4. Alone

109 19 1
                                    

Założyłam ciemnoczerwony strój, składający się z pełnego kombinezonu przepełnionego bronią i interaktywnego ogonu, nad którym miałam pełną kontrolę. Służył mi jako wyrzutnia kolców. Była jeszcze maska zasłaniająca całą twarz, prócz błękitnych oczu i miała też otwór na moje piękne, rude włosy. Na jej czubku były lisie uszy. Oczywiście buty były niezbędne i łączyły się z resztą stroju. 

W małym GPS-ie miałam zaznaczoną trasę, oraz przewidywalne miejsce ich siedziby. Wyszłam z pokoju tak cicho, jak tylko umiałam.

-Hej! - usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Bestię- zielonego chłopca o umiejętnościach zmiany wyglądu w zwierzęta. 

W odpowiedzi przyłożyłam palec wskazujący do ust. Nie mógł mnie wydać. Nie teraz, no błagam!

Przekręcił lekko głowę i zacisnął dłonie w pięści. Wcale nie miał zamiaru działać mi na rękę i widział co kombinuję. Cholera! Zrobiłam niski piruet i pozwoliłam, by ogon zwiewnie poleciał za resztą tułowia. Po chwili wystrzeliło z niego kilka igieł z trucizną. Nie miałam zamiaru nikogo stąd skrzywdzić. Moja trucizna jest dobierana z niezwykłą ostrożnością, w dodatku w każdej igle była inna dawka. Miałam kontrolę nad ogonem, dzięki czemu trafiłam w niego tymi słabymi. Powoli opadł na ziemię. 

Mam nadzieję, że nic mu nie jest. Niepewnie podbiegłam do jego sylwetki i zbadałam puls. Na szczęście było w normie.

-Przepraszam - szepnęłam i szybko uciekłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wspięłam się po jednym z rusztowań i spojrzałam na opuszczone muzeum. Jest zaznaczone jako ich prawdopodobna siedziba. Zeskoczyłam i zrobiłam ładny przewrót w przód. Zabawa z ninję zawsze mi odpowiadała. Schowałam się za rogiem budynku i uruchomiłam zdalny hologram w moim rękawie. Wokół budynku działały wysokiej klasy czujniki ruchu, oraz amatorskie zabezpieczenia na intruzów. Banał, wszystko w stylu Pingwina! 

Sprawdziłam w szacownikach ile szans posiadam w różnych dziedzinach i sposobach przedostania się tam. Największa możliwość na drogi podziemne lub kanały, ale drużyna zaraz się tu zjawi i nie będzie tak kolorowo. Powietrze? Nie byłabym tego taka pewna, w końcu najłatwiej byłby mnie dostrzec, a ich monitoring z pewnością przewyższa zabezpieczenia. Pozostało mi tradycyjne wyeliminowanie czujników i skradanie się do jakiegoś tylnego wejścia. 

Wzięłam głęboki wdech z zamiarem ruszenia, lecz cudza dłoń zasłoniła moje usta. Wydałam z siebie jęk strachu i szarpnęłam swoją głową tak mocno, jak umiałam, jednak to nie powstrzymało mojego oprawcy. Chwilę później moja głowa została odwrócona, a przed sobą ujrzałam Wodnika. Zdjął delikatnie swoją rękę i rozejrzał się.

-Szukaliśmy cię - szepnął w moją stronę.

-A nie przyszło wam do głowy, że nie chcę być znaleziona? - odpowiedziałam z rozdrażnieniem.

-A nie przyszło ci do głowy, że nas to nie interesuje? - podniósł jedną brew. Zacisnęłam usta w cienką linię i odwróciłam głowę. Irytacja bierze górę!

-Gdzie reszta? - zmieniłam temat i ponownie odświeżyłam hologram, by upewnić się o swoje szanse.

-Megan, Gwiazdka, Artemis i Raven są w powietrzu. Robin, Cyborg i Bestia siedzą na dachach. Mały, ja i Superboy jesteśmy na ziemi. A ty z nami.

-Działam sama - warknęłam.

-Dobra dobra - kiwnął głową. - Robin wyłącza kamery i czujniki, a Mały Flash pozbywa się zabezpieczeń. Idę wyłączyć elektryczną siatkę.

Ruszył przed siebie, jednak moja pamięć dała się we znaki. Żeby wyłączyć siatkę, najpierw trzeba przez nią przejść.

-Kaldur! - chwyciłam jego ramię. - Jak ty chcesz to zrobić?

-Atlantydzi wytrzymują ciężkie warunki. - Zbliżył się. - Skąd znasz moje imię?

Zagryzłam wargę i lekko cofnęłam głowę. Nie daj się, przecież nawet nic się nie dzieje! Zdeterminowana, uniosłam brodę. 

-To nie ma teraz znaczenia - powiedziałam podnosząc się. - Idź.

Sama poskoczyłam i chwyciłam jedną z barierek balkonów. Rozpoczęłam wspinanie się na szczyt. Co mi będzie po byle jakim facecie! Ani to nie pomoże, ani to nie da satysfakcji! Poza tym, żaden na mnie nie zasługuje, a temu jeszcze zrobię nadzieję. Aż tak bezduszna nie jestem.

-Robin. - Wskoczyłam na plecy chłopaka. - Przydam się?

-Zawsze i wszędzie - parsknął śmiechem, nie podnosząc wzroku. - Gdzieś ty była?

-Tu i tam - wzruszyłam ramionami.

~*Q*~

Heroes are among us.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz