Rozdział 3

237 18 1
                                    

Po dzwonku wyszłam z klasy z Katie, która mnie dopingowała. Postanowiłam z nim porozmawiać

- Hej, Luke! - zawołałam - możemy chwilę pogadać?

- Jasne, o co chodzi? - spytał marszcząc brwi.

- Nie masz wrażenia, że już gdzieś się kiedyś widzieliśmy? - zapytałam.

- Niezbyt... A powinienem?

Szybko wyjęłam telefon i pokazałam mu nasze rozmowy i zdjęcia. Czekałam na odpowiednią reakcję, bo naprawdę od dawna czekałam na moment spotkania, on z resztą tak samo.

- O, faktycznie, to ty - zaśmiał się - to w sumie jeszcze bardziej cieszę się, że jestem w tej szkole - uśmiechnął się - To co z tymi burgerami?

- Dziś po szkole? Pasuje ci? - spytałam

- Nawet bardzo - mruknął zalotnie - Potem mogę ci pokazać, gdzie mieszkam jeśli chcesz. Pasuje ci?

Poczułam, jak serce wali mi z całej siły. Naprawdę nie spodziewałam się, że ktoś kiedykolwiek tak zawróci mi w głowie. Nie byłam w stanie mu się oprzeć.

- Nawet bardzo - odpowiedziałam tym samym tonem. Mój wzrok spadł z oczu na usta. Zachowywałam się tak, jakbym została wprowadzona w jakiś hipnotyczny trans.

- To super - patrzył na mnie jeszcze chwilę, po czym się pożegnał i poszedł w kierunku sali, w której będziemy mieć lekcje

Gdy już odszedł, ja wróciłam do Katie z maślanym wzrokiem. Co prawda ledwo utrzymywałam się na nogach, ale udało się mi się dojść do pierwszej z brzegu ławki i na niej usiąść.

- No to co, opowiadaj! - zapiszczała podekscytowana blondynka

- Nie mam siły, serio... - oparłam się głową o ścianę i głośno westchnęłam - coś czuję, że to półrocze będzie o wiele bardziej ciekawsze od jakiegokolwiek innego...

***

Po lekcjach wyszłam z Katie pod salę, by zaczekać na Luke'a. Na szybko przedyskutowałyśmy o czym właściwie mogę mu powiedzieć i w jakie miejsca go zabrać. Gdy wyszedł od razu się do niego zbliżyłam, dając sygnał przyjaciółce, że może nas zostawić. Akurat przyszedł Connor, więc miała co robić

- Powodzenia - dopingowali mnie z oddali przyjaciele, chociaż ja już nie zwracałam na nich uwagi.

- No to co, idziemy? - spytał się chłopak.

- Um, tak, tylko jeszcze odłożę parę rzeczy do szafki. - powiedziałam kierując się w stronę szatni.

Szliśmy przez chwilę w ciszy. Musiałam pozbierać myśli, jakoś zagaić rozmowę.

- Może opowiesz mi czemu właściwie się przeprowadziłeś? I czemu nic o tym nie wspomniałeś?

- Długa historia - odpowiedział krótko.

Najwidoczniej nie chciał poruszać tego tematu. Ja jednak nie dawałam za wygraną.

- Mam czas... - ciągnęłam.

- Może kiedyś ci opowiem - odparł  ozięble - serio, niektóre rzeczy dość ciężko wytłumaczyć - westchnął

- Zawsze mi to robisz! - zaśmiałam się - co ty taki tajemniczy?

- Cóż, taki już jestem.

W końcu dotarliśmy do szatni. Jakby nie patrzeć, moja szafka wyróżniała się na tle innych. Ozdobiłam ją już na początku pierwszej klasy. Nawet kłódka była inna niż wszystkie - różowa.

- Fajna szafeczka - zauważył żartobliwie Luke.

- Co? Nie podoba się? - zaśmiałam się.

- Nie no, wręcz przeciwnie - spojrzał na mnie opierając się o szafkę.

Chłopak był ode mnie o głowę wyższy. Odwróciłam głowę w jego kierunku, by móc przyjrzeć się jego brązowym oczom. Czułam, jak non stop przeszywał mnie swoim wzrokiem. Teraz z kolei ja wprawiłam go w zakłopotanie nie dając mu spokoju.

- Czemu my wcześniej się nie spotkaliśmy, co? - zmarszczyłam brwi nie odrywając od niego wzroku.

- Sam nie wiem - mruknął - ale dobrze, że w końcu mogę cię zobaczyć.

Czułam, jak nogi się pode mną uginały. Moje serce znacznie przyspieszyło. Teraz jakoś sama nie mogłam przestać na niego patrzeć, jakby to on uwięził na sobie mój wzrok. Jednak ta chwila nie trwała wiecznie. Przerwała nam wiadomość od Katie, którą dostałam.

- Kto to? - spytał

- To tylko Katie - oznajmiłam znów chowając telefon do kieszeni.

Gdy już się otrząsnęłam, wyjęłam podręczniki z torby, a na ich miejsce włożyłam nowe. Zamknęłam szafkę i udałam się z Lukiem ku wyjściu.

- Przyjechałeś samochodem czy autobusem?

- Właściwie, to przyjechałem na motorze - wskazał maszynę stojącą kilka metrów od nas.

Nagle rozległ się dzwonek dobiegający z kieszeni Luke'a. Ktoś chyba coś od niego chciał.

- Sorki, muszę odebrać - oznajmił, po czym odebrał telefon.

Wkrótce potem Luke ze skwaszoną miną rzekł, że niestety nie możemy spędzić razem popołudnia, gdyż - jak twierdził - jest bardzo potrzebny w domu.

- No dobra, a co z wieczorem? Widzimy się? - spytałam pełna nadziei w głosie

- Raczej nie... - mruknął ponuro - chyba, że spotkamy się u ciebie.

Zastanowiłam się chwilę i właściwie wychodziło na to, że mogłabym to jakoś załatwić, tylko musiałabym zrobić coś, by pozbyć się z domu swojej matki.

- Jeszcze zobaczę, ale raczej tak. Dam ci znać, okej?

- Dobra - mruknął, po czym w pośpiechu się pożegnał i odjechał na motorze.

Czekałam już tylko na ukochany wieczór.

Love for wolf [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz