50. Pogodynka Zayn.

2.9K 313 38
                                    

Loukrecja: Śpisz?

MickeyMinnie: Jest 5:05 Louis...

MickeyMinnie: Budzisz biedne, niczemu winne dziewczyny

MickeyMinnie: Jedną wiadomością

MickeyMinnie: Czy ty w ogóle masz serce?

Loukrecja: Nikt tego nie stwierdził pizdo

MickeyMinnie: Co jest tak ważnego, że postanowileś nas obudzić?

Loukrecja: Hmm...pomyślmy

Loukrecja: Może to, że jesteśmy przed domem cioci?

MickeyMinnie: co?

-Evelyn Smith, ja cię proszę, usuń się z drogi- błagałam moją przyjaciółkę by przepuściła mnie przez te cholerne drzwi, ale nie, ta stała w nich jak ten pieprzony słup!

-Najpierw mi powiedz gdzie ci tak śpieszno- założyła ręce na piersi. Nie zdążyłam jej nic powiedzieć, bo tylko po tym jak odpisałam Louisowi to zerwałam się z łóżka jak poparzona i narzuciłam na siebie jakąs bluzę z szafy.

-Usatysfakcjonuje cię odpowiedź, że całe One Direction jest pod moim domem?- spytałam podnosząc brew. Evelyn po krótkim zacięciu ponownie odżyła i w mgnieniu oka nałożyła na spodenki od piżamy dżinsy.

-Cholernie!- odpowiedziała na moje zadane pytanie i szybko zeszlyśmy po schodach z drugiego piętra na dół. Błagam tylko o to, by nikt z mojej rodziny się nie obudził.
Niestety dziecko nieszczęścia jest dalej dzieckiem nieszczęścia i gdy nakładałam swoje pierwsze lepsze trampki to zrzuciłam obraz, który można by się domyślić spadł powodując niemały huk.

Nie martwiąc się konsekwencjami wybiegłam wraz z Evelyn przed dom.

W moje oczy od razu rzucił się stojący obok duży tour bus z wielkimi twarzami chłopców na szybach. Przed drzwiami domu przed nami stała piątka chłopców, a raczej już chłopaków, nawet mężczyzn. Rozmawiali z panią Anderson kompletnie nie zauważając obecności innych osób.

Podeszłyśmy od tyłu do nich, a ja stanęłam obok Zayna, który był za wszystkimi.

-Ładna dziś pogoda, prawda?- spytalam się go powstrzymując nieproszony śmiech.

-Tak, podobno po południu ma być bezchmurnie, ale zapowiadają przelotne de...- spojrzał na mnie ukradkiem, a później zrobił to samo lecz z opóźnionym refleksem- MICKEY!

Krzyknął tak, że rozmowy ucichły i wszyscy odwrócili się w moją i Evelyn stronę.

-Zaynuś!- odkrzyknęłam śmiejąc się gdy próbowałam odwzorować jego głos i przyciągnęłam go w uścisku, który zaraz potem oddał.

-Nie powiem, zaskoczyłaś mnie z tą pogodą- również się zaśmiał, a ja się od niego odsunęłam.

-Pogodynką byłbyś niezłą- klepnęłam go w tyłek- jeśli wiesz o czym mówię- poruszyłam brwiami.

-Czeeeeeść pizdunio!- krzyknął Louis już po tym kiedy uściskał biedną Evelyn.

-Witaj Loui- ukłoniłam się przed nim.

-Takie powitania mogę uskuteczniać zawsze- parsknął śmiechem i zamknął mnie w uścisku. Zadziwiające jest to, że oni wszyscy tak rewelacyjnie przytulają.

-Mickuś- pisnął Liam rozkładając ramiona. Zachowywał się jak miś i wyglądał też jak miś. Ale taki słodki miś.

-Liamuś- wpadłam w jego ramiona. Przytulał też jak miś.

-Hej nie- dziewczyno!- nie musiałam widzieć tego człowieka by wiedzieć kto to jest. Chyba każdy co choć trochę słyszał o tym brytyjsko-irlandzkim zespole wie, ktory jest irlandczykiem i jak bardzo charakterystyczny ma głos.

-Hej nie-chłopaku!- odpowiedziałam mu i odwróciłam się gdzie za moimi plecami był Niall. Przytulił mnie mocno, bardzo mocno. Oderwaliśmy się od siebie gdy uslyszeliśmy chrząknięcie Harrego. Przewróciłam oczami tak by nikt tego nie widział, bo miałabym przerypane od Harolda.

-Myszkoo- przeciągnął Harry stojący obok mnie rozkładając ramiona tak samo jak zrobił to Liam.

-Heniuu- odpowiedziałam też przeciągając i odepchnęłam lekko Nialla przyczepionego do mojego ciała.

Gdy wpadłam w ramiona Harrego cały świat się zatrzymał. Byliśmy tylko my. Tylko ja i on, nikt więcej.
Mieliście kiedyś uczucie, że trzymacie w ramionach cały swój świat i nie chcecie go już nigdy puścić, bo będziecie czuli pustke? Czy baliście się tego, że jak go puścicie to nagle on się rozpłynie i to wszystko okaże się jednym pieprzonym snem? Czy wasz świat miał w rękach swój świat gdy was trzymał?

Kiedyś zastanawiałam się dość długo, co jest definicją szczęścia. Myślałam nad tym sporo czasu. Wiecie co wymyśliłam?
Szczęscie jest bardzo głębokim pojęciem, tak jak miłość. Szczęście może dawać ci wszystko i nie zatrzymujmy się tylko przy jednej rzeczy, czynności, człowieka, zwierzęcia etc. Jesteś szczęśliwa gdy masz osobę dla której rano się uśmiechasz i chodzisz z tym uśmiechem przez cały dzień, gdy wiesz że zawsze możesz się jej wygadać, jak nie w ramię to przez smsy czy też wattpada. Ale czy to co zdefiniowałam nie równa się z miłością?

Ja, Mickeyla Williams oświadczam iż szczęście dzieli bardzo krótka nić od miłości. Sama się o tym przekonałam.

I już pomijając fakt, że stoję tu w kompletnej piżamie w owce. Pomijając fakt, że jest zimno, a na moich nogach są krótkie spodenki. Pomijając też fakt, że jestem bez makijażu i we włosach mówiących "pieprzyłam się chwile temu" choć oczywiście tego nie robiłam.

Nie obchodzi mnie nic póki jestem tu z moim całym światem. Moją definicją szczęścia i miłości w jednym.

-
Korzystając z tego, że moja przyjaciolka jeszcze spi i nie napisala mi planow na dzisiaj to dodaje wam rozdziaal.
Uwaga! Mozemy odliczac do konca, bo jestesmy w polowie.

One Direction On Wattpad √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz