Zawód - Part 1

124 6 3
                                    

Sherlock siedział niespokojnie w kawiarni popijając swoja czarna jak węgiel herbatę. Nie była ona słodką herbatą. Była to gorzka herbata taka ,że człowiek aż by się skrzywił. Sherlock jednak bardzo lubił taką herbatę. Wręcz ubóstwiał. Uspokajała go. To była dla niego wersja zastępcza kokainy. Uspokajała go w takich momentach właśnie jak ten.
- Podać coś jeszcze? - zapytała młoda, wysoka kobieta. Sherlock podniósł swój wzrok znad stołu i popatrzył się na nią. Miała ubraną czarną koszule i jeansy. Do jej pasa był przywiązany biały fartuch. Jej włosy były spięte w kucyka a na jej piersi wisiała plakietka z jej imieniem.
- Na razie dziękuję, Anne. - odpowiedział powracając wzrokiem na swoją filiżankę z herbatą. Dziewczyna przytaknęła tylko i odeszła do lady.  Po chwili drzwi do kawiarni się otworzyły. Sherlock od razu poczuł charakterystyczną woń męskich perfum. Obrócił się  a w drzwiach ujrzał wysokiego mężczyznę w garniturze. Jego włosy były czarne i ułożone dokładnie. Mężczyzna widać ,że kogoś szukał w budynku. W końcu ich oczy się spotkały a mężczyzna w drzwiach się uśmiechnął i zaczął iść w kierunku stolika Sherlocka. Gdy już podszedł ściągnął swój płaszcz i powiesił na oparciu krzesła. Mężczyzna usiadł na przeciwko Sherlocka i uśmiechnął się do niego.
- Czekałeś.
- Spóźniłeś się. - odpowiedział Sherlock.
- A no tak. Był korek. - odpowiedział.
- Jim przecież mnie nie oszukasz... - powiedział Sherlock. - Gdzie byłeś?
Moriarty popatrzył na niego pytającym wzrokiem. Chciał już coś powiedzieć ale pojawiła się kelnerka.
- Dzień dobry. Czy mogę przyjąć zamówienie?
- Ja poproszę dolewkę- odezwał się Sherlock.
- Ja też.
Kelnerka pokiwała głową ,zapisując zamówienie.
- Coś jeszcze?
- Nie dziękuję. - odpowiedział ostro i bardzo szybko Sherlock.  Dziewczyna popatrzyła na niego z przerażeniem ale już nic nie powiedziała tylko odeszła.
- Dlaczego był...
- Gdzie byłeś?!- krzyknął Sherlock uderzając pięścią w stół. Jim nie odpowiedział nic tylko spojrzał na niego. Oczy Sherlocka były zaszklone, on natomiast cały drżał. Wydawało się jakby miał zaraz się rozpłakać. - Gdzie byłeś?- zapytał już spokojniej. Jim opuścił swój wzrok na stół. Westchnął tylko i powiedział.
- Po co każesz mi to mówić skoro znasz odpowiedz.
- Po prostu to powiedz. - Sherlock zamknął oczy i starał się uspokoić.
- Byłem u niej. - odpowiedział.
- Po co? PO CO?! PO CO ZNOWU U NIEJ BYŁEŚ?! OBIECAŁEŚ MI! OBIECAŁEŚ! - Sherlock zaczął krzyczeć. Ludzie w całej kawiarni zaczęli patrzeć się na zaistniała sytuację. Kelnerka podeszła nieśmiało i podała dwa kubki z herbatą. Chciała już coś powiedzieć ale Sherlock krzyknął tylko ,że ma sobie iść nie spuszczając wzroku z Jim'a.
- Przepraszam... - powiedział Moriarty.
- Z wszystkich możliwych kobiet musiałeś iść właśnie do niej?! Do Molly?! Przecież wiesz co ona mi zrobiła! Przecież powiedziałem Ci! Powiedziałem Ci coś co nawet nie powiedziałem John'owi!!! - krzyknął Sherlock. Nie czekając na odpowiedz chłopaka wstał wyciągając z kieszeni banknot i kładąc go na stole. Ubrał kurtkę i wyszedł z kawiarni. Szedł, a nawet zaczął biec. Nie dawało mu spokoju to ,że kolejna osoba go zniszczyła. Kolejna osoba złamała jego już kruche serce.

Sherlock Holmes - fanfictionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz