Poszłam do szkoły, dzień minął spokojnie. Bez żadnych niespodzianek, nawet mój prześladowca mnie nie nękał mnie w szkole. Cieszyło mnie. Wieczorem, kiedy odrobiłam już lekcje, a brat odpoczął, postanowiliśmy odwiedzić dziadka. Obydwoje tęskniliśmy za tym staruszkiem, był dla nas ważną osobą. Zanim zamknęli go w szpitalu psychiatrycznym, był dla nas niczym główny opiekun. Nadal go szanowaliśmy i wierzyliśmy w jego każde słowo. Poziom jego 'choroby' nie był jakiś zaawansowany, więc spokojnie mogliśmy się z nim zobaczyć. W drodze do szpitala rozmawialiśmy z Mattem o czasach, kiedy każdą wolną chwilę spędzaliśmy właśnie z nim. Na naszym starym osiedlu był niczym mentor. Wszystkie dzieciaki skupiały się w naszym ogródku i słuchały co miał do powiedzenia.
W dobrych humor dotarliśmy do szpitala. W recepcji przedstawiłam się i zapytałam czy możemy go teraz odwiedzić. Pielęgniarka spojrzała na mnie zza listy i zawołała lekarza prowadzącego. Mężczyzna w białym kitlu zmierzył nas spojrzeniem. Przysunęłam się do brata czując, że coś jest nie tak.
- Co się dzieje? - Zapytał wreszcie Matt.
- Przykro mi.
Po tych słowach lekarz mówił coś jeszcze, ale już nie słuchałam. Zamarłam, a przed oczami zrobiło mi się ciemno.
Ocknęłam się leżąc na kolanach Matta, nogi miałam oparte o ścianę.
- Zemdlałaś. - Powiadomił mnie. - Dziadek nie żyje.
Usiadłam normalnie, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Otarłam ją i wstałam. Wyszłam ze szpitala, próbując wmówić sobie, że to żarty.
***
Następne dni mijały powoli. Załatwianie spraw związanych z pogrzebem było stresujące, czasochłonne i drogie. Nie posiadaliśmy bliskiej rodziny, więc wszystkie koszty musieliśmy podjąć my. Pieniądze zaoszczędzone wydaliśmy na pogrzeb, więc teraz nie mogliśmy pozwolić sobie na zbyt wiele. Będziemy musieli oszczędzać trochę więcej, a Matt zaczął już nawet poszukiwać dorywczej pracy, aby dorobić do swojej małej pensji.
Pod koniec tygodnia wszystko już zaczęło wracać do normy. Chodziłam do szkoły, a potem do pracy, odrabiałam lekcje i szłam spać. Codziennie odwiedzał mnie chłopak, którego imienia nadal nie znałam. Wieczorami siadał na moim łóżku. Oboje milczeliśmy, czasami wymieniliśmy parę zdań. Kiedy chwyciła mnie chwila załamania, też siedział obok, milczał.
Właśnie straciłam jedyną osobę, która mogłaby mnie zrozumieć.
***
Powoli starałam się pozbierać po tym wszystkim, zacząć z powrotem spotykać się ze znajomymi, przestać o tym wszystkim myśleć.
Chłopak o niebieskich oczach, jak uważam, chciał zrobić mi przysługę i nachodził mnie gdy byłam sama. W ten sposób nikt nie uważał mnie za wariatkę, a ja zaczęłam stopniowo go akceptować. W mojej głowie nadal pojawiały się tysiące myśli; kim jest, co robi, czego ode mnie chce, czemu tylko ja go widzę. Ostatnie pytanie było najbardziej frustrujące. Odrzuciłam już parę opcji, żadna z nich nie była prawdopodobna. Chociaż to i tak nie jest prawdopodobne.Okej, chrzanić to, bo niedługo sama skończę w psychiatryku.
Porozmawiam z nim dzisiaj wieczorem, chcę dowiedzieć się o nim przynajmniej podstawowych informacji. Nie mogę pozwolić mu kontrolować mojego życia. Czas postawić na swoim.
Słuchałam jednej z moich ulubionych płyt i oparta o krawędź łóżka siedziałam z telefonem w dłoni. Przeglądałam social media, kiedy światło na chwilę przygasło. Chwilę potem zobaczyłam chłopaka wchodzącego przez okno.
- Dobre wejście, nie powiem. - zaczęłam odkładając telefon
- Ow, czyli postanowiłaś się odzywać.
Rozejrzał się po pokoju i przysiadł niedaleko mnie. Wyprostowałam się i przeczesałam włosy.
- Tak, musimy porozmawiać, mam parę pytań.
- Nic nie obiecuje.
Ignorując jego wypowiedź kontynuowałam:
- Najpierw; jak masz na imię?
-Louis.
Szybko poszło. Dobra teraz będzie trudniej.
- Czemu tylko ja cię widzę?
- Cóż, słońce to jest trochę bardziej skomplikowane.
Gwałtownie wstałam, Louis powtórzył mój ruch. Stał dosyć blisko, więc górował nada mną co nie zmieniło mojego pewnego nastawienia. Już otworzyłam usta, aby powiedzieć mu kilka słów, niekoniecznie miłych słów. Złapał mnie za ramiona.
- To jeszcze nie czas.
I zniknął.
________
Mam pomysł na postać Louisa, może ktoś kojarzy Cassandre Clare?
CZYTASZ
see you later
FanfictionMiała wszystko co było jej potrzebne do szczęścia, patrzyła na świat kolorowo. Ale oczywiście coś musiało pójść nie tak. Jej życie nabiera inny obrót, kiedy zaczyna dostrzegać rzeczy, których nikt inny nie widzi. okładka wykonana przez @luvlukex