02

286 16 0
                                    

[Perspektywa Kastiela]

     Pozbierałem z podłogi swoje kartki z nutami. Spojrzałem na dziewczynę, która na mnie wpadła. Ma się to coś, że przyciągam tak do siebie kobiety. Na oko miała nie mniej niż 160 cm, ale nie więcej niż 170, długie blond włosy, niebieskie oczy i szczupłą sylwetkę. W sumie ładna dziewczyna, ale to nie zmienia faktu, że jest deską. Na mojej twarzy skrył się delikatny uśmiech.
- Jestem Kastiel – powiedziałem po chwili. – A ty pewnie się zgubiłaś i nie wiesz gdzie masz lekcje, tak?
Ona tylko popatrzyła na mnie i skryła się za swoją grzywką. Rozejrzałem się po korytarzu szukając wzrokiem gospodarza, ale nigdzie nie widziałem tego blondasa. Eh, czemu to zawsze ja muszę robić za przewodnika turystycznego po tej szkole, w której i tak spędzam zdecydowanie za dużo czasu.
- Dobra, chodź – powiedziałem, chwytając ją za nadgarstek i ciągnąc za sobą w stronę sekretariatu.
- E-ej, ale gdzie ty mnie ciągniesz?! – pisnęła swoim dziewczęcym głosikiem.
- Nie piszcz! Zaraz się dowiesz – syknąłem.
     Boże, moje uszy są zbyt delikatne na takie piski. Po dłuższej chwili przepchaliśmy się do sekretariatu. Szczerze nienawidzę tych starych raszpli zza biurka. Na sam widok dostaję ciarek na plecach.
- Ta tutaj nie wie gdzie ma lekcję i z jaką klasą. Chciała się tego dowiedzieć - zwróciłem się do jednej sekretarki.
Ta spojrzała się na mnie jakbym jej chciał ukraść tą tłustą kanapkę z bliżej niezidentyfikowaną mazią. Wolę nie wiedzieć co lub kto to jest.
- Klasa 2i, sala 20 – powiedziała.
Miała tak skrzeczący głos, że miałem niekiedy wrażenie, że połknęła jakąś biedną ropuchę z moczarów na obrzeżach miasta.
- Dziękujemy – powiedziałem.
     Uśmiechnąłem się do sekretarek i wyszedłem z pomieszczenia, zostawiając Lil tam samą. Super, mamy nową w klasie. Może okaże się być lepsza od tych wszystkich szympansów. Właśnie miałem mieć historię. Średnio przepadam za tym przedmiotem, ale już zjawiłem się na lekcję z dużym opóźnieniem. Bez słowa wszedłem do klasy i nie zważając na nauczyciela czy uczniów w klasie po prostu usiadłem w swojej ławce. Pan Farazowski znów się wściekał i gadał coś, że jestem nieodpowiedzialny i różne takie. Jedynie zaśmiałem się pod nosem. W sumie reakcja nauczyciela nie była aż tak śmieszna jak to, że nasza nowa wpadła do klasy jak torpeda i o mało co nie zabiła się o próg. To spowodowało parsknięcie całej klasy głośnym śmiechem. Na policzkach dziewczyny od razu zawitały czerwone place. Znów schowała się pod grzywką i mocno przyciskając swój plecak do piersi szukała wolnego miejsca, które było tylko obok mnie. Popatrzyła na mnie swoimi oczami, które przepełnione były zażenowaniem. Posłałem jej tylko krótki uśmiech i skinąłem głową. Ona usiadła i spuściła nisko głowę.
- Spokojnie. Ważne, że nic się tobie nie stało – powiedziałem szeptem do niej.
- To mój najgorszy dzień w całym życiu – burknęła pod nosem.
- Weź, rozśmieszyłaś całą klasę. Mało komu to się udaje – powiedziałem.
     Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale nie jestem w tym dobry. Jestem wręcz w tym beznadziejny. Nie umiem pocieszać kobiet. One są dosyć skomplikowane i robią z igły widły.
- Jeżeli ma ciebie to pocieszyć to mi kiedyś na wf pękły spodenki na dupie – powiedziałem szeptem.
Lilianna odpowiedziała tylko cichym chichotem. Proszę o nobla dla mnie! Pocieszyłem ją!

ovl4zn6c_

Zmiana 360 stopniWhere stories live. Discover now