Rozdział 1

26 1 0
                                    

*Łzy spływały jej po delikatnych policzkach. Nie potrafiła otrząsnąć się po ostatnich wydarzeniach. Znów była samotna, wszystko zmierzało na stare tory. A już myślała, że tym razem będzie inaczej. Nowa szkoła, nowa nadzieja...Niestety i tym razem wszystko potoczyło się jak wcześniej. Mogła się domyślić, że i tak wszyscy w końcu dowiedzą się prawdy. Tak to już jest z dzisiejszą młodzieżą. Zniszczą cię za to, co zrobili twoi rodzice. Pewne historie będą toczyły się za tobą już do końca życia. Dlaczego? Bo ludzie są okrutni. Jak to mówią: ''Świat jest piękny, tylko ludzie go niszczą''. Absolutnie trafne spostrzeżenie, bo przecież świat nie niszczy się sam z siebie. Ta dziewczyna prawdopodobnie już nigdy nie zazna spokoju, a to tylko dlatego, że jej rodzice zabili człowieka. Problem w tym, że nie zabili byle kogo. Jechali z imprezy całkowicie pijani, ojciec prowadził. W pewnym momencie przed samym przejściem dla pieszych wpadli w poślizg. Wjechali w dwie osoby. Nastolatkę, która akurat tamtędy przechodziła oraz prawdopodobnie jej chłopaka stojącego bliżej ulicy. Sprawcom nic się nie stało, ale nastolatka do dnia dzisiejszego jeździ na wózku, a chłopak nie żyje. Potrącona dziewczyna została kaleką i oczywiście nie była dłużna pijanym rodzicom. Jej opiekunowie zgłosili sprawę do sądu. Sprawcy zostali skazani na 25 lat więzienia, a ich córka już na zawsze będzie rozpoznawalna jako ''ta od pijaków, morderców''. Stephanie, czyli potrącona dziewczyna zafundowała Melanie opinię w każdej szkole, do jakiej tamta chciałaby iść. Z resztą, nawet nie musiałaby tego robić. Rodzice Stephanie są prawnikami, więc o sprawie było naprawdę głośno. Pytanie tylko, dlaczego to Melanie musi cierpieć? Ona nie jest niczemu winna, to sprawka tylko i wyłącznie jej rodziców. Zdarzenie to miało miejsce 3 lata temu, a jednak do dziś wszyscy mieszkańcy Gracetown wspominają nieszczęśliwy wypadek. Dla Melanie to był istny koszmar. I kiedy w nowym roku szkolnym zaczęła liceum poza miastem, miała nadzieję, że rozpocznie nowy rozdział. Na jej nieszczęście Stephanie postarała się o to, żeby i w tamtej szkole Mel nie zaznała spokoju.*

*Siedziała więc teraz podkulona na oknie w bieliźnie. Jej jedyne okrycie stanowił koc, inaczej zamarzłaby w pustym i zimnym mieszkaniu po ciotce. Zamieszkiwała tam z babcią, ale staruszka często wychodziła do sąsiadki. Natolatka wykorzystywała często te momenty aby móc dać upust emocjom. Nie chciała rozklejać się przy babci. Chciała chociaż jej pokazać, że jest silna i wciąż daje radę. W szkole nie musiała udawać, ponieważ wszyscy już widzieli jak płacze. Robiła to codziennie podczas każdej przerwy. Nic dziwnego, w końcu nawet największy twardziel nie wytrzymałby drwin i upokorzeń ze strony rówieśników. Teraz rozmyślała nad wszystkim, co ją spotyka. Codziennie rano wstawała z pytaniem do Boga ''Dlaczego ja?'', ale niestety nigdy nie dostawała odpowiedzi. Nie rozumiała dlaczego los tak ją krzywdzi, przecież ona nie zrobiła kompletnie nic złego. Musi cierpieć za swoich nieodpowiedzialnych wychowanków, których od dawna nie nazywała już rodzicami. Odkąd zostali aresztowani, straciła z nimi jakikolwiek kontakt i nawet nie starała się go odzyskać. Mimo, że rodzice wielokrotnie próbowali się skontaktować z Melanie przez babcię, ona i tak zawsze odrzucała propozycję. Nie chciała ich znać, po prostu nie chciała. Próbowała im wybaczyć, ale nie potrafiła. Oni zrujnowali jej życie. Nie dość, że się za nich wstydziła to jeszcze zamknęli jej drogę do jakiejkolwiek przyszłości. Wszędzie była skończona...A najgorsze było to, że to ją zawsze rodzice upominali, byli dla niej niezwykle surowi, ale ona i tak mocno ich kochała. Kiedy dowiedziała się o wypadku była zawiedziona, zrozpaczona i już wtedy wiedziała, że nigdy nie będzie w stanie im wybaczyć. Przez całe życie przestrzegali ją przed piciem alkoholu, paleniem papierosów i braniem narkotyków. Tymczasem oni, ''wielce odpowiedzialni rodzice'', wracając z imprezy samochodem, kompletnie pijani ZABILI KOBIETĘ Z DZIECKIEM I POTRĄCILI MŁODĄ DZIEWCZYNĘ, KTÓRA PRZEZ NICH RESZTĘ ŻYCIA SPĘDZI NA WÓZKU.*

...

Z moich jak zwykle niezbyt wesołych rozmyśleń, oderwał mnie dzwonek do drzwi.

-Czyżby babcia wróciła? -spytałam sama siebie, kompletnie niegotowa na powrót staruszki.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 27, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

#Calpat - Past or Future?Where stories live. Discover now