Blondyn leżał obok Anioła. Łowca był zroszony potem, a jego oddech wciąż nie miał zamiaru zwolnić, co udowadniało, że właśnie przespał się z Castielem.
- Hey, Cas - szepnął. - Nie chcę nic mówić... Ale słyszę kroki - Dean powiedział to, lekko zasłaniając dłonią usta, aby stłumić głośne oddychanie. Źrenice w niebieskich oczach się powiększyły. Brunet dotknął czoła przyjaciela (z którym przed chwilą się pieprzył) i obaj zaraz leżeli na sobie na motelowej kanapie! Rzecz jasna, Casowi udało się jeszcze ich "ubrać" i przywrócić do znośnego stanu.
- Myślałem że widziałem dużo... Ale to mnie przerasta. Idę coś zjeść. Jak będę wchodził, to zapukam ze trzy razy tak dla pewności, że usłyszycie - powiedział Sammy wyglądając na prawdę poważnie.
- Nie, my ten... Już skończyliśmy - starszy Winchester chciał jakoś z tego wybrnąć, lecz jedyne co usłyszał, to śmiech brata i trzaskanie drzwi. - Cholera. Pomóż mi Cas! - byli splątani. Jedną rękę przygniatał mu Anioł. Naszyjnik od Sama, przyczepił się do guzika od płaszcza. Ich nogi... Szkoda gadać. Łowca się szarpnął. Na jego szczęście, wylądowali na nim. Cas się podniósł po odczepieniu amuletu od siebie. Opierał dłonie na klatce piersiowej blondyna, cały czas na niego spoglądając.
- Nie rzucaj się tak. To chyba nie jest dla was zdrowe...? - Anioł zmarszczył lekko brwi czekając na jakiś gest ze strony Deana.
- Nie zdrowe też jest picie, brak snu, ciągła jazda... A i tak to robię - wzruszył lekko ramionami patrząc w niebieskie oczy. - Yhym... - odchrząknął. - Nic cię nie boli, prawda? - musiał zapytać mimo tego, że wydawało się to krępujące.
- Ymm... Tak? Wszystko... Wszystko okay - powiedział teraz spoglądając na wargi leżącego pod nim mężczyzny. - Kochasz mnie? - Łowca uznał, że słowa są zbędne.Po raz enty tego dnia ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku... I nie usłyszeli jak Sammy pukał.
.
.
I oto koniec. Taki DOBRY koniec. ❤️
CZYTASZ
Nie na mojej warcie [destiel]
FanfictionJeden kieliszek za dużo. . . Czy to cokolwiek zmieni w życiu Winchestera? Przeważnie stan upojenia alkoholowego nie wpływał na jego życie w żaden sposób.