[ Perspektywa Lilianny]
Ledwo opanowałam napad śmiechu po wyznaniu chłopaka. Rzeczywiście patrząc na to z tej strony, to moja wpadka w porównaniu z jego jest błahostką.
- Może – uśmiechnęłam się w stronę Kastiela.
- No, to teraz rozchmurz się – powiedział uśmiechając się miło.
Nie wiem dlaczego i skąd, ale poczułam w sercu miłe ciepło, które rozgrzewało mnie od środka do czerwoności. Uczucie to było dość dziwne dla mnie. Takie...obce.
- Hej, ty się rumienisz? – wyrwał mnie z przemyśleń męski głos.
-C-co?! Ja się nie rumienię! – zaprzeczyłam natychmiastowo i spojrzałam na czerwonowłosego.
- Rumienisz – skwitował z uśmieszkiem.
- To blask twoich czerwonych włosów się odbija na moim policzku – powiedziałam pewna siebie.
- Ach ta...
Chciał dokończyć swoją wypowiedź, ale przerwał nam natychmiastowo Pan Farazowski.
- Kastiel! Lilianna! Jesteście na lekcji, a nie w randce! Proszę się umawiać po lekcji! – krzyknął na nas rozjuszony nauczyciel historii.
- A-ale – zająkałam się.
- Żadnych ale! Na jutro oboje przyniesiecie mi pięciostronicowy referat na temat monarchii absolutnej we Francji! – nie przestawał krzyczeć – na jutro! – powtórzył odchodząc.
- Świetnie – burknęłam pod nosem.
- Mogło być gorzej – odparł niewzruszony reakcją nauczyciela.
- Mogło być gorzej?! – powtórzyłam – jestem tu dopiero jeden dzień, a już mam kłopoty!
- Nie dramatyzuj dziewczynko – znów zrobił ten swój uśmieszek.
W klasie nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Kastiel jako pierwszy podniósł się i wyszedł z klasy. Sama postanowiłam pozbierać swoje książki i wyjść z sali lekcyjnej. Mozolnie pakowałam przedmioty do torby i wyszłam z sali. Skręciłam na korytarzu w lewo. BANG! Nagle znalazłam się na podłodze.
- Auu - usłyszałam ciche stęknięcie – nic ci nie jest?
- Uhm? – mruknęłam, nie rozumiejąc jeszcze co się właśnie stało.
Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam blondwłosego chłopaka, który masował dłonią głowę. Miał bardzo miły uśmiech. Wyglądał na niegroźnego chłopczyka.
- Nic ci nie jest? – zapytał i wstał z podłogi, wyciągając do mnie swoją dłoń.
- Nie, nie – uśmiechnęłam się lekko do niego i wstałam z jego pomocą z podłogi.
- Jestem Nataniel, jestem gospodarzem. A ty jesteś Lilianna Brown, tak? – zapytał nie przestając się uśmiechać.
- Tak – odparłam bez namysłu.
Oboje nachyliliśmy się w tym samym momencie po moją książki, które podczas upadku wyleciały mi z torby. Zderzyliśmy się przez to głowami.
- Au – jęknęliśmy boleśnie w tym samym czasie. Zaowocowało to u nas gromkim śmiechem.
Chłopak po chwili podał mi moje rzeczy.
- Dziękuję – obdarzyłam chłopaka szerokim uśmiechem w podzięce. Słodko się zarumienił.
- Jakbyś potrzebowała pomocy to może się do mnie zgłosić. Często przebywam w pokoju gospodarzy. O tam – wskazał palcem na szare drzwi na końcu korytarza.
- Właśnie potrzebuje pomocy. Muszę na jutro napisać pięciostronicowy referat z historii, a to moja pięta achillesowa.
- Okey, to przyjdź do mnie po lekcjach do pokoju. Pomogę – odparł po chwili nie przestając się uśmiechać.=====
Musicie mi wybaczyć, ze rzadko wstawiam dalsze części Zmiana 360stopni, ale niestety nauka, nauka i jeszcze raz nauka jest bezlitosna :<
YOU ARE READING
Zmiana 360 stopni
FanfictionLilianna zostaje wysłana do kolejnej szkoły. Nie jest to dla niej nowość. Jej charakter pozostawia wiele do życzenia. Już pierwszego dnia spotka ona Kastiela. Czy to on będzie zapalnikiem zmiany naszej bohaterki?