W trzęsącej się łodzi popychanej samym wiatrem siedzimy ja i Grimm. Wokół panują ciemności i tylko mgła powoduje, że światło z odległych latarni odbija się od drobinek pary. Powietrze jest ciężkie i wilgotne. Robi mi się duszno. Przepływając przez jezioro Śmierci przekraczamy barierę światów- Żywego i Martwego. Zazwyczaj nie zapuszczaliśmy się daleko poza granicę, bo zbieraliśmy ludzi, którzy byli najłatwiejsi do zaciągnięcia tutaj. Nie miałam nawet pojęcia, że Demony walczą z Aniołami o dusze ludzkie. Choć można było się tego domyślić...
-Więc o moją duszę było bardzo łatwo, gdy umierałam?- przyszło mi nagle na myśl.
-Nie. Twoja dusza była tak czarna jak ciemność, która nas otacza. Poza tym, ty nie umierałaś, zostałaś wybrana na Chaarończyka już za życia, wiec śmierć była tylko formalnością.
-Ale jeśli umierałabym zwyczajnie, jak inni ludzie, byłabym blisko granicy, tak?
-Prawdopodobnie, byłabyś na przejściu i sama wsiadłabyś do łodzi, tak sądzę. Takie przypadki się zdarzają. Raz, może dwa razy na sto lat, ale zdarzają. Bóg dobrze sobie wszystko ukartował, więc kiedyś musieliśmy częściej walczyć o dusze i bardzo mało osób trafiało do Królestwa Piekieł. Ale czasy się zmieniły i statystyki jeśli chodzi o dusze w Piekle rosną ze stulecia na stulecie. Ludzie jednak mają trochę oleju w głowie i nie wierzą już tak mocno w dobroczynność i miłosierdzie tego tam, u góry.- odpowiedział Grimm niespodziewanie wyczerpująco. Może z czasem mówi coraz więcej i gdy określiłam go jako małomównego, myliłam się? Mimo wszystko miał racje. Ludzie na ziemi nie są już tacy naiwni i zauważają jaką taktykę przyjął Bóg. Odbierający ludziom szczęście, tylko po to, by tamci obrzucali go modłami i chwałą.
Teraz płynęliśmy dłużej niż ostatnio, co było spowodowane tym, że kierowaliśmy się na wyższy poziom. Ale gdy już znaleźliśmy się na ziemi nie zmieniło się zbyt wiele w krajobrazie. To dlatego, że miejsce w którym są ludzie martwi, ich dusze, znajduje się na czymś podobnym do chmury. Dusze wędrują tutaj po omacku szukając pomocy, łkając nad swoim losem, pragnąc znaleźć się w lepszym miejscu. Niestety nikt z nich nie zdaje sobie sprawy, że nie ma lepszego miejsca. Wszystkie dusze zostaną pogrążone w czerni lubi bieli, a ich życie pośmiertne będzie się sprowadzało teraz do cierpienia w ciemności lub szczęścia w jasności. Jednak czy to ma jakikolwiek sens, gdy twoje życie wygląda dzień w dzień tak samo? Te same słowa, gesty, ruchy. Można się porzygać od monotonności. Jak dobrze, że zostałam wybrana na Demona.
-Tamten.- wyciąga mnie z zamyślenia Grimm wskazując kościstym palcem zagubionego chłopaka o delikatnych, wręcz dziewczęcych rysach. Miał zapłakaną twarz i stawiał nerwowo kroki. Był na skraju paniki. Śmierć nasila wszystkie uczucia. Skupiłam się na jego duchu, by opisać siatkę jego uczuć i przewinień. Najwyraźniej jego wygląd wcale nie świadczył o tym, że był delikatny z charakteru. Chłopak za życia mocno ćpał. Dawał sobie w żyłę, zazwyczaj. Ale kokaina, heroina i wszelkiego rodzaju inne używki go kręciły. Jakby tego było mało kręcił go też seks. Nie taki zwyczajny. Był małym napalonym gejem, który nie szczędził sobie przyjemności. Puszczał się za dragi. A umarł w publicznej toalecie jakiegoś tandetnego klubu- przedawkował. Jednak z drugiej strony miał w sobie cząstkę dobra. Popadł w nałogi, bo jego matka także ćpała, gdy była z nim w ciąży. Po drugie molestowała go, więc nie dziwne, że został homo. Miał swego rodzaju usprawiedliwienie swoich czynów. Faktycznie stał na krawędzi, jak powiedziała to Askali. Nie miałam pojęcia, że tak to się odbywa.
~Uważaj, gdy pojawi się Anioł, zrób co ci kazałam. Obserwują nas.- odezwała się Askali szeptem, jak gdyby ją także mogli zobaczyć.
Okej, wiem. Mam cię zakneblować po drugiej stronie muru. Skąd wiesz, że nas obserwują?
CZYTASZ
Askali
FantasyPragnąc stać się uczennicą śmierci niezwyczajna dziewczyna zmienia się w odłamek Demona, a jej życie, a raczej bycie martwym, ulega zupełnej zmianie, gdy w piekle wiedzie swoje istnienie wraz z Demonicznym duchem imieniem Askali.