**1**

7 2 0
                                    


-Martusiu? Gdzie idziesz? Jest już późno.

-Mamo, idę na spacer. -Oznajmiłam.

-Z kim? -Spytał tato.

-Z Patrykiem. -Odpowiedziałam nie chętnie.

-Dobrze, uważajcie na siebie. -Odparła. Po czym dodała. 

-Nie zakładasz czapki? 

-Nie, w czapce wyglądam jak bałwan.

-Haha, nie musisz mu się już podobać, skoro cię kocha to nawet jak będziesz wyglądała jak bałwan to cię nie rzuci. -Roześmiał się tato.

-Daj spokój Darek! -Obroniła mnie mama.

-To mogę nie zakładać? -Spytałam. 

-Niech ci będzie... -Uśmiechnęła się. 

Dopięłam ostatnie guziki i zamknęłam drzwi na klucz. Na dworze padał gęsty śnieg, który przykrył cały świat białą pościelą. skręciłam w dróżkę obok mojego domu. Patryk zawsze tam na mnie czeka, ponieważ ja nie chcę żeby rodzice stali w oknach i się na nas patrzyli. 

-Ooo jesteś przed czasem! -Uświadomił mi Patryk.

-Na prawdę? -Zachichotałam.

-Na prawdę! -Uśmiechnął się i mnie przytulił. 

-Jak mijają ci ferie? -Spytał. 

-Tak jak ci mówiłam, nigdzie nie jadę w tym roku. A tobie?

-Ja jadę. -Spojrzałam na niego badawczo. 

-Ale mówiłeś...

-Cii... -Przerwał mi. -Wiem co mówiłem. 

-Kiedy jedziesz? -Spytałam lekko poddenerwowana. -Kiedy wracasz? -Dodałam.

-Jadę pojutrze, na cztery dni.

-Dzięki, że mi coś powiedziałeś. -Prychnęłam i odwróciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć.

-Nie wiedziałem! -Stanął, ale kiedy zobaczył, ze ja nie zwalniam kroku dorównał mi tępa i złapał za dłoń.

-Nie wiedziałem. -Powtórzył. -Proszę spójrz mi w oczy. -Po woli rzuciłam na niego wzrokiem. -Babcia do mnie dziś zadzwoniła z rana czy pojechał bym do nich na parę dni. Chciała żebym przyjechał na tydzień ale ja powiedziałem, ze ciebie nie zostawię na tak długi czas. 

-Cztery dni czy siedem.. Nie robi większej różnicy... Chcesz to sobie jedź. 

-Poczekaj.. Babcia wtedy powiedziała, żebym pojechał z tobą. -Mój wzrok zatrzymał się na jego oczach. 

-No ale jak ty to sobie wyobrażasz? -Spytałam z nadzieją. 

-Chodź.- Złapał mnie za rękę i szliśmy po chodniku jak zakochana para. -Pojedziemy tam autobusem, razem z moim bratem.

-Na prawdę bym mogła? -Uniosłam brwi.

-No pewnie, że tak! A chciałabyś? 

-No pewnie! Ale moi rodzice...

-Ale co twoi rodzice? Nie zgodzą się?

-Obawiam się, ze nie. -Patryk zmarszczył brwi. 

-Dlaczego? -Spytał.

-Są przewrażliwieni. -Odparłam. 

-To znaczy? 

-Nie wiem.. Pewnie jak zawsze zaczną zmyślać nieprawdopodobne historie.

Nie pozwólWhere stories live. Discover now