3

15 2 0
                                    

Wieczorem ukryłam się w swoim pokoju, ponieważ w salonie rozgościło się grono kolegów mojego brata. Normalnie nie mam nic przeciwko ich wizytom. ale dzisiaj wolałam spędzić trochę czasu samotnie. Leżałam na łóżku w piżamach, wpatrywałam się w biel mojego sufitu. Ręce miałam ułożone na brzuchu, a nogi zwisały mi do podłogi. Odtwarzałam po kolei wydarzenia z dzisiejszego dnia. Bałam się podzielić moimi wrażeniami z kimkolwiek, pewnie zamknęli by mnie w psychiatryku do końca życia. Nie była to zbyt optymistyczna wersja.

Wtedy poczułam chłodny powiew. Spojrzałam w stronę okna, było otwarte. W pośpiechu usiadłam i okryłam się kocem, jakby miał być moją powłoką chroniącą przed potworami i mordercami. Albo... wiatrem? Zapaliłam lampkę stojąca przy moim łóżku. Powoli rozejrzałam się po pokoju. Kiedy ujrzałam nieznajomego chłopaka o niebieskich oczach, miałam ochotę krzyczeć. Już nawet otworzyłam usta, ale wtedy jego ręka pojawiła się na nich, aby mnie przed tym powstrzymać.

- Nie chcesz tego robić. - Wyszeptał.

Ty wszystko zaczęło mi przypominać scenę ze "Zmierzchu". Cóż, niedawno oglądałam ten film, więc może ja śnię?

Chociaż chyba to nie to, bo rzeczywiście czuję jego dłoń na mojej twarzy. Czuję chłód i strach. Pokiwałam powoli głową, cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Delikatnie zabrał dłoń, a ja poprawiłam się na łóżku. Strasznie się go bałam, nie wiedziałam kim jest, ani czym jest. Nie wiedziałam do czego jest zdolny, jakie ma zamiary.

- Kim jesteś? - Ponowiłam moje dzisiejsze pytanie.

- Eh, nie powiem ci. - Wywrócił oczami i usiadł niedaleko mnie.

Westchnęłam głośno. Wolałam aby uznał, że jest zirytowana i pewna niżby przestraszona.

- Dlaczego mi nie powiesz i dlaczego tylko ja cię widzę?

- Za dużo pytań, denerwujesz mnie. - Wstał. - Porozmawiamy jutro.

Mrugnęłam, a chłopak zniknął. Ugh. Miałam okazję porozmawiać z nim spokojnie, a zepsułam to. Nawet nie wiem jak ma na imię. Widzę go dopiero drugi dzień, a coś czuję, że szybko się ode mnie nie odczepi. Skoro tak, to może się z nim zaprzyjaźnię?

Cholera, zamknij się, Olivia. Jesteś głupia.

Rzuciłam się plecami na łóżko i owinęłam mocniej kocem. Kręciłam się jeszcze około godziny po czym zasnęłam.

***

- Hej , kochanie. - Rozpromienił się. - Dawno cię nie widziałem.

Usiadłam obok niego i chwyciłam jego dłoń. Na stoliku stały dwie herbaty i szachy. Łóżko było idealne zasłane, na kołdrze leżał stary egzemplarz jego ulubionej książki. Uśmiechnęłam się, kiedy lekko ścisnął moją dłoń.

- Złotko, słuchaj. Mam ci do powiedzenia bardzo ważną rzecz. Ale musisz wysłuchać mnie do końca. - Zaczął mówić, a ja przytakiwałam. - Zamknęli mnie tu niesłusznie, zupełnie. Pewnie myślisz, że plotę bzdury, ale to najprawdziwsza prawda. My jesteśmy inni.

- Dziadku... - Chciałam mu przerwać.

- Cii - Uciszył mnie. - To dopiero początek.

Chciał mówić dalej, a ja pozwoliłabym mu dokończyć, ale zadzwonił budzik.

***

Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Dziadek chciał przekazać mi coś ważnego. Zanotowałam w głowie, aby dziś rzeczywiście go odwiedzić. Byłam ciekawa co to chciał powiedzieć i tęskniłam za nim.

Spojrzałam na zegarek i pośpiesznie zaczęłam zbierać się do szkoły.



see you laterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz