Co roku moja „kochana" rodzinka organizuje zjazd. Zupełnie jak ludzka mafia. Żremy się między sobą, każdy na każdego chętnie nasłałby Tanatosa(1), ale raz w roku udajemy normalnych. W tym roku impra miała miejsce u mojej siostrzyczki Demi, jak pieszczotliwie nazywaliśmy Demeter ( nienawidziła tego zdrobnienia). Tak jak zwykle, udawaliśmy zżytą, kochającą się rodzinkę, rozmyślając jak wbić sobie nawzajem nóż w plecy. I wtedy do pokoju weszła Persefona. Zamarłem zapatrzony w olśniewający widok. Czegoś tak pięknego w życiu nie widziałem... Idealne pół księżyce, we wspaniałej lekko podsmażonej, złotej skórce. I ten przecudowny zapach. Mmmm... Zdecydowanie nigdy nie widziałem czegoś piękniejszego od pierogów, które Persefona niosła na srebrnej tacy. Postawiła naczynie na stole, a ja od razu nałożyłem sobie kilka sztuk. Wbiłem zęby w pierwszego pieroga i powoli delektowałem się jego smakiem. To niebiańskie danie wprost rozpływało się w ustach. Po przełknięciu kolejnego kęsa czystej zajebistości, zapytałem Demeter o to „kfury gejuf stfozył tak wpfaniałe danie"(2). No co? Że niby nie mówi się z pełna buzią? Ciekawe co wy byście zrobili na moim miejscu, mając przed sobą coś tak nieziemskiego. Założę się, że też nie potrafilibyście nie żuć ich nawet przez sekundę. Zdecydowanie powinni zatrudnić go na Olimpie. Ta żałosna Ambrozja i obrzydliwy nektar zdecydowanie nie są godne boskich podniebień. Albo nie! Mam inny pomysł! Porwę kucharza do zaświatów i będę zajadał się pierożkami całą wieczność! Zaśmiałem się cicho ze swojego pomysłu ( i tak wszyscy są przyzwyczajeni, że bez powodu wybucham opętańczym śmiechem, więc ten mały chichot na nikim nie zrobił wrażenia) i z lubością wypisaną na twarzy, zacząłem przeżuwać następnego pieroga. Wtem zamarłem zdumiony, słysząc odpowiedź na wcześniej zadane pytanie. Persefona. To Persefona je ugotowała. Niesłychane! Córka Demeter słynęła z tego, że nie miała zupełnie żadnego talentu. Ni to ładne , ni to mądre. Nie śpiewa, nie tańczy, nie pisze wierszy. Jest taka... nijaka. A jednak, mimo wszystko, potrafi ugotować cos tak smacznego. I wtedy wróciłem do poprzednich rozmyślań. A gdyby faktycznie mieć te cudowności na co dzień? Krytycznie przyjrzałem się Persefonie i wstrząsnął mną dreszcz obrzydzenia. Nie, nawet pierogi nie były warte takiego poświecenia. Ją samą bym jeszcze zniósł, ale mieć Demeter za teściową? Wolałbym wrócić do brzucha Kronosa(3).
Co mi z kolei przypomina krzywdę, którą wyrządziła mi Reia. I ona śmie się nazywać moją matką? To ja powinienem zostać władcą bogów! Już nie mówię nawet o tym, że jestem o niebo mądrzejszy, silniejszy i sprytniejszy od Zeusia, ale zdecydowanie lepszy ze mnie model. Spójrzcie tylko na ten boski profil. Fidiasz(4) na pewno byłby dużo szczęśliwszy, gdyby zamiast tego plotkarza i playboya, mógł wyrzeźbić mnie, jako najwspanialszego z bogów.
Ale za bardzo odbiegłem od tematu. Moja siorka Demi jest gorsza od Eris, Eryni, Pandory, Lamiej i Sfinksa(5) razem wziętych! Serio. Niby wygląda na taką miłą, łagodną i pomocną, ale to tylko zmyłka. Ona jest jak piryt. Spacerujesz sobie po Tartarze. Z sufitu leje się lawa, potępieńcy wrzeszczą, wszystko w koło jest tak nudno czerwone. I nagle natrafiasz na takie duże, błyszczące złoże. Przekonany, że to złoto wydobywasz je płacisz nim, za różne towary. Chciałeś dać ludziom zarobić i cos od ich kupić (nieprawda, że groziłeś Tartarem, jeśli nie zaniżą ceny), w końcu dobry z ciebie koleś. A oni co? Zaraz wyzywają cię od łgarzy i krętaczy! I nagle niewiadomo dlaczego z fajnego boga zostajesz zdegradowany do jednej z najgorszych kreatur tego świata. Nie żebym wiedział to ze swojego doświadczenia ( Nie wierzcie Zeusowi!), ale żyjąc tak długo, słyszy się różne historie. W każdym razie Demeter jest taka sama jak piryt. Kłamie, kusi, zwodzi, obiecuje, apotem żałujesz, że się urodziłeś.
Nie. Zdecydowanie nie chcę jej mieć za teściową. Zadowolony, zrobiłem mądrą minę, z uznaniem pokiwałem głową i pogratulowałem sobie w duchu rozsądnej decyzji oraz silnej woli.
Wtedy do moich nozdrzy znów doszedł ten cudowny zapach.
- Jak ja mam przeżyć bez tych cudowności? - pomyślałem płaczliwym tonem.
Na samą myśl mój żołądek boleśnie się skurczył, jakby w proteście na takie okrucieństwo. Desperacko próbowałem wymyślić jakiś pla... Co?! Nie prawda! To też wyszło od Zeusa! Nic takiego nie powiedziałem! Nie muszę desperacko wymyślać planów. Ja się nie denerwuje i nie zastanawiam. Jestem na to zbyt sprytny. Oczywiście i tym razem szybko wpadło mi do głowy coś niesamowitego!
Porwę Persefonę, a winą za jej zniknięcie obarczę Dionizosa! Wtedy nikt się nie dowie, gdzie jest Percy, a Demter nie zostanie moja teściową! Dioni i jego orszak zawsze są tak pijani, że nie wiedzą co się wokół nich dzieje. Swoją drogą Zeus już dawno powinien ich wysłać do AA, czy czegoś takiego. W każdym razie terapia się kłania.
Ale wróćmy do mojego chytrego planu. Powiem, że nasza mała Percy zwiała spod despotycznych skrzydeł matki, żeby się trochę zabawić. Melanż ździebko wymknął się spod kontroli i jedna z Menad(6), odprawiając jakiś dziki rytuał przypadkiem wysłała dziewczynę do innego wymiaru (na przykład do podziemia). Cóż... Zdarza się. A ja tam byłem, miód i wino piłem, zdarzenie widziałem, nawet zapobiec chciałem, lecz też się wstawiłem no i zawaliłem.
Proszę. Jaki ładny wierszyk wyszedł. Na moje usta wpłyną złowieszczy uśmieszek.
- Tak, to zdecydowanie dobry plan - pomyślałem sięgając po następne, pierogi gdyż mój talerz lśnił pustką.
Niespodziewanie moja ręka natrafiła na zimne srebro. Na tacy pozostał już tylko jeden pierożek. Coś ścisnęło mnie w gardle.
- Już się skończyły?- zapytałem głośno, uprzednio opanowując drżenie głosu.
- Tak braciszku, twoje obżarstwo nie zna granic. Sam wciągnąłeś wszystkie pierogi - złośliwie odpowiedziała Demeter.
Co to, to nie! Nie pozwolę żeby mnie obrażano! Chwyciłem ostatniego pierożka, podniosłem dumnie głowę i wyszedłem, rzucając w nich jeszcze paroma fireballami na pożegnanie.
No co? Czemu robicie takie miny? Że niby dziecinne? Wcale nie! Wyjątkowo wszyscy przeżyli, wiec nie byłem dziecinny. Po za tym, jestem władcą zaświatów! Mogę robić to, co zechcę!
(1)Tanatos- w mitologii greckiej bóg śmierci.
(2)Tłumaczenie „ Który geniusz stworzył tak wspaniałe danie?"
(3)Kronos- tytan. Syn Gai (ziemia) i Uranosa (niebo). Ojciec pierwszych bogów. Jakiś wróżbita wywróżył mu, że zabije go jego własne dziecko, wiec wszystkie zjadał. Jak urodził się Zeus to jego żona Reia, dała mu do zjedzenia kamień zawinięty w pieluszki. Zeusio dorósł i zatłukł swojego papcia. Słodki brzdąc, prawda?
(4)Fidiasz- jeden z największych rzeźbiarzy starożytności.
(5)Postanowiłam posłuchać lenistwa i do tych postaci nie robić przypisów.(Trochę ich za dużo w jednym miejscu)
(6)Menada- taka tam potwora z pijackiego orszaku boga wina
YOU ARE READING
Z Pamiętnika Władcy Podziemia
FantasyMoja wersja mitu o Hadesie, Persefonie i... Wojowniczych Pierogach Ninja... Nie pytajcie. Opowiadanie napisane w odległych czasach gimbazy, przez co emituje nadmierne fale głupoty. Miejscami może nawet śmieszne. Czytacie na własną odpowiedzialność.