01

2.1K 84 59
                                    

Hermiona's pov.

Obudziłam sie z wielkim bólem głowy. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Wstałam z łóżka i pognałam do mojej skromnej garderoby. Wyjęłam z niej czarną bluzkę z różowym napisem "fuck you", czarne rurki oraz oczywiście czarne glany z czerwonymi sznurówkami.

Udałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic, umyłam zęby, wypiłam eliksir na trądzik i eliksir na worki pod oczami (sama go stworzyłam). Brałam się w te ubrania i wyszłam z łazienki.

Postanowiłam szybko udać się na śniadanie do Wielkiej Sali. Gdy przemierzałam korytarze Hogwartu, wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie. Czemu? Przecież jestem w należytym porządku

Weszłam do WS i usiadłam przy stole Gryfonów. Rona nigdzie nie było. Siedziałam naprzeciw Harry'ego. Ten spoglądał na mnie co chwilę.

- Hej, Harry. Co się stało?-spytałam wybrańca, ten uniósł wzrok na moją twarz.

- Cześć...- powiedział dość niepokojąco- Czy to prawda?- spytał się troskliwie

- Ale co?- zdziwiłam się

- Że..całowałaś się z Malfoy'em?- w tym czasie popijałam sok dyniowy i jak na złość po usłyszeniu tego pytania wyplułam wszystko tak głośno, że wszyscy obecni uczniowie na mnie spojżeli.

- Że co?!- powiedziałam dość głośno- Nigdy w życiu. Kto ci tego naopowiadał?- spytałam już troche ciszej

- Lavender Bro..- niedokończył bo mu przerwała

- Ta szmata?! O nie!- wszyscy na mnie spojrzeli jakbym była Voldemortem: ze strachem w oczach- co się tak gapicie?!- wrzasnęłam a wszyscy łącznie z nauczycielami (mu mojemu zdziwieniu Snape też).

Po chwili wstałam i podeszłam do drzwi doprowadzona przez wzrok ślizgonów.

Wystawiłam przed siebie różdżkę i szepnęłam

-Locate Lavender Brown

Przed moimi stopami ułożyły się ślady stóp. Nie czekając poszłam za nimi aż zatrzymały się przy Toalecie Jęczącej Marty. Weszłam do środka i to co zobaczyłam mną wsztrząsnęło. Nie że coś ale byłam zszokowana tym że Ron posuwał Lav. Fujj

- To ja może nie przeszkadzam i wyszłam.- taki szok to tylko amfie. Hahaha- zaczęłam się śmiać.

- A skąd wiesz? Próbowałaś?- zapytał dziewczęce głos za moimi plecami

- Nic ci do tego.- powiedziałam do Pansy Parkinson

- Oj daj spokój. Przyszłam przeprosić.- uśmiechnęła się miło

- Za co?- spytałam zaskoczona

- Za tę wszystkie lata wyszywania Cię od szl.. nie dokończę ,ok?

- Dobrze. Przeprosiny przyjęte. Ale jak chcesz wejść do łazienki to odradzam- uśmiechnęłam się

- Dlaczego?

- Bo Lavender Brown i Ron Weasley tam.. no wiesz.- powiedziałam po czym obie wybuchłyśmy niekontrolowany śmiechem.

- Idę na błonia. Idziesz ze mną? Dzisiaj sobota.

- A no tak. Z chęcią

I tak wyszłyśmy ze szkoły prosto na błonia. W międzyczasie gadałyśmy i śmiałyśmy się. Po pewnym czasie usiadłyśmy pod drzewem, a ona zadała pytanie

- Masz licencję na teleportacje?

- Tak, a ty ,Pansy?

- Też. Muszę gdzieś Cię zabrać- uśmiechnęła się, przytrzymała mnie za ramię i poczułam to trochę nieprzyjemne uczucie w pępku

HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz