04:A ty? Jesteś dziewicą?

986 25 0
                                    

Wrzuciłam Leona do szafy i otworzyłam drzwi Fran i Diego.
-Cześć... - powiedziałam niepewnie.
-Heja Vils. Mam sprawę. Mogę wejść? - spytała wchodząc do środka.
-Sama sobie odpowiedz. - zaśmiałam się.
-Diego możesz zostawić nas same? - zwróciła się do swojego narzeczonego, On pokręcił głową i wyszedł.
-Dobra mów o co chodzi.
-Nie znasz jakiegoś dobrego ginekologa? Mój jest na urlopie a wiesz. Diego, te sprawy. - speszyła się trochę.
-Nie ma sprawy. Leć bo Diego się zniecierpliwi - powiedziałam.
-Racja. A tak w ogóle? Na co Ci te walizki? - podniosła lewą brew.
-Jadę do kuzynki. Vicki zaprosiła mnie na weekend do Londynu wiesz dawno się nie widziałyśmy pewnie za mną tęskni. W końcu widziałyśmy się ostatni raz kilka lat temu. - powiedziałam. Pożegnałam się z włoszką i wypuściłam Leona z szafy.
-Słuchanie o ginekologu siostry nie jest moim marzeniem. Wiesz? - zaśmiał się.
-Dobra idziemy. - wzięłam torebkę i wyszliśmy kierując się do samochodu Leona.
-A ty? Jesteś dziewicą? - spytał nagle.
-Ja.. Tak. - odpowiedziałam szybko.
-To urocze... - zaśmiał się, a Ja zaczęłam bawić się swoimi palcami.
-Czekam na tego jedynego. Wiesz, tak romantycznie. - rozmarzyłam się, a On zaśmiał się cicho pod nosem, na co Ja uderzyłam go w ramię.
-Za co to?
-Weź. Ja Ci się zwierzam a ty się śmiejesz... - udawałam obrażoną. -Eh... Kochana... - westchnął.
-Czego? - warknęłam.
-Nie gniewaj się kochanie... Dobrze wiem że udajesz...
-Wal się. - przymrużyłam oczy.
-Okres? - zaśmiał się.
-Nie. Po prostu jestem zmęczona. Rozumiesz? - oparłam głowę o szybę i oglądałam oddalające się budynki.
-Rozumiem. Rozumiem.
Jechaliśmy już kilka godzin. Zbliżała się 22 a Ja byłam zmęczona. Nie zauważyłam i zasnęłam.
*Leon*
Gdy byliśmy na miejscu zobaczyłem że Violetta zasnęła. Uśmiechnąłem się widząc Ją taką niewinnną, słodką. Wysiadłem z samochodu, otworzyłem drzwi od strony pasażera i delikatnie wziąłem Ją na ręce. Zamknąłem je i włączyłem alarm. Wszedłem do hotelu, zabrałem kluczyki i zaniosłem Vilu do naszego pokoju. Położyłem Ją na łóżku. Szybko zbiegłem po walizki a gdy wróciłem zastałem Violette rozwaloną na łóżku. Poszedłem do niej, ściągnąłem jej koszulkę, spodnie i trampki. Leżała przede mną w samej bieliźnie. Przez chwilę wahałem się czy założyć jej, moją koszulkę czy zwykłą pidżame. Koniec, końców zdecydowałem się na moją koszulkę. Ubrałem Ją w za dużą na nią, koszulkę z logiem McDonalda. Przykryłem Ją kołdrą, zabrałem spodnie z dresu i wszedłem pod prysznic. Odświeżony, wślizgnąłem się pod kołdrę i przyciągnąłem do siebie drobne ciało Violetty. Zasnąłem.
*Violetta*
Obudziłam się w czyjeś koszulce. Ah... Perfumy Leona. Podniosłam się i zauważyłam śpiącego Leona. -Leoś... Leoś... - parę razy szturchnęłam go w ramię. Chłopak nie reagował.
-Leon. - dalej nie działało. Odkryłam kołdre i chciałam wyjść z łóżka ale poczułam uścisk.
-Nie uciekniesz mi... - mruknął.
-Ygh... - wróciłam do łóżka i przytuliłam Leona.
-Co dziś robimy? - spytałam po chwili ciszy.
-Możemy zostać w łóżku i...
-Leon! Ygh! Nawet o tym nie myśl! - przerwałam mu
-YH... No dobra... - dodałam po chwili namysłu.
-Ale ty tak na serio?! Mam być twoim pierwszym?!
-Nie na żarty... - przewróciłam oczami.
-Ojeju... Słuchaj muszę się do tego przygotować... - zaczął wymieniać. - to wieczór który musisz zapamiętać do końca życia...
-Leon spokojnie. - uspokajałam go.
-Cały dzień spędzisz dziś gdziekolwiek chcesz. Mój szofer będzie po Ciebie za 45 minut. Zbieraj się. - dał mi sukienkę, buty i wepchnął mnie do toalety. Wzięłam prysznic, ubrałam sukienkę i trampki. Włosy wyprostowałam i spięłam w kitkę.
-Okej. Jestem gotowa.
-Dobrze. Trzymaj. Kup sobie coś ładnego. - podał mi plik banknotów.
-Leon? Powaliło Cię? - spytałam.
-No nie marudź tylko idź. Kocham Cię! - powiedział, a Ja wyszłam i skierowałam się do samochodu.
-Dzień dobry. Do centrum handlowego. - powiedziałam miło.
-Witam panno Castillo. Już sie robi. - powiedział i ruszył. Wyjełam swojego IPhone 5 i weszłam na Twittera.
-Jesteśmy na miejscu. Pójść z panną? - spytał miły mężczyzna.
-Violetta. Proszę mówić Violetta. Jeśli zrobi to panu problem to nie trzeba. - podałam mu rękę i wyszłam z samochodu. Będzie po mnie wieczorem więc mam dużo czasu... Najpierw Reserved.
*Wieczór*
Ubrana w małą czarną, wysokie czerwone szpilki weszłam do pokoju. Wszystko było idealne. Zobaczyłam drogę z płatków róż. A gdy doszłam do łóżka zobaczyłam serce z róż. Na stoliku obok zauważyłam wino i dwa kieliszki. Czerwone. Pół słodkie. Moje ulubione. Poczułam że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Leon. Zaczął całować mnie po szyi. Odwróciłam się do niego i zaczęłam całować. Położył mnie na łóżku i zaczął ściągać sukienkę. Zostałam w bieliźnie. Chłopak zdjął swoją koszulę i spodnie. Pilotem włączył pasującą do atmosfery muzykę. Oboje zostaliśmy w bieliźnie. Chłopak ściągnął mój stanik a potem zsunął majtki.
-Nie podoba mi się to że nadal jesteś w bokserkach. - mruknęłam.
Chłopak wrócił do mnie. Zaczął całować moją prawą pierś a drugą się bawił. Jęknęłam. Wessał mój sutek a Ja poczułam coś dziwnego. Pocałunkami zszedł do mojej koleżanki. Zaczął ją całować. Po chwili ściągnął swoje bokserski. Wstrzymałam oddech. Założył zabezpieczenie i zaczął drażnić moje wejście.
-Le...Leon proszę... - sapnęłam.
Wszedł. Poczułam ból. Kilka łez spłynęło po moim policzku. Chłopak widząc to pocałował mnie. Po chwili ból zmienił sie w przyjemność.
-Szybciej... Szybciej... - prosiłam. Moje biodra poruszały się w rytmie podobnie jak Leon czy rama jakże wygodnego łóżka. Czułam ciepło zbierające się w podbrzuszu a potem doszłam krzycząc imię Leona. Mężczyzna wykonał kilka dodatkowych pchnięć i dołączył do mnie. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.
______________________________
853 słowa! Wiem wiem rozdział trochę kiepski ale jestem chora... Do następnego.
Miranda

Pomiędzy tobą a mną|Leonetta|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz