Rozdział IV

119 12 0
                                    

                                                                                                                                Królewska Przystań, Westeros

Ród Targaryenów od niepamiętnych czasów postrzegany był jako jeden z tych najpotężniejszych. Respekt wśród poddanych budził nie tylko herb przedstawiający trójgłowego smoka, albowiem władcy o jasnych niczym promienie słońca włosach często byli bezwzględni, a momentami wręcz krwiożerczy. Rzadko kiedy podczas ich panowania w Siedmiu Królestwach panował spokój - częste wojny a nawet potyczki pomiędzy rodzeństwem często doprowadzały do katastrofalnych zniszczeń, które potem zmuszony był sprzątać następny król. Cudem zdarzyło się że od kiedy na tronie zasiadł Viserys Targaryen u boku swej żony Alayne Tyrell, wszystko uległo drastycznej zmianie. Na jego ziemiach po raz pierwszy zapanował upragniony przez wszystkich spokój, którego nikt nie był w stanie przerwać. Smok w przeciwieństwie do swoich poprzedników nigdy nie grzeszył głupotą, można nawet rzec że był okazem sprytu i pomysłowości jeśli chodzi o zawierane przez niego sojusze. Swą najmłodszą córkę, liczącą zaledwie piętnaście wiosen Lyannę wydał za króla potężnej północy, zaś dla najmłodszego z synów - Aerysa, zaplanował ożenek z piękną dziewczyną Lannisterów o złocistych włosach, zwaną Rachelle. Urocza istota została wysłana do stolicy już parę miesięcy wcześniej, lecz obie strony zgodziły się z tym, że nie ma co śpieszyć się z wprowadzeniem jej w świat dorosłych. Największym problemem króla był jego najstarszy syn, Daemon - ten młodzieniec nie zamierzał się ustatkować, albowiem do gustu przypadło mu życie wysoko urodzonego, który miał możliwość roszczenia sobie praw do wszystkich dziewcząt w Siedmiu Królestwach. Rhaegar, urodzony jako drugi, zaś bardzo szybko pogodził się z decyzją ojca, według której miał poślubić swą młodszą siostrę, Visenyę, nawet jeśli wcale mu się to uśmiechało. Skoro od zawsze był człowiekiem honorowym i gotowym do poświęcenia dla wyższego dobra, zamierzał to zrobić również tym razem.

Księżniczka Visenya uchodziła za jedną z najurodziwszych smoczych córek, jaką miało okazję podziwiać Westeros. Bystre oczy dziewczyny w kolorze chłodnych fiołków idealnie współgrały ze złocistymi włosami, z których słynął jej ród. Nawet jeśli była całkowicie inna niż Lyanna, nie można było nazwać ją gorszą, a wprost przeciwnie - wiele osób mawiało, że temperament młodej Targaryenki nie raz pomoże jej wyjść z opresji. Przebudzona dźwiękiem dzwonów dobiegającym z zamkowego dziedzińca, niemal że natychmiast stanęła na równe nogi. Nawet jako mała dziewczynka była osobą niezwykle ciekawską, więc nawet nie poprawiła pościeli w której spędziła noc, a już ruszyła w stronę okna. Z zadowoleniem wyjrzała na zewnątrz, aby dokładniej przyjrzeć się całemu przedstawianiu. Słychać było gwar rozmów a nawet skoczną muzykę przygrywaną przez jednego z giermków. Zawsze na początku tygodnia otwierano zamkowe ogrody, gdzie wówczas mógł spędzić czas każdy, kto tylko umiejscowił w skarbcu stosowną sumę. Visenya doskonale rozumiała ten zwyczaj - królowa Alayne bardzo często tłumaczyła córce że gdyby nie datki ze strony poddanych, rodzina królewska nie miałaby nawet na jedzenie, nie mówiąc już o drogich jedwabiach. Nawet jeśli ta wizja nieco przerażała uroczą blondynkę, od zawsze zachowywała to dla siebie. Po paru minutach doszła do wniosku, że mogłaby przecież ujrzeć wszystko na własne oczy zamiast siedzieć w zamku i narzekać na wszechogarniającą nudę. Szybko podbiegła do łoża, aby wyciągnąć z pod materaca płaszcz, który zakładała zawsze gdy chciała wymknąć się na zewnątrz bez niczyjej wiedzy. Nim jednak zdążyła chociażby dotknąć miękkiego materiału, jej oczom ukazało się białe prześcieradło pokryte krwią. W pierwszej chwili młódka zakryła usta, aby nie narobić krzyku i nie ściągnąć na siebie niepotrzebnej uwagi. Dobrze wiedziała co stanie się gdy zakwitnie po raz pierwszy, lecz nigdy nie spodziewała się że nastąpi to tak wcześnie. Instynktownie chwyciła nóż leżący na stole. Musiała natychmiast pozbyć się plamy, aby nikt nie zauważył tego, co nastąpiło w trakcie nocy. Na oślep szarpała białą tkaninę, nawet nie zauważając jednej z służących, która akurat wkroczyła do środka. Visenya chciała krzyknąć bądź powstrzymać ją przed jakimikolwiek działaniami, lecz nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, starsza kobieta opuściła komnatę, pędząc do króla i królowej. Nie trudno było zorientować się, że próbując ukryć wszystko przed rodzicami, dziewczę ściągnęło na siebie ogromne kłopoty.

You win or you die.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz