Żart

1.8K 134 5
                                    

Gdy tylko dotarli na miejsce, łowca klęknął przy motelowym barku.Wyjął z niego ostatni kawałek placka wiśniowego i puszkę piwa.Nijak to do siebie pasowało, ale kto zabroni Winchesterowi robić co mu się podoba?
-Nie ma Sammy'ego -detektyw się znalazł. Tak, jakby Castiel tego nie zauważył.
-Nie powiedział dokąd idzie?-brunet uniósł głowę, cały czas wpatrując się w zielonookiego,który siadał na kanapie. Anioł zajął miejsce naprzeciw Deana.
-A czy gdyby powiedział, musiałbym stwierdzać, że go nie ma?Niestety nie wiem gdzie może być. Jest już ciemno, a wyszliśmy ze dwie godziny temu... - blondyn zaczął powoli pochłaniać placek marszcząc mocno brwi. -To jest przepyszne... Żałuj że nie posmakowałeś -mruknął przymykając powieki. Gdy tylko otworzył oczy wrócił do przyglądania się Casowi - Jak można nie jeść,nie spać... Nie pić?
-Dla mnie to żadne wyrzeczenie...-mruknął nie odrywając wzroku od łowcy który zostawił kawałek placka z niewiadomych mu powodów. -Czemu nie jesz do końca?
-Nieważne... Martwię się o Sammy'ego... Może być coś nie tak...
-Niestety nie jestem w stanie go namierzyć -Castiel mruknął pod nosem, a Dean zmierzył go dogłębnie wzrokiem.
-Namierzyć... -zerwał się i włączył laptopa. To najlepsza rzecz jaką mógł powiedzieć Anioł w tej sytuacji. -Dziękuję
-Przecież ja tylko... - chyba Castiel uznał to za nie ważne, bo nie dokończył zdania. Minęło jakieś pięć minut ciszy. W końcu jako pierwszy odezwał się Dean, a raczej krzyknął:
-No nie wierzę! Ja tu sobie siedzę z Tobą... A on spędza upojne chwile... Zapewne z jakąś demonicą, znając jego szczęście.
-Przecież nie musisz tu ze mną być. Tak jak i ja nie muszę z Tobą - i nagle zniknął. Dean zaczął przeklinać pod nosem. W końcu wstał.Chwilę jeszcze bluzgał. Odwrócił się i zobaczył za sobą Castiela.
-Mówiłem Ci o przestrzeni osobistej -uśmiechnął się mimo wszystko. Dobrze że nie poszedł.
-To był żart -chyba anioł zaczynał rozumieć co to jest poczucie humoru. Niestety nie było to tak efektowne bo zapomniał o uśmiechu. Zaraz łowca postanowił mu pomóc. Uniósł lekko kciukiem, kącik ust Casa.
-Teraz jestem w stanie uwierzyć, że był to żart~- obydwoje wrócili na swoje miejsca. Dean podał aniołowi na talerzyku, resztę placka. -Posmakuj. Jest naprawdę świetne.
Anioł spojrzał na podawane mu jedzenie. Po chwili namysłu wyciągnął po nie dłoń zaraz zaczynając jeść.
- Jest naprawdę... Dobre.
-Słucham?Jak to dobre? To jest wspaniałe! Jedz do końca. Póki nie zmienisz zdania~ - no. I to są prawdziwe żarty. Niestety brunet nie zrozumiał i wziął to całkowicie na serio...Przez co skończył opychając się aż został zmuszony do popicia piwem.









Nie na mojej warcie [destiel] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz