Anioł nie miał pojęcia jak do tego doszło, ale w chwili obecnej opróżniał już drugą butelkę whisky. Dean przyglądał się temu wszystkiemu z niemałym zdziwieniem. „Gdzie Castiel to wszystko mieści?!" powtarzał sobie w myślach.
Specyficznego nastroju dodawała muzyka w której gustował łowca. Piosenka„Cherry Pie" rozbrzmiewała w całym pomieszczeniu a Dean grał na wyimaginowanej gitarze. Cała ta sceneria mogła wydawać się całkiem zabawna, ale blondyn brał upicie Anioła bardzo, ale to bardzo poważnie. Scenariusz miał już ułożony w głowie. Wszystko musi się udać, a dotrzyma danej obietnicy. Przy każdym kolejnym łyku, Cas uśmiechał się do swojego przyjaciela, który z jawnym zadowoleniem się temu przyglądał.
-Masz tu jeszcze - zielonooki podał Aniołowi jakiś tani cydr dla osłody. Nie była to jedna butelka, a cztery. Po ich opróżnieniu Cas miał lekko czerwone policzki i uszy. Jego wargi były napuchnięte, a wszystko to za sprawą magicznych procentów.
-Jak się czujesz? - zapytał w końcu Dean, przechylając lekko głowę.
-Chyba poczułem... Coś... Jest mi tak gorąco... - usiłował zdjąć krawat, ale szło mu to strasznie mozolnie. Od czego są przyjaciele?Łowca zaraz ruszył mu z pomocą. Odwiązał supeł i rozpiął dwa guziki koszuli. Wrócił na swoje miejsce naprzeciw niebieskookiego.
-Ja nic w Ciebie nie wmuszałem, sam się porywałeś do picia i zarzekałeś, że nie jesteś w stanie się spić - jego twarz rozświetlił firmowy i piękny uśmiech.
Brunet nawet nie był świadom, że jego twarz przybrała inny odcień, ale spojrzenie człowieka dawało mu do myślenia.
-Chciałeś tego? - zapytał marszcząc lekko brwi. - Zależało Ci...Na tym abym... Żebym wypił tak dużo?
-Chcesz prawdy, która może okazać się dziwna... Czy kłamstwa? -Dean zmierzył wzrokiem towarzysza. Zaczął się zastanawiać, czy to naprawdę było konieczne.
-Nie kłam - odparł krótko po chwili wahania.
-Tak. Chciałem abyś się upił. Ale nie będę się tłumaczył. To w sumie nic ważnego - na twarzy blondyna pojawiła się mina, która świadczyła o tym, że jego zdanie jest chwilowo nieważne. W dodatku ramiona łowcy się uniosły. Był to typowy gest świadczący o niewiedzy bądź obojętności.
-Aha... - cholera wie, dlaczego wydukał jedynie te trzy litery.Zapewne przez alkohol, który plątał mu język. W jego głowie działo się wszystko i zarazem nic. Szalało wiele myśli, ale panowała i pustka której nie dało się naruszyć.
Nagle łowca drastycznie zmniejszył między nimi odległość siadając mu na kolanach. Castiel od razu wbił się w kanapę jakby próbując uciec od tego wszystkiego. Opuszki palców blondyna natrafiły na delikatną skórę Casa. Gładziły one jego szyję. Zielone oczy wpatrywały się w Anioła badawczo.
-Dean... - wyszeptał Upadły.
-Huh? - łowca lekko przechylił głowę, nie rozumiejąc przekazu.
-Chcesz mnie teraz pocałować?
Zapadła niezręczna chwila ciszy, podczas której dystans między nimi zmniejszył się na tyle, że ich klatki piersiowe się o siebie obijały podczas brania oddechu.
-Tak - odpowiedział wprost, nie czując żadnego wstydu czy też skrępowania.
-A czy musiałeś mnie do tego upijać? - zapytał, jakby odzyskując trzeźwość umysłu. Dean po tym pytaniu zmarszczył mocno brwi i przez chwilę myślał nad tym wszystkim. Naprawdę... Musiał to zrobić? Może wystarczyło powiedzieć Casowi na co ma ochotę...
-Nie chcę tak -dodał widząc wyraz twarzy człowieka. - Wtedy nie będę tego dokładnie pamiętał. A tak chyba nie powinno być...
-Masz rację... Nie byłem pewny czy... Na trzeźwo pozwolisz mi spełnić obietnicę? - wstał tylko spoglądając na rozmówcę. -Wody?
-Tak - Anioł nie był pewien, na które z pytań było to odpowiedzią.
Łowca zaraz przeszedł te parę metrów do barku. Wyjął wodę i dodał parę kropli cytryny do szklanki. Z tym napojem podszedł do Castiela, który w międzyczasie zdążył... Najzwyczajniej w świecie zasnął.Zielonooki odstawił picie na stolik naprzeciw kanapy. Wziął jakiś koc i przykrył nim Anioła, mrucząc pod nosem:
-Śpi jak aniołek - tyle że one nie potrzebują snu, co wydało się Deanowi jeszcze bardziej urocze. Zamiast położyć się na swoim łóżku, usiadł na ziemi, opierając się plecami o kanapę, a głowę kładąc na udzie Casa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ogólnie to nie uznaję takich "prywatnych" wypowiedzi... Z moich... Literek XD?
Ale chciałam podziękować takiej trójce, która strasznie mi pomogła przy sprawdzaniu tekstu... Samemu serio się nie widzi błędów XD.
Fak.
CZYTASZ
Nie na mojej warcie [destiel]
FanfictionJeden kieliszek za dużo. . . Czy to cokolwiek zmieni w życiu Winchestera? Przeważnie stan upojenia alkoholowego nie wpływał na jego życie w żaden sposób.