Stałam jeszcze chwilkę trzymając klucze w dłoni. Ręce tak mi się trzęsły, że nie byłam w stanie ich utrzymać. Odłożyłam je na szafkę i nagle poczułam, że pocą mi się oczy. Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Przez chwilę próbowałam je powstrzymać, bo tak nie zachowują się "prawdziwe damy", ale nie umiałam. Skuliłam się, oparłam o ścianę i zaczęłam szlochać. Po paru minutach płacz był tak głośny, że najwidoczniej usłyszała mnie Kate.
Najpierw energicznie zapukała do drzwi, a potem, gdy jej nie otworzyłam zaczęła mówić:
-Isabello, co się dzieje?
Otarłam łzy i odpowiedziałam:
-Nic, wszystko w porządku.Mamo, tato, gdzie jesteście? Dlaczego mnie zostawiliście? Czemu to tak boli? Czemu tak szybko muszę stać się dorosła? Czemu nie mogę być dzieckiem?
Słowo "czemu" pojawiało się chyba w każdej mojej myśli. Nie znałam odpowiedzi na te wszystkie pytania.Podniosłam się, aby stanąć na nogi i przeszłam w róg pokoju.
Usiadłam na brązowym, prawie tak ciemnym jak moje włosy krześle i podniosłam leżące obok skrzypce. Położyłam je na ramieniu, oparłam brodę i zagrałam dźwięk kołysanki, której kiedyś nauczył mnie tata. Opowiadał mi wtedy o tym jak kiedy byłam w brzuchu, mama śpiewała mi właśnie tą piosenkę. Na samą myśl o tym znowu pociekły mi łzy, ale nie przestawałam grać.
Delikatne dźwięki skrzypiec, były jak kojący balsam dla mojego serca.Nie wiem ile czasu tam siedziałam, ale kiedy było już całkiem ciemno do pokoju zapukała kolejna pokojówka.
Chcąc, nie chcąc dźwignęłam się z krzesła i otworzyłam jej. Od razu rozpoznałam tą twarz. To była Sophie.
-Dobry wieczór, Isabello- powitała mnie zmęczonym uśmiechem.
-Dobry wieczór- że tak sobie pozwolę skłamać.
-Jest bardzo późno, dochodzi pierwsza. Usłyszałam dźwięk skrzypiec, więc przyszłam. Coś się dzieje?
Mimo, że jest jedynie pokojówką, jest także niesamowicie bystra. Już dawno zauważyła, że gram tylko wtedy, gdy mam jakieś kłopoty.
-Nie, wszystko dobrze- kłamanie dzisiaj szło mi wyjątkowo dobrze.
-Czy w takim razie pomóc pani przygotować się do snu?- naprawdę chciałam, żeby już sobie poszła.
-Nie, dziękuję. Z pewnością sobie poradzę.
-Ale proszę, niech panienka położy się już spać. Jutro ważny dzień- to powiedziawszy zamknęła drzwi.
Ważny dzień.
Zupełnie zapomniałam o tym.
Jutro moja koronacja.
I Steva.Opadłam na łóżko i spojrzałam na sufit. Jakieś dziesięć lat temu ktoś namalował tu krajobraz przedstawiający las. Nie było w nim nic szczególnego, ale i tak to lubiłam. Mój wzrok zawsze padał na strzałę unoszącą się ponad koronami. Była długa, drewniana, miała ostry i błyszczący grot. Z tyłu zakończona była piórkiem w kolorze różu indyjskiego. Bardzo lubię ten odcień.
Nagle moje rozterki na temat kolorów rosprysły się, a na ich miejsce znów wskoczył Steve. Jutro zostanie królem Cerselli. Na samą myśl o tym, że miałabym dzielić się z nim krajem, który kocham robiło mi się niedobrze. To królestwo jest częścią mnie i nie wyobrażam sobie oddawać jej temu burakowi. Jednak nie miałam wyjścia.
W ogóle nie chciało mi się spać, a wręcz byłam pobudzona. Mimo to położyłam się. Jak już mówiłam- wolę przegrywać z klasą, dlatego warto jutro nie mieć worów pod oczami.
Wsunęłam się pod kołdrę, zgasiłam ażurową lampkę i obiecałam do rana udawać, że wszystko jest jak dawniej.
CZYTASZ
ISABELLA
Historical FictionOpowieść o księżniczce, która w młodym wieku traci rodziców. Nie może rządzić krajem sama, więc aby go nie zawieść zmusza się do wyjścia za starszego o paręnaście lat księcia. Jak potoczy się ich historia?