Rozdział 4

42 6 2
                                    

-Jak wyglądam?- pyta po raz tysięczny Maya.
-Ślicznie na prawdę, ale każda sukienka jest niemal że identyczna. Wybierz coś w końcu- wzdycham i przewracam oczami.
-No dobrze, tylko przymierzę oliwkową ostatni raz- szczerzy się Maya.
-Trwa to już ponad godzinę, też chcę się ubrać - tracę cierpliwość na prawdę.
- Dobra, ostateczna decyzja.- dziewczyna przystawia do twarzy dwie sukienki - Czerwona czy oliwkowa?
- Czerwona- podchodzę do szafy i wyjmuję bieliznę , czarne jeansy z wysokim stanem, krotki top i beżowe balerinki.
-O nie!- krzyczy przyjaciółka
- Co znowu ?- wzdycham. Ta kobieta doprowadza mnie dzisiaj do szału.
-Nie ma mowy ! Nie pójdziesz w spodniach- protestuje
- Oj daj mi w końcu spokój.- przewracam oczami.- Męczyłam się z tobą wystarczająco długo, dlatego mam prawo wybrać sobie ubranie.
- Okej- mówi niechętnie - Ale makijaż zrobię ci ja.- o nie już widzę błysk w jej oku.
- Ale proszę nie zrób ze mnie klauna.- uśmiecham się szyderczo.
- To idź się szybko ubierz.

Pośpiesznie wkładam przygotowany wcześniej strój. Rozczesuje włosy i postanawiam zostawić je rozpuszczone.
Wychodzę z łazienki
- Dobra Maya oddaję się w twoje ręce.-posyłam jej uśmiech.
- To do dzieła w takim razie.- zaciera ręce dziewczyna na co nie mogę powstrzymać śmiechu, a w moim wykonaniu raczej rechotu.

Po dwudziestu minutach machania mi po twarzy najróżniejszymi pędzlami Maya kończy i podziwia efekt końcowy z triumfalnym uśmiechem na twarzy.
Odwracam się i przeglądam w lustrze.
- Wow , wyglądam...- na prawdę nie wiem co powiedzieć zabrakło mi języka w gębie. Moje oczy są delikatnie podkreślone , a usta mają malinowy kolor.
- Pięknie- uśmiecha się rudowłosa.
-Ty też wyglądasz niczego sobie-kąciki moich ust unoszą się. Maya ma na sobie obcisłą czerwoną sukienkę i szpilki tego samego koloru. Nie ma co się oszukiwać , przy niej wyglądam serio biednie.
- Musimy iść bo Daniel umrze czekając na nas w tym samochodzie.- puszczam jej oczko.
-Tak , zabawę czas zacząć- rusza w kierunku schodów i klepie mnie w tyłek.
Ze śmiechem opuszczamy dom i wsiadamy do samochodu.
- Kurde Daniel ,co ty żeś się tak odwalił- lustruje chłopaka cmokając przy tym. - Niecodziennie ubierasz garnitur.
- Bo widzisz Jess, ja ciebie podrzucam do Mike, a ciebie Maya zabieram dziś na kolacje.- mruga do uradowanej dziewczyny. Zazdroszczę jej taki chłopak to skarb.

Po pięciu minutach dojeżdżamy pod dom Mika. Wysiadam i żegnam się z przyjaciółmi. Mike ma gigantyczny biały dom, nie to nie dom to willa z basenem . Podjazd wypełniony jest samochodami, a ze srodka dudni muzyka. Odpuszczam sobie dzwonienie dzwonkiem do drzwi i tak nikt by nie usłyszał. Wchodzę, a do moich nozdrzy momentalnie dochodzi smród potu , tytoniu i alkoholu, minie pewnie jakaś chwila zanim przyzwyczaję się do zapachu i hałasu. Wszystkie meble poprzesuwane są pod ścianę tworząc gigantyczny parkiet. Na którym tańczy , a raczej ociera się o siebie tłum ludzi. Wyglada to komicznie. W kuchni walają się butelki po wódce i puszki po piwie w większości puste.
W rogu salonu dostrzegam kanapę na ktorej siedzi Mike palący trawkę w towarzystwie kolesi których nigdy przedtem nie widziałam.
- Hej- uśmiecham się, a mój zbyt wyluzowany na tą chwilę przyjaciel wstaje i całuje mnie po rękach na co wybucham śmiechem .
- Witaj ślicznotko- Mike szczerzy się jak głupi do sera- To jest Harry , a to Zayn.- przedstawia mi swoich kumpli, bardzo przystojnych zresztą. Uśmiecham się do nich.
- Widziałeś Nate'a?- pytam
- Przed chwilą wszedł na górę- wzrusza ramionami brunet.
Ruszam w kierunku schodów i obserwuje napitych ludzi pożerających sobie wzajemnie twarze. Czasami warto popatrzeć jak niektórzy zachowują się po alkoholu, szczególnie dziewczyny.
Czy one nie widzą jakie robią z siebie szmaty, przychodząc w tak skąpych strojach? O ile strojem można nazwać kawałek materiału zakrywający gdzie nie gdzie. Nie dziwię się że chłopaki to wykorzystują. Nie oszukujmy się, dlaczego mieliby nie korzystać. Są wolni nie szukają zobowiązań , a te laski wiedząc to pchają im się do łóżka. Układ doskonały, ale jednego nie rozumiem. Nie rozumiem płaczu następnego dnia, przecież każda z nich wiedziała na co się pisze.
Nim się obejrzałam docieram do jakiś drzwi i otwieram je. Zamieram w bezruchu. Nate i Selena widząc mnie odskakują od siebie jak poparzeni. Chłopak w pośpiechu zakłada bokserki a dziewczyna okrywa sie prześcieradłem.
- Nie przeszkadzajcie sobie, już znikam- mowię obojętnie
- Kochanie ! Jess! To nie tak jak myslisz ! - krzyczy mój w tym momencie były już chłopak.
-Kochanie jak zacząłeś to skończ, bo ja właśnie skończyłam. Mam nadzieje że nie zarazisz się żadnym syfem-puszczam do niego oczko.- Żegnam.
Zostawiam ich w osłupieniu i zbiegam na dół. Podchodzę do chłopaków.
-Potrzebuję drinka- uśmiecham się.
~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~

- Nigdy wcześniej nie uprawiałem seksu w samochodzie- bełkocze Zayn
Wszyscy jednym haustem opróżniają shoty oprócz mnie.
- Twoja kolej !- krzyczy Mike
- Dobra, nigdy wcześniej nie całowałam się z dziewczyną!- szczerzę się i wypijam zawartość kieliszka.
-Zatańczymy?-podchodzi do mnie nieznajomy. Podnoszę wzrok i widzę przystojnego bruneta z tatuażami na wysportowanym ciele.
- Pppewnie- uśmiecham się a alkohol buzuje w moich żyłach.
Podnoszę się i ruszam za chłopakiem na parkiet.
Zaczynam z nim tańczyć trzymając pewien dystans. Po chwili chłopak zaczyna sie zbliżać i nachalnie obejmuję moje biodra.
- Nie udawaj niedostępnej- uśmiecha się a ja z jego ust wyczuwam tylko alkohol. Zaczynam panikować kiedy jego ręka wsuwa się pod moją bluzkę.
- Zabieraj te łapy ! Słyszysz! Spierdalaj- zaczynam sie wiercić jednak to na nic on zamyka mnie w uścisku. Nikt nie zwraca na nas uwagi.
- Jak się nie zamkniesz pogadamy inaczej- chłopak łapie mnie za rękę i ciągnie w kierunku jakiegoś pokoju.
- Proszę zostaw mnie- czuję jak oczy zalewają mi się łzami.
Nagle ktoś odciąga ode mnie napastnika
- Powiedziała nie ! Odpierdol się od niej- krzyczy znajomy mi głos. Odwracam się i widzę Luka jak okłada pięściami tego chłopaka.
Blondyn podnosi się i podchodzi do mnie.
- Nic ci nie jest?- a kiedy kiwam przecząco głową ciągnie mnie na zewnątrz.
- Dziękuję ci , nie wiem co by się stało gdyby nie ty- zdobywam sie na lekki uśmiech
- Teraz już jesteś bezpieczna- uśmiecha się Luke i ociera kciukiem łzę  z mojego policzka.- Chodź odwiozę cię do domu.

Hej :* tym razem rozdział trochę dłuższy :))

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 01, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

He's not so bad/ L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz