The Bite of 87: Dzień pierwszy

219 14 1
                                    

Wszystko było przygotowane. Toy animatrony zostały przeprogramowane na rozkaz:
"Strasz stróża nocnego, przez tydzień I słuchaj tylko rozkazów
Marionetki". Ten plan był idealny. Na dzień przed rozpoczęciem planu, w pizzerii pojawił się Nowy animatron. Plastikowy chłopiec który miał rozdawać balony klientom. Nie było czasu by go zaprogramować. Trudno, jeden robot nic nie zmieni.
Na sam początek wszystko było ok. Czekaliśmy. Pierwszy ruch wykonał Toy Bonne. Mnie powstrzymywał przed atakiem. Nakrecajac moja pozytywke.
Niestety Foxy nie trzymał się planu. Chciał zaatakować bez konsultacji ze mną. No trudno. Ale za to był skuteczny. Jakoś o 5:00, ruszyła się Toy Foxy.
Poszła głównym holem, już była przy wejściu. I nagle coś się stało. Jej plastikową powłoką zaczęła odpadać od egzoszkieletu.
Cholera. Jeśli strażnik ja zobaczy to cały nasz plan padnie.
- O kurwa. Co jest!!!!??
Szlag!! Zobaczył Toy Foxy!!!
- No no, dziewczynko. Mówili mi ze masz jakiś błąd Ale nie mówili że się rozpadasz.- powiedział strażnik z wyrazem kpiny na twarzy- Hehe. No nic. Wrzucimy Cię do piwnicy. Do reszty tych śmieci.-
Potem zaczoł ciągnąć Toy Foxy do piwnicy. Nie sądziłem że jest aż tak silny. Rzucił animatronem o ścianę jak szmacianą lalką z taką siłą że rozpadła się do końca. Akurat wybiła godzina 6:00. Niech to szlag trafi!!!!
Gdyby nie wady konstrukcyjne Toy Foxy to byśmy wykonali plan już dziś. No nic. Jutro też jest dzień. Tylko szkoda tej lisicy.
Od tej nocy nie wystawiali jej już na główną hale. I nie nazywała się już Toy Foxy. Dostała Nowy pseudonim: Mangle czyli rozszarpana. Tak zakończyła się noc pierwsza. A biedna Mangle czekała na zemstę w piwnicy. Spodkałem się z pozostałymi.
- Ten wariat nie ma szacunku do niczego co żyje!!!! - zawrzeszczała Chika.
- Nic na to nie poradzimy. Jak byś zapomniała to on nas zabił.- odpowiedział Foxy.
- Chika ma racje. Jeśli chcemy się zemścić musimy bardziej się postarać. Może powinniśmy zaatakować kilkoro na raz?- zasugerował Bonny.
- To dobry pomysł. Ale musimy to jakoś ustalić. Jeśli zaatakujemy w kilkoro od razu to będzie zbyt łatwo. Powinniśmy atakować jakoś po kolei.- stwierdził Freddy.
- Masz rację. Musimy mieć lepszy plan. Trzeba ustalić kto i jak atakuje.- powiedziałem.
- Ale Toy animatrony też muszą mieć w tym jakiś udział. Musimy dać Mangle okazję na zemstę. - dodał Foxy.
Oczywiście miał rację. Musieliśmy się postarać aby ten...
"człowiek", choć nie wiem czy można go tak nazwac, dostał jak najboleśniejszą zemstę na jaką nas stać. A stać nas na wiele.
Vincent pożałuje że powrócił do tej pizzerii.
Koniec części pierwszej.

//przepraszam że tak długo nie było opowieści. Miałem za dużo na głowie. W najbliższym czasie bardziej się postaram\\

Five Nights At Freddy's: Oczami AnimatronówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz