6

31 3 0
                                    

Wkraczając do ogromnej sali będącej siedzibą Diabła wlokłam za sobą ledwo żywe przez poniesione obrażenia ciało Anioła. Cicho łkał otwierając oczy z przerażenia, gdy mijaliśmy na korytarzach Piekielne Istoty. Demony wręcz pożerały go zainteresowanym wzrokiem.

Marcus siedział na swoim złotym tronie, jednak gdy tylko przestąpiliśmy z Grimmem próg wstał i z szerokim uśmiechem na twarzy ruszył w naszą stronę rozpościerając szeroko ramiona.

-Widzę, że łowy były jak najbardziej udane!- powiedział z entuzjazmem w głosie.

Pociągnęłam Anioła jeszcze kawałek, tak, że znalazł się na samym środku sześciokątnej sali i opuściłam na skalna posadzkę. Uderzył o nią z łoskotem i jęknął cicho.

-Panie, to co wykonała Askali... było niesamowite. Jeszcze nigdy żaden z Chaarończyków nie zwyciężył z Aniołem, to pierwszy raz gdy widziałem coś takiego.- odezwał się Grimm obok mnie.

Marcus zbliżył się do nas i zaczął przyglądać się ciału Anioła z nieskrywanym zainteresowaniem w gadzich oczach.

-Doprawdy... Nasza droga Askali jest jedyna w swoim rodzaju.- mówiąc to spojrzał na mnie i posłał mi ciepły uśmiech.- Od początku czułem, że będziesz wyjątkowa. Od początku wiedziałem, że to będziesz ty.

Już miałam zapytać co miał na myśli mówiąc, że wiedział, jednak powstrzymała mnie Askali.

~Nie pytaj. I tak ci nie powie.

Dlaczego tak sądzisz?

~Uśmiecha się.

Nie uznałam tego za wystarczające wyjaśnienie, ale tymczasowo postanowiłam dać sobie spokój z ciekawością.

-Askali?- zwrócił się znów do mnie Diabeł. - Mogłabyś się tu zbliżyć?

~Ukryj prawdę o tym co zrobiłam! Ukryj ją, błagam!

Dlaczego?

~Zamierza zaglądnąć ci do umysłu. Spojrzeć na to jak wyglądał twój atak na Anioła.

Postawiłam znów szklaną barierę na pewne myśli i zbliżyłam się do Marcusa. Spojrzał wprost w moje oczy oglądając tragiczny koniec Anioła, a ja znów poczułam się dziwnie nieswojo. Z każdą sekundą uśmiech na jego twarzy poszerzał się, ukazując rzędy kłów. Uśmiechał się... dopóki nie doszedł do momentu, gdy Askali pocałowała Anioła w jego cholernie piekące usta. Mina Diabła zrzedła, oderwał ode mnie wzrok i zamyśli się.

Cholera, Askali... módl się by mi uwierzył, bo jeśli nie to obiecuję ci, że znajdę sposób, by cię unicestwić.

~Nawet nie wiesz jak mocno się o to modlę.

-Askali pocałowała Anioła?- wypowiedział w końcu te słowa. Jednak nie skierował ich do mnie. Mówił do Grimma.

-Tak. To było.. sam nie wiem. Może to jej taktyka? Nie zapytałem jej o to jeszcze.- odparł tylko.

Obaj spojrzeli na mnie z wyczekiwaniem w oczach. Czekali, aż powiem im co tak właściwie znaczył ten pocałunek.

"Ach to nic, sama jeszcze nie wiem, ja nie całowałam, to Askali, ja tylko płonęłam żywcem wewnątrz mojego ciała"- prychnęłam kpiąco w kierunku Askali.

-Ja... nie wiem, mój instynkt pracował za mnie. Coś wewnątrz mnie podpowiedziało mi, że zmylę go i w ten sposób będę mogła zabić.- powiedziałam na głos bez zająknięcia, starając się brzmieć wiarygodnie.

O dziwo- uwierzyli mi. Albo ukrywali to, że wyczuwają moje kłamstwo.

-Cóż... to naprawdę niesamowite, że jesteś tu z nami, Askali. Sądzę, że odmienisz nasze Piekło.- powiedział Marcus wpatrując się we mnie intensywnie.

-Jeśli chodzi o Anioła- będzie potrzebował kilku dni, by się zregenerować. Jest w Piekle, nie w Niebie, więc zajmie mu to odrobinę więcej czasu. Później zabierzemy się za niego. Ale teraz... zostawcie go tutaj. Przyślę kilka demonów, by zanieśli go do celi. Możesz teraz wrócić do komnaty i odpocząć.- zwrócił się do mnie Diabeł.

Zaczynało mnie zastanawiać dlaczego tak szybko zaczął mnie szanować, wręcz troszczyć się o mnie. Jeśli naprawdę jest taki, jak mówiła Askali, to czemu mnie traktuje lepiej? Z tą myślą zaprzątającą mój umysł ukłoniłam się nisko Marcusowi oraz Grimmowi i ruszyłam w kierunku swojego pokoju.


Z szeroko rozpostartymi ramionami leżałam na satynowej pościeli, co kilka minut mnąc materiał w palcach, by się uspokoić.

Cholera, Askali narobiła bałaganu, a ja będę musiała ją bronić- myślałam sama do siebie, odcięta białym murem od Demonicznej osobowości.

Spójrzmy prawdzie w oczy, TO, było naprawdę dziwaczne. Od kiedy Demony całują Aniołów? To się nie trzyma kupy. Przypominam sobie niechętnie żar, który rozpalił się w moim ciele, gdy usta Askali dotknęły ust Niebiańskiego. To było jak ogień trawiący moje ciało z zewnątrz- do wewnątrz. Jak gdyby dusza Anioła próbowała spalić Demoniczną.

Cholera- myślę jeszcze raz i zaciskam mocno powieki.

Przebiegam myślami od jednaj rewelacji do drugiej. Zastanawiam się nad słowami, które skierował do mnie Marcus: "Od początku wiedziałem, że to będziesz ty". Cóż u diabła mógł mieć na myśli?

Kolejny raz uświadamiam sobie, że tak naprawdę nic nie wiem. Jestem tylko nowa istotą. Duszą, która kiedyś będzie Demonem. Dziś jestem Chaaronem, choć jeszcze mocno niedoświadczonym. I zastanawiałam się, skąd wziąć milion odpowiedzi na kłębiące się we mnie pytania, które pragnę komukolwiek zadać.

~Prawda jest taka, że po prostu chcesz się dowiedzieć jak mogłabyś zbliżyć się do Christophera.- prycha w mojej głowie Askali, a ja uświadamiam sobie z goryczą, ze ostatnie słowa wymknęły mi się zza zasłony.

Może masz rację, a może nie. Ty całujesz sobie Anielskie Istoty, a ja zamierzam dowiedzieć się czegoś o młodym Diable- stwierdzam sucho.

~Chcesz wiedzieć co zrobić, byś mogła się do niego zbliżyć bez tych całych zawrotów głowy, przyznaj się.

Sądzę, że nie masz nic do powiedzenia w tej sprawię- syczę w odpowiedzi wkładając w to tyle jadu ile tylko potrafię.

Śmieje się ze mnie~ Jasne- dodaje rozbawiona.

Cholera jasna, Askali, zamknij się- mówię i odgradzam się od niej szerokim murem, by nie udało jej się do mnie dotrzeć. Niech siedzi w swoim kącie za karę. Mogła nie całować Anioła.

Chociaż prawda jest taka, że ona ma racje- stwierdzam cierpko sama przed sobą. Christopher z całą pewnością jest kimś, kto przyciąga mnie do siebie w każdy możliwy sposób. Bez względu na konsekwencje jakaś część mojego pochrzanionego mózgu ciągle domaga się jego obecności. Od jego niespodziewanej ale za to zupełnie miłej, niespodzianki we wnęce murów, wciąż od nowa czuję nienasycenie jego osobą. Jak gdyby coś w moim ciele przestawiło się na dziwny tryb "pragnienia Christophera". To okropnie frustrujące.

AskaliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz