Ubrana w czarną sukienkę i białe obcasy pewnym krokiem ruszyłam do windy. Piętro 10. Po kilku minutach winda zatrzymała się a Ja wysiadłam z windy.
-Cześć, jest Fran? - spytałam Ludmiły, sekretarki mojej "szefowej" szczerze nigdy nie traktowałam jej tak. Znam każdy jej sekret. Jak ten że dostała okresu w wieku 13 lat. Tak.
-Tak, jest wolna. Możesz iść. - powiedziała Ludmiła, posyłając mi uśmiech który odwzajemniłam.
-Witaj! - krzyknęłam gdy tylko otworzyłam białe drzwi jej biura.
-Siadaj - wskazała na biały fotel obok stolika do kawy. - Opowiadaj o czym chciałaś tak pilnie porozmawiać?
-Angeles. Moja ciocia, przyjeżdża! - uśmiechnęłam się. Angie, jest o szesnaście lat starsza ode Mnie. Ma 40 lat. Jest dla mnie jak matka której nigdy nie miałam. Moja mama, Maria zmarła gdy miałam 4 lata a Tata? Mieszka w Buenos Aires, a Ja w Nowym Yorku.
-Nie wierzę! Angeles, wraca z Francji!? - ucieszyła się.
-Wiem, ja też gdy się o tym dowiedziałam niemal rozwaliłam sufit! - powiedziałam i pociągnęłam łyk kawy z filiżanki.
-Francesca! Francesca! - usłyszałyśmy krzyk Verdasa. Jej starszego brata. Dziewczyna szybko pobiegła do biurka i zabrała kilka teczek i kartek po czym wróciła do mnie.
-Udawaj że pracujemy... - szepnęła - Proszę!
-GDZIE SĄ DOKUMENTY BUDOWY NA 44 ULICY! - wparował jak oparzony.
-Skąd mam widzieć, ty je miałeś! - przestraszyła się.
-KRETYNKO! WIESZ CO NAROBIŁAŚ! - zaczął krzyczeć, podnosił rękę żeby Ją uderzyć ale Ja stanęłam pomiędzy nimi i jego ręka trafiła w mój policzek. Wybiegłam.
*FRANCESCA*
-Debilu! Uderzyłeś Ją! - krzyknęłam.
-Sama chciała! - tłumaczył się.
-Ona chciała mi pomóc, myślała że się zatrzymasz! - pobiegłam do jego gabinetu. Na biurku zauważyłam potrzebne dokumenty.
-Kretynie! Ty po prostu chciałeś się na kimś wyżyć! Ty jesteś nienormalny!
-A ty jesteś? Wiesz, ja jeszcze nigdy nie próbowałem się zabić... - wyszeptał.
-Nienawidzę Cię debilu! Nienawidzę! Co się z tobą stało?! - zaczęłam płakać i bić go rękami w tors. Chłopak mnie przytulił... Chwilę tak staliśmy, ale mu się wyrwałam. - CO TY CHOROBĘ DWUBIEGUNOWĄ MASZ?!
-Fran zaczekaj! - krzyknął gdy wróciłam do gabinetu.
*Violetta*
Po całym dzisiejszym zdarzeniu wróciłam do swojego apartamentu w koszmarnym nastroju. Rzuciłam się na łóżko i zastanawiałam gdzie to zgłosić. Co, drań niech sobie nie myśli że ujdzie mu to płazem. Zadarł z Castillo. Jeszcze nie wie co go czeka. Moje knucia przerwał dzwonek do drzwi. Kwiaty? Zabrałam je. Biało-różowe róże? Moje ulubione! Może od Taty? Wyjęłam karteczkę która była dołączona. Ona mogła nakarmić moją ciekawość.
Witaj Castillo! Chciałbym przeprosić za tą całą sytuację dzisiaj w firmie. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
Zimny Drań Leon Verdas
Skąd on wiedział jakie kwiaty lubię? Mniejsza o, to. I tak je wyrzucę. Wrzuciłam je do kosza na śmieci i ruszyłam pod prysznic, wcześniej zabierając bieliznę. Jest 34 stopnie! LUDZIE! UPAŁ! A urlop mam dopiero 24 lipca... Jeszce miesiąc pracy z tym imbecylem. Weszłam pod prysznic i starałam się zmyć te wszystkie uczucia które mną targały. Te wszystkie emocje. Leon, kwiaty... Ubrałam wcześniej przygotowaną bieliznę i postanowiłam obejrzeć jakiś film. Włączyłam swojego Macbook'a Air i weszłam na e-maila.
Nadawca: Francesca Cauviglia
Adresat:Violetta Castillo
Tytuł:Impreza
Ty, Ja, Diego i reszta dziś u mnie xD 19:00 bądź gotowa Lu po Ciebie wpadnie :)
Nadawca: Violetta Castillo
Adresat: Francesca Cauviglia
Tytuł: Re: Impreza
No okej... Będę czekać...
Z racji tego że jest 17 postanowiłam się naszykować. Wyjęłam czarną koronkową bieliznę, którą założyłam, małą czarną oraz wysokie czerwone szpilki. Castillo. Zaszalejesz
***********************************************************************************************
I mamy za sobą pierwszy! Dokładnie 527 słów. Mam nadzieję że się podoba :)
CZYTASZ
Pomiędzy tobą a mną|Leonetta|
FanficVioletta - miła dziewczyna, pracująca w firmie "Verdas Company" Leon - zaborczy szef traktujący pracowników jak śmieci. Francesca - wspólniczka i siostra Verdasa, jest zupełnym przeciwieństwem swojego Brata. Diego - chłopak Francesci. Pracuje w firm...