Rozdział 4

154 16 6
                                    

Po wyjściu z sali chwycił mnie za rękę. Nasze palce splotły się. Zaczął iść, a właściwie biec. Ja podążałam za nim. Cały czas się śmialiśmy. Leo co chwilę odwracał głowę w moją stronę i obdarzał mnie swoim promiennym uśmiechem.
- Już jesteśmy.
Podeszliśmy do dużych drzwi.
-Zamknij oczy- nakazał Leo.
Zrobiłam to. Wnioskując z tego co udało mi się usłyszeć przystojny trybut otworzył drzwi. Po chwili moje ciało smugał delikatny powiew wiatru. Wyszliśmy na dwór. Podeszliśmy trochę do przodu. Leo przesunął się do mnie. Czułam jego gorący oddech na karku. Jego ręce objęły mnie w pasie. Swoim seksownym głosem szepnął mi do ucha
-Możesz już otworzyć oczy.
"NIE CHCĘ" -pomyślałam, lecz zrobiłam to o co mnie prosił.
Moim oczom ukazał się piękny widok. Całe miasto okryte osłoną nocy. Piękne światła, ruch samochodów i przechodniów małych jak mrówki, acz tak wystrojonych że nawet z 100 piętra na którym obecnie się znajduję widać ich bardzo dobrze.
- Zobacz - powiedział chłopak wskazując na coś palcem.
Na 24 budynkach były powywieszane banery z naszymi zdjęciami, imieniem oraz dystryktem, z którego pochodzimy. Zdjęcie zrobili nam jak wchodziliśmy na kolację. Od razu znalazłam fotografię z moją twarzą. W sumie wyszłam dobrze. Może nie jak supermodelka ale całkiem spoko. Na twarzy miałam wynajmowany spokój, ciepło, rozmarzenie. Kłos, ktorego zrobiłam z moich blond włosów, lekko się już zepsuł, co dawało efekt "artystycznego nieładu". Odszukałam też zdjęcie Leona. Wyglądał wspaniale, co mnie ani trochę nie zdziwiło. Był idealny.

-Dwunastka-powiedział
Bardzo bałam się jak zareaguje na to że pochodzę z tego dystryktu. Obawiałam się odrzucenia.
-Tak, dwunastka-potwierdziłam jego słowa- a ty jesteś z...?

Nagle odsunął się ode mnie. Spojrzałam na niego zdziwiona. Na pewno teraz odejdzie, zostawi mnie samą. Lecz jego cudowne usta wydały z siebie bezdźwięczne słowo "kamery".Od razu zrozumiałam o co chodzi. Oglądał nas teraz cały Kapitol. Nie chciał pokazać za dużo, ja też nie chciałam. Oparłam się rękami o barierkę. On powtórzył mój gest. Staliśmy chwilę w milczeniu. Po chwili odezwał się

-Dwójka.
- Nie bardzo rozumiem- odpowiedziałam chłopakowi.
-Pytałaś, z którego jestem dystryktu. Podchodzę z dwójki.
-Ach, no tak.-powiedziałam- chyba jestem zmęczona, pójdę spać. Do zobaczenia jutro.
-Czekaj odprowadzę Cię.

Miałam nadzieję, że to powie. Szczerze czuję się jak bym wypiła czterdzieści kaw. Miałam dość kamer. Głupia technologia, potrafi zepsuć człowiekowi wieczór.
Udaliśmy się do środka. Leo szedł tuż za mną, jakby bał się, że się zgubię. Miałam nadzieję, że trybut złapie mnie za rękę, chwyci w talii, lub zrobi coś co zabierze mi dech w piersiach. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Podeszliśmy pod drzwi do mojego apartamentu.
- Dziękuję za jakże wyśmienity wieczór Leonie- odpowiedziałam żartobliwie.
-Błagam tylko nie Leonie. Już i tak muszę znosić Leo. A tak na marginesie to mam na imię Leondre. To imię jest...
- To imię jest idealne- dokończyłam za niego- jest cudowne, nie masz czego się wstydzić, kocham twoję imię.

KOCHAM CIĘ , KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ! Chciałam krzyczeć. Niestety musiałam się powstrzymać.
Otworzyłam drzwi chcąc wejść do środka.

-Mia- odwrociłam się w jego stronę- jesteś fantastyczna.

Odpowiedziałam mu uśmiechem. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Zsunęłam się na podłogę.
- A ty co? Milion wygrałaś???-odezwał się Lukę.
-A co Cię to obchodzi. I tak się z tobą nie podzielę.- jak ten człowiek potrafi mnie wkurzyć. Mam go dosyć, a w jego towarzystwie przebywam jedynie niecałą minutę-Musisz mi psuć cały dzień??
-Auć. Zabolało.
Ten sarkazm zdenerwował mnie jeszcze bardziej.
- I powinno. A teraz się zamknij debilu i daj mi przejść!- krzyknęłam
Luke nie odezwał się już ani słowem. Przeszłam koło niego i udałam się do mojego pokoju. Gdy byłam już w środku rozejrzałam się. Nie zmienił się ani trochę. Jasne panele nadal były na swoim miejscu. Moje ogromne łóżko stało na przeciwko mnie. Ściany miały ten sam odcień beżu, a szyba, która była w sumie jedną ścianą dalej była perfekcyjnie czysta. Ani jednej smugi, ani jednego pyłka kurzu. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Chciałam położyć się do łóżka, lecz zobaczyłam, że coś na nim leży. Była to koperta, gruba koperta, zaadresowana na moje nazwisko. Zastanowiłam się kto chciał do mnie napisać?
- Na pewno Carter- powiedziałam sama do siebie. Wzięłam kopertę w rękę i powoli ją uniosłam. Otworzyłam ją. Gdy zobaczyłam, kto był nadawcą tego listu, myślałam, że zemdleję. Napisała do mnie moja siostra. Ta sama, która zostawiła mnie, a sama uciekła przed rodzicami. Ta sama, która miała mnie gdzieś. 2
_________________
No to mamy rozdział. Nie było dwutygodniowej przerwy!! Jej!!! Pamięta ktoś jeszcze o mnie?? Dajcie znać w komentarzach i gwiazdkach. Jak podobał się rozdział??? Ostatnio było trochę romantycznie. Następny rozdział to będzie list. Jak pewnie się spodziewacie. Postaram się go wstawić w środę, ale nie obiecuję bo skończyły mi się ferie 😢😢😢...na pewno nie będzie tak długiej przerwy...buźki
~ Mia♡♡♡

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 01, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

To nie tylko śmierćWhere stories live. Discover now