mnie delikatnie w talii. Oparł się na łokciach i odwrócił swoją twarz ku mnie, oczy miał zaspane, brązowe, ciepłe, stworzone, aby w nie patrzeć. 

-Co ty tu robisz? - zignorowałam jego pytanie całkowicie

-Obserwuję Cię. Przychodzisz tutaj dość często, też czasami szukam miejsca żeby pomyśleć, robisz to samo więc możemy pomyśleć razem

-Nie musisz ze mną rozmawiać. Nie oczekuj zbyt wiele z mojej strony

-Zachowujesz się jak hipokrytka. Z jednej strony mówisz, że jesteś nic nie warta, znana niby dzięki nazwisku a  z drugiej chcesz być znana dzięki samej sobie. Nie wiesz kiedy ktoś lubi cię za to czy za osobowość, a ja naprawdę Cię polubiłem Lily

Nie patrzył już na mnie kiedy to mówił, wzruszył ramionami i chciał odejść, ale poszłam za nim.

-Fred poczekaj - szepnęłam i złapałam go za dłoń po czym odwrócił się do mnie. Znów różnica wzrostu między nami okazała się znacząca. Musiałam patrzeć się w górę, aby widzieć w pełni jego twarz.

-Czekam - wypalił a kąciki jego ust podniosły się w lekkim uśmiechu.

-Nie mów, że jestem hipokrytką

-Jesteś

-A więc tak o mnie myślisz...- westchnęłam.

-Lubie Cię przecież powiedziałem. Czy Wy kobiety słuchacie co się do Was mówi? - burknął, potem zaczął się śmiać kiedy dostrzegł, że z mojej strony to nie wygląda na żarty.

-Myślę, że powinieneś zająć się swoimi sprawami lub tym co leży w Twoim interesie - warknęłam na Fred'a, on tylko odwrócił swój wzrok a swoje dłonie położył na moich barkach.

-Jesteś opryskliwa jak cholera, ale wydaje mi się czy tak jest tylko w stosunku do mnie? Nie wiem czy powinienem to mówić, ale nie ma takich słów, które możesz powiedzieć żebym się do Ciebie zniechęcił Lily

-Ale ja naprawdę mam nadzieję, że się dogadamy Freddie - powiedziałam protestując, założyłam ręce i czekałam na jego reakcje.

-Nazwałaś mnie "Freddie"? - dopytał niedowierzająco.

-Przepra..

Przerwał mi.

-Podoba mi się to nawet . Słyszałaś o czymś takim jak jesienny bal? - zadał mi pytanie, ale nie spodziewałam się kolejnego z jego strony - Poszłabyś ze mną? Nie, inaczej. Idziesz ze mną. Nie mam zamiaru czekać, aż ktoś inny sprzątnie mi taki okaz sprzed nosa. Bal jest w przyszłym tygodniu

-Dlaczego akurat ja? - spytałam a w głowie myślałam już nad tym jaką sukienkę wybiorę, fiołkowa byłaby idealna, błękitna również, bo jest to ulubiony kolor Fred'a.

-Losowałem - poważnie szepnął i poklepał mnie po ramieniu trochę mocniej niż powinien. W tamtym miejscu zapewne pojawi się zaczerwienienie lub co gorsza siniak. Będę musiała tłumaczyć się dziadkowi, że nie maltretuje mnie nikt w szkole.

-A jeżeli się nie zgodzę? Jeżeli ktoś mnie już zaprosił...

-Nie chcesz ze mną iść...Rozumiem - spuścił głowę i ponownie chciał odejść.

-Chce z Tobą iść na ten bal, Fred - powiedziałam szybko, aby zatrzymać go po raz drugi.

Wrócił wzrokiem na moją zakłopotaną twarz i złożył delikatny pocałunek na moim czole, po tym odszedł szorując butami o podłogę w kierunku swojego pokoju. Teraz wiedziałam, że już czas żebym to ja również wróciła.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 06, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Remember me II Polish Fanfiction II Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz