02: Sądzisz że jestem gwałcicielem, Castillo?

924 31 3
                                    


-Cześć Luśka! - przywitałam blondynkę siedzącą za kierownicą białego BMW.

-Cześć Vils. - powiedziała odpalając samochód. 

-Ładnie wyglądasz. - skomplementowałam, jej miętową sukienkę i białe obcasy.

-Dzięki, ty też wyglądasz świetnie. - uśmiechnęła się. Cała droga minęła nam na śpiewaniu "Jar Of Hearts", "Human", i innych piosenek Christiny Perri. 

-Cześć ludzie! - powiedziałam wchodząc na imprezę. 

-Vilu! Skoro wszyscy są to gramy w "nigdy, przenigdy" - powiedziała Fran,była już dość wypita. Dziwne. Jest 19:30. Ta gra, polega na tym że wszyscy siadają w kółku, z kieliszkiem wódki, zaczyna osoba którą ktoś wybierze i mówi coś czego nigdy nie robił a osoby które to zrobiły piją. 

-Okej! Violetta zaczyna! - Fran rozkazała.

-Nigdy, przenigdy nie straciłam dziewictwa... - wyznałam. Jedynymi dziewczynami które nie piły byłam Ja, Fran i Naty. 

-Nigdy, przenigdy nie oglądałam Horroru. - powiedziała Naty. Wszyscy wypili...

Następnego dnia...

Wstałam z okropnym bólem głowy. Na szczęście Fran dała mi jakieś tabletki kilka dni temu dzięki czemu ból głowy ustąpi. Od razu zażyłam zalecaną ilość tabletek od razu popiłam wodą. Nie cierpię kiedy tabletki rozpuszczają się w ustach  tworząc obrzydliwy posmak. Po spożyciu tabletek wzięłam prysznic i ubrałam się w biały kombinezon oraz czarną marynarkę. Całej stylizacji uroku dodały czarne szpilki. Zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i wyszłam do pracy. Odpaliłam swojego fiata 500 i po 10 minutach byłam na miejscu. Szybkim krokiem ruszyłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro. Zajęłam swoje miejsce przy biurku i zatopiłam się w wirze pracy. 

-Castillo. - usłyszałam ochrypły głos mojego szefa. W sumie... nawet seksowny. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego spod rzęs. W jego piękne szmaragdowe oczy. - Do mnie. 

Szybkim krokiem ruszyłam za nim. Po chwili byłam w jego biurze. 

-Porozmawiajmy. Chciałbym cię przeprosić za wczoraj i zaprosić na kolację. Do mnie? - zaproponował.

-Uważam iż niestosownym byłoby spotkanie się z szefem poza pracą. Przyjmuję przeprosiny lecz zaproszenie na kolacje muszę odrzucić. - powiedziałam jednym tchem. Tak bardzo chciałabym tam iść.

-Daj się przekonać. - uśmiechnął się miło.

-Nie, przykro mi. Nie wiem czego mogę się po panu spodziewać... - odmówiłam kolejny raz.

-Sądzisz że jestem gwałcicielem, Castillo? - podniósł jedną brew.

-Nie, nie śmiałabym... - zacięłam się. Dlaczego przy nim nie wiem co mam mówić?! Przyjmę inną taktykę. 

-Racja, więc jak? - ponowił pytanie.

-Nie. Nigdzie z tobą nie pójdę. Nie mam zamiaru zwymiotować przy kolacji. Sorry, ale aż taka popieprzona nie jestem. Więc zabierz ten swój paskudny dziób i pozwól mi odejść. - powiedziałam, i chciałam odejść ale On zatrzymał mnie nadgarstkiem. Przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Oddałam pocałunek. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Na szczęście po chwili opamiętałam się i wybiegłam z jego gabinetu.

-Dupek. - mamrotałam do siebie kilka przekleństw pod nosem wchodząc do gabinetu Fran.

-Któż to któż Cię tak wkurzył że chcesz wywalić mi drzwi z zawiasów? - podniosła jedną brew. Przypomniała mi Verdasa. Ach... Jaki On uroczy!... Uspokój się Castillo! 

-A więc... - opowiedziałam jej o wszystkim.

-Dupek. - powiedziała na samym końcu.

-Dokładnie! Zaprasza mnie do siebie i całuje! - wywróciłam oczami.

-Ale przyznaj, podoba Ci się! - powiedziała obracając się na krześle obrotowym. 

-No...nie... - zacięłam się, nie wiedziałam co powiedzieć.

-Aha! A więc Ci się podoba! - krzyknęła zwycięsko.

-Stul dziób małpo! - skarciłam Ją. 

-No dobra. O! Czas do domu! Już 17! Wyłaź! Diego na mnie czeka! - zaśmiała się zabierając swoje rzeczy i jakieś teczki.

-Dobra, cześć! - powiedziałam wchodząc do windy. 

Fran. Fran. Fran. Po niej można się wszystkiego spodziewać. Chociaż w sumie... Mogę przyznać że Leon jest całkiem przystojny... Jego mięśnie... Ach... Chciałabym zobaczyć jego tors... CASTILLO! CO TY WYGADUJESZ!  Jestem totalnie nienormalna! Przecież ja nic nie mówię ja tylko myślę. Violetta! Co ty robisz! Świetnie. Jeszcze mówisz o sobie w trzeciej osobie. Gratuluje. Jeden krok bliżej rozdwojenia jaźni... 


Pomiędzy tobą a mną|Leonetta|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz