Rozdział 3

26 2 1
                                    

Sky's POV:

- Co to ma być? - usłyszeliśmy głos pani wicedyrektor.

- Rozmawiamy - odpowiedzieliśmy na raz.

- Nie nazwałabym tego rozmową, proszę szybko zmykać do domu, bo zaraz sobie inaczej pogadamy - powiedziała ze swoją irytującą powagą w głosie.

Nikt jej w tej szkole nie lubił, chodzą plotki, że kiedyś była z niej równa laska, teraz zdecydowanie nie można tego o niej powiedzieć. Podobno wszystko zmienił nieudany romans z panem od historii lub matematyki, nic nie jest pewne, ale od tego momentu krótkie spódnice, spodenki, bluzki z dużym dekoldem, na ramiączka, lub odkrywające brzuch nie wchodzą w grę. Najgorzej jak pomalujesz sobie paznokcie, a niestety jest to specjalność naszej biednej Mii, która zmywa je w szkolnym sekretariacie co najmniej raz w tygodniu.

Nie odzywając się wyszliśmy z szatni i poszliśmy pod salę gdzie dziewczyny miały lekcję, po drodze Alex odłaczył się ode mnie i poszedł szukać Max'a z którym miał zamiar wracać do domu. Do końca tej lekcji zostało jeszcze pół godziny, więc postanowiłam, że wyjmę książki i odrobie lekcje. Zawsze robiłam to po powrocie ze szkoły, ale jak mam czas teraz to nie zamierzam go marnować odliczając minuty do końca lekcji, aby w końcu wyjść z dziewczynami. Moje myśli nie mogły jednak skupić się na tym co robiłam. Ciągle zastanawiałam się skąd Alex to wszystko wiedział i czy powinnam mówić o tym Cat, Avie i Mii, bo w sumie ... . Z zamyślenia wyrwał mnie głośny dzwonek i szur krzeseł we wszystkich salach w szkole. Dziewczyny wyszły z sali jako jedne z ostatnich. A cała klasa przed nimi pytała co tam u mnie odkąd nie jestem z nimi w klasie, wszystkim odpowiedziałam, że ok, bo tak właśnie było nie za dobrze, ale też nie najgorzej.

- Sky, sky wiesz co jest jutro - naskoczyła na mnie swoim entuzjazmem Mia.

- Yyyy, daj mi się zastanowić - powiedziałam próbując wyszperać z mojej pamieci co może się jutro dziać.

- Nad tym nie trzeba myśleć, a poza tym to już za późno. Jutro są urodziny Collin'a - stanęła naprzeciw mnie i zaczęła trzęść moimi ramionami - rozumiesz? Urodziny Collin'a, najwspanialszego człowieka na istnym świecie. I wiesz co nie wiem co mu kupić, myślę już nad tym pół roku i nadal nic. Co on sobie pomyśli, jak się dowie, że nie kupiłam mu prezentu - miała ochotę nawijać dalej, ale niestety jej przerwałam.

- Mia, ty go nawet nie znasz, a tym bardziej on ciebie. Pomyśl logicznie, jak wokalista/basista tak popularnego zespołu, z milionami fanek na całym świecie mógłby wiedzieć kim jesteś. Nawet go nie spotkałaś, ani nie byłaś na żadnym z jego koncertów - próbowałam uświadomić jej prawde.

- No właśnie nie. On wie kim ja jestem, musi wiedzieć. Prowadze najpopularniejsze na całym twitterze konto o nim i drugie o jego zespole też jest najpopularniejsze. Obserwuje mnie na twitterze i instagramie, mówię ci, że on wie kim ja jestem - złapała pierwszy oddech odkąd zaczęła mówić i kontynuowała, ale znacznie smutniejsza - no, a na koncert nie pójdę, bo po pierwsze rodzice mi nie pozwolą, a po drugie to jakby cała nasza szóstka miała takie wymagania rodzicą dawno zabraliby do nas prawa rodzicielskie - smutnie skończyła.

- Nigdy nie wolno przestawać marzyć - powiedziałam to szczerząc się do niej.

To prawda u niej w domu się nie przelewa, jej rodzice serio muszą mieć mega cierpliwość mając szóstkę dzieci. Podziwiam ich. Ale nie o to chodzi, Mia nasunęła mi genialny pomysł na jej urodziny, które są niedługo, bo za jakiś tydzień. Z tego co słyszałam z jej codziennych ględzeń na temat Collin'a to trasa zespołu zaczyna się, za dwa tygodnie, czyli logicznie rzecz biorąc bilety dawno były już w sprzedaży i tu właśnie cały plan siada, chyba, że skorzystam ze znajomości mamusi. No zobaczymy jak wrócę do domu.

- Marzenia się nie spełnią - powiedziała Cat, ta to umiała zrujnować całą pozytywną sytuację w mgnieniu oka.

- Spełniają - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Daj mi dowód.

- Powiedz mi swoje marzenie - powiedziałam z ciekawością, a za razem jak wróżka.

- Nie mam, przecież mówię - powiedziała lekko już zdenerwowana Cat.

- Widzisz i tu jest problem, jak nie masz marzeń nawet nie dajesz im szansy aby się spełniły - powiedziałam lekko mądrząc się jak to czasem robię.

- Choćmy może się ubrać - powiedziała Ava, gdy zauważyła, że sytuacja robi się napięta.

Przebrałyśmy się szybko i poszłyśmy w kierunku przystanku, aby pojechać do domu Avy.

- Co robiłaś przez całą godzinę? - spytała zaciekawiona Ava.

- A tam, nic ciekawego. Trochę pracy domowej i tyle. - powiedziałam omijając aferę z Alex'em, nie chciałam dzisiaj o tym już myśleć.

- Jak zwykle nasz kujonek, nie miał do roboty nic innego - dopowiedziała typowo Cat.

- Ej, ej to wy trzy bierzecie u mnie korki z większości przedmiotów, więc jeżeli chcecie... - zwolniłam pod koniec, uświadamiając im, że beze mnie ledwo co zdawałyby na dwóje i tróje, a tak to każda leci na czwórach i okazjonalnie trójach.

- Nie, nie, nie mamy nic do tego, że się uczysz. Broń Boże - powiedziała Cat, której moje korki dawały zdecydowanie najwięcej.

- Nie podlizuj się tak już Cat, przecież ona nigdy by nas nie zostawiła - powiedziała nadzwyczaj słodko Mia.

- Ojjjj, jak słodko - powiedział idący za nami Alex z Max'em, nie powiem lekko mnie to zszokowało, ale kiedy zauważyłam, że nie ma w tym, żadnych podtekstów zaczęłam się śmiać z tego idioty, którego równocześnie nazywałam moim najlepszym kumplem.

Weszłyśmy po klatce schodowej Avy, aż pod same drzwi jej mieszkania. To, że mieszkała w bloku mogło zmylić, miała dwu piętrowe i bardzo ciepło urządzone mieszkanie.

- Dzień dobry dziewczynki - powiedziała ciepło i z uśmiechem mama Avy.

- Cześć mamciu, zaprosiłam dziewczyny, ale już idziemy do mojego pokoju, więc nie będziemy przeszkadzać - powiedziała Ava, tuląc się z mamą na przywitanie.

- Cześć ciociu - powiedziałsm chórem z Mią i Cat, kiedyś dziwnie było mi mówić do niej ciociu, ale sama o to prosiła, więc przywykłam do tego. I tak była mi bliższa niż, nie jedna z moich biologicznych cioci, więc teraz nawet lubię do niej tak mówić.

- Nie przeszkadzacie, jesteście może głodne - spytała mama Avy.

- Troszeczkę - powiedziała Mia.

- Siadajcie, już nalewam wam zupę.

Zjadłyśmy u Avy pyszny obiad potem posiedziałyśmy u niej w pokoju i plotkowałyśmy o chłopakach, dziewczynach, nauczycielach i takie tam babskie pogadanki. Nagle uświadomiłam sobię, że Tom miał mnie dziasiaj odebrac ze szkoly bo mama byla w domu, ups, powinnam zobaczyć na telefon, który leży wyciszony w plecaku od rana.

Dziesięć nieprzeczytanych wiadomości od Tom'a. Wywnioskowałam z nich, że kryje mnie przed mamą i mam zadzwonić, bo martwi się o mnie.

Ja: Przepraszam, zupełnie mi wypadło, że mama dzisiaj wraca. Jestem u Avy, odbierzesz mnje za pół godzinki?

Tom: Tak, gapo. Mama poszła spać, więc pogadasz z nią prawdopodobnie rano.

Ja: Zmiana stref czasowych nigdy na nią dobrze nie działała. Jak poszło jej w LA?

Tom: Wróciła zadowolona, więc wszystko prawdopodobnie dobrze. Mówiła, że ma do ciebię sprawę więc szykuj się na długą rozmowę.

Zbliżała się dwudziesta, wiec zaczęłysmy sie z dziewczynami zbierac do domu. Cat i Mia poszły do domów na piechotę, chciaż w przeciwnych kierunkach. Ava, Mia i Cat mieszkały w zasięgu 200 metrów od siebie, a ja znacznie dalej. Czekałam na Tom'a pod blokiem Avy, jak zwkle był na czas, zawiózł mnie do domu. Po drodze opowiedział mi,że wmówił mamie, że robie jakiś projekt szkolny dla chętnych i musiałam siedziec u kolezanki do tak późna. Mimo, że był piątek mama w życiu nie pozwoliłaby mi wyjść gdzieś ze znajomymi.

Miałam jutro do obgadania z mamą dwie sprawy. Pierwsza to to co ode mnie chciała, a druga to bilety na koncert. Wiedziałam, że będzie to długa i nie łatwa rozmowa, jak to zazwyczaj bywa, ale nie stresowałam się tym.

Best FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz