Z początku nie rozpoznałem głosu, lecz po chwili dotarło do mnie do kogo on należy.
- Co tu się stało?
Wstałem z kanapy i obejrzałem się za siebie. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przede mną znajdował się mój Akira. Siedział na wózku inwalidzkim i wpatrywał się we mnie zdziwionym wzrokiem. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Co tu się stało?! Wygląda jakby przeszedł tędy jakiś huragan.
- Co ty tu robisz?! Przecież powinieneś leżeć w szpitalu!
- Uciekłem- powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Co?!- To pewnie w tej sprawie dzwonili do mnie ze szpitala.- Jak?!
- Nie ważne.
- A jak wszedłeś do mojego mieszkania?
- Zostawiłeś otwarte drzwi- powiedział rozbawiony.
Pewnie wracając w nocy z klubu byłem na tyle pijany, że zapomniałem je zamknąć za sobą. Całe szczęście, ze nikt się do mnie nie wkradł, ale mniejsza z tym. Teraz musiałem się skupić na teraźniejszości. Skąd Akira znał mój adres? Dlaczego uciekł ze szpitala i udał się właśnie do mnie? Chłopak podjechał wózkiem blisko kanapy. Usiadłem na jej brzegu, by być jak najbliżej niego.
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?- Spytałem lekko zaniepokojony.
- Ja... ja pamiętam. Z początku czytając pamiętnik nie mogłem w to wszystko uwierzyć, ale później wszystko zaczęło wracać.- Mówił lekko drżącym głosem.
- Skoro pamiętasz, to dlaczego tutaj przyjechałeś? Przecież ja...- Nie rozumiałem dlaczego się tutaj zjawił. Wyrządziłem mu tyle złego.
- Słuchaj, moje uczucia do ciebie się nie zmieniły. Mimo tego co się zdarzyło, ja nadal cię kocham.- Mówił wpatrując się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
Jak ktoś kogo tak bardzo skrzywdziłem mógł mnie nie znienawidzić. Cieszyłem się, że odwzajemnia moje uczucia, ale nie rozumiałem dlaczego.
- Kocham cię- powiedział i chwycił moją twarz w swoje dłonie.
Przez chwilę wpatrywał się mi prosto w oczy, a zaraz potem złożył na mych ustach czuły pocałunek. Moje serce biło jak oszalałem. Nagle coś do mnie dotarło przebijając bańkę mydlaną, w której właśnie tkwiłem.
- Musisz stąd iść!- Mówiłem gorączkowo.
- Dlaczego?
- Jeśli cię zobaczy to będzie koniec.
- Kto?- Dopytywał się.
- Akira, idź już, proszę! Może zadzwonię do szpitala i zawiadomię ich gdzie jesteś?- Wstałem i chwyciłem telefon do ręki.
- Dlaczego? O co chodzi?- Pytał zmartwiony.
- Akira, naprawdę musisz stąd iść. Jeśli cię widział to już koniec- mówiłem, lecz już bardziej do siebie niż do niego.
- Kazuma!
Spojrzałem na niego. Patrzał na mnie ze złością.
- O co chodzi? Co się dzieje? Kto nie może mnie zobaczyć?
- Wracając wczoraj z pracy spotkałem Kente. Zaciągnął m nie w jakiś zaułek i powiedział, że albo już nigdy się nie będziemy widzieć, albo...
- Albo?!
- Dokończy to co zaczął pół roku temu.
W oczach Akiry zagościł strach. Sam nie wiedziałem co teraz robić. Zadzwonić do szpitala i czekać na nich czy może samemu go tam szybko odprowadzić? Chyba będzie szybciej jeśli go samemu zaprowadzę. Z drugiej strony będę ryzykował tym, że Kenta może nas zobaczyć. Nie, w dzień raczej nie powinien się tak pokazywać, byłoby to dla niego za duże ryzyko. Dopóki za oknem jest jasno powinniśmy być bezpieczni.
CZYTASZ
Owari [yaoi]
RomanceDruga część „Tenshi" Ciągłe wizyty w szpitalu. Moje życie to jedna wielka karuzela. Praca-szpital-dom-praca-szpital-dom. Jednak to te chwilę w szpitalu lubię najbardziej. Nadal mam nadzieję, że któregoś dnia ponownie zobaczę twoje oczy w kol...