Rozdział 5 END

2.6K 247 135
                                    


Z początku nie rozpoznałem głosu, lecz po chwili dotarło do mnie do kogo on należy.

- Co tu się stało?

Wstałem z kanapy i obejrzałem się za siebie. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przede mną znajdował się mój Akira. Siedział na wózku inwalidzkim i wpatrywał się we mnie zdziwionym wzrokiem. Nie wiedziałem co powiedzieć.

- Co tu się stało?! Wygląda jakby przeszedł tędy jakiś huragan.

- Co ty tu robisz?! Przecież powinieneś leżeć w szpitalu!

- Uciekłem- powiedział jak gdyby nigdy nic.

- Co?!- To pewnie w tej sprawie dzwonili do mnie ze szpitala.- Jak?!

- Nie ważne.

- A jak wszedłeś do mojego mieszkania?

- Zostawiłeś otwarte drzwi- powiedział rozbawiony.

Pewnie wracając w nocy z klubu byłem na tyle pijany, że zapomniałem je zamknąć za sobą. Całe szczęście, ze nikt się do mnie nie wkradł, ale mniejsza z tym. Teraz musiałem się skupić na teraźniejszości. Skąd Akira znał mój adres? Dlaczego uciekł ze szpitala i udał się właśnie do mnie? Chłopak podjechał wózkiem blisko kanapy. Usiadłem na jej brzegu, by być jak najbliżej niego.

- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?- Spytałem lekko zaniepokojony.

- Ja... ja pamiętam. Z początku czytając pamiętnik nie mogłem w to wszystko uwierzyć, ale później wszystko zaczęło wracać.- Mówił lekko drżącym głosem.

- Skoro pamiętasz, to dlaczego tutaj przyjechałeś? Przecież ja...- Nie rozumiałem dlaczego się tutaj zjawił. Wyrządziłem mu tyle złego.

- Słuchaj, moje uczucia do ciebie się nie zmieniły. Mimo tego co się zdarzyło, ja nadal cię kocham.- Mówił wpatrując się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.

Jak ktoś kogo tak bardzo skrzywdziłem mógł mnie nie znienawidzić. Cieszyłem się, że odwzajemnia moje uczucia, ale nie rozumiałem dlaczego.

- Kocham cię- powiedział i chwycił moją twarz w swoje dłonie.

Przez chwilę wpatrywał się mi prosto w oczy, a zaraz potem złożył na mych ustach czuły pocałunek. Moje serce biło jak oszalałem. Nagle coś do mnie dotarło przebijając bańkę mydlaną, w której właśnie tkwiłem.

- Musisz stąd iść!- Mówiłem gorączkowo.

- Dlaczego?

- Jeśli cię zobaczy to będzie koniec.

- Kto?- Dopytywał się.

- Akira, idź już, proszę! Może zadzwonię do szpitala i zawiadomię ich gdzie jesteś?- Wstałem i chwyciłem telefon do ręki.

- Dlaczego? O co chodzi?- Pytał zmartwiony.

- Akira, naprawdę musisz stąd iść. Jeśli cię widział to już koniec- mówiłem, lecz już bardziej do siebie niż do niego.

- Kazuma!

Spojrzałem na niego. Patrzał na mnie ze złością.

- O co chodzi? Co się dzieje? Kto nie może mnie zobaczyć?

- Wracając wczoraj z pracy spotkałem Kente. Zaciągnął m nie w jakiś zaułek i powiedział, że albo już nigdy się nie będziemy widzieć, albo...

- Albo?!

- Dokończy to co zaczął pół roku temu.

W oczach Akiry zagościł strach. Sam nie wiedziałem co teraz robić. Zadzwonić do szpitala i czekać na nich czy może samemu go tam szybko odprowadzić? Chyba będzie szybciej jeśli go samemu zaprowadzę. Z drugiej strony będę ryzykował tym, że Kenta może nas zobaczyć. Nie, w dzień raczej nie powinien się tak pokazywać, byłoby to dla niego za duże ryzyko. Dopóki za oknem jest jasno powinniśmy być bezpieczni.

Owari [yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz