4

67 10 4
                                    

Hotel, który Justin polecał, był podobno najlepszy w Miami. Hol budynku był zrobiony w nowoczesnym stylu, czerwone ściany, skórzana kanapa, która wygląda na niesamowicie wygodną. Biała lada, a za nią cycata blondynka.
-Że kogoś takiego przyjęli do pracy w hoteulu-Pomyślałam. Pewnie po swojej zmianie dorabia w pokojach. Chociaż oceniam ją, nie znając jej sama nie jestem lepsza.

RUCHAŁAM SIĘ Z JUSTINEM W JEGO SAMOCHODZIE.

Szczerze?  Podobało mi się, ale mimo wszystko to za szybko. Jestem ciekawa czy Jemu się podobało. Mam nadzieję, że tak.

Blondyn złapał mnie za rękę, niepewnie złączyłam nasze palce.
Cały czas męczyła mnie jedna myśl, czemu on powiedział, że mnie kocha?
Najgorsze jest to, że ja przyznałam, że odwzajemniam jego uczucie.
To impuls, przecież ja go nie znam, on mnie też.

Z rozmyśleń wyrwało mnie odchrząknięcie blondyny, która wyglądała jak jedna z króliczków playboya.
Nie mieliśmy rezerwacji. Justin wyjął z kieszeni pieniądze zwinięte w rulonik i rzucil na ladę.
Dziewczyna wpatrywała się w rulon pieniędzy. Justin odchrząknął, a jej zrobiło się najwidoczniej głupio, bo jej policzki zrobiły się czerwone. Dała nam klucz do apartamentu.
Justin wziął klucz, a ona dosłownie jechała go wzrokiem, aż w końcu zatrzymała się na naszych złączonych dłoniach i spojrzała w podłogę.
Przykro mi, on jest mój.
STOP, WYMAZAĆ TO!
Szliśmy do windy, nasz pokój był na 5 piętrze, tsa pokój....apartament.
Czułam na sobie zazdrosne spojrzenia napalonych dziewczyn, jednak mogłabym się do tego przyzwyczaić.
Co ja sobie w ogóle myślałam?
Bieber żyje w zupełnie innym świecie.
Sława, występy, dużo pieniędzy, a ja?
Jestem przeciętną nastolatką, która ma przeciętną rodzinę.. Może nie przeciętną, mój tata nie żyje.
O CHOLERA MOJA RODZINA, KURWA MAĆ, EMMA.
Zostawiłam ją samą, Matka mnie wydziedziczy.
Gwałtownie pusciłam jego dłoń,  a on spojrzał się na mnie zdezorientowany.
-Co jest?-Zapytał.
-EMMA!-Niemal krzyknęłam.
Chłopak się zaśmiał.
-Aż tak Ci do śmiechu, huh?
-No spokojnie, zaraz zadzwonię do mojego ochroniarza i wszystkim się zajmie.
Blondyn wyjął telefon, zauważyłam, że ma 30 nieodebranych połączeń, on to tylko zignorował. Rozmawiał z nieznajomym jakieś 10 minut.
Bałam się o nią, cholernie.
-Powiedz mu, że jak coś jej zrobi to osobiście go wykastruje-Powiedziałam szybciej niż pomyślałam. Ochroniarz chyba zdołał to usłyszeć i powiedział ironicznie, że od razu ją zgwałci i zabije.
Zrobiło mi się głupio, w końcu to ochroniarz, dobry ochroniarz, pracuje dla Biebera więc nie może być zły.
Weszliśmy do pokoju, był piękny.
Nawet nie wiem czy nie był większy od mojego pokoju połączonego z pokojem siostry i łazienka.
Co ja będę porównywać..
Zmęczona rzuciłam się na łóżko
-Nie wiedziałem, że jesteś taka chętna..-Powiedział i zanim zdążył się obejrzeć dostał poduszką prosto w twarz.
Nie jestem dziwką.. On tak myśli?
-Nie wiedziałam, że jesteś takim dupkiem, Justin. No tak zapomniałam, że tobie chodzi o jedno.-Zrobiłam przerwę.
Chłopak chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam.
-Co ja sobie myślałam?-Zapytałam bardziej siebie niż jego.
-Jestem naiwna, myślałam, że to będzie prawdziwa miłość, ale cóż chce Cię powiadomić, że ja nie jestem na jedyną noc, jaka ja jestem żałosna.
-Nie chciałem tego powiedzieć.
-Ale powiedziałeś-Wstałam z łóżka i zabrałam swoją torbę
-Słuchaj Madison, naprawdę myślisz, że gdyby mi na tobie nie zależało to bym uciekł z własnego koncertu?
-Do niczego Cię nie zmuszałam, ale pomijając, co Ty w ogóle mówisz? Nie znasz mnie, poznaliśmy się parę godzin temu, to chore.
-Myślisz, że tego nie wiem? Przepraszam, wiem, że nie jesteś na jedną noc i przepraszam, że powiedziałem, że Cię kocham, to nie było na miejscu-Spojrzałam w jego miodowe tęczówki.
Panowała cisza.
-Mad.. Ja.. Ja byłem pod wpływem..-Gwałtownie wypuścił powietrze.
-C-co?!-Nie mogłam uwierzyć..-Jakim wpływem..?-Proszę, nie narkotyki..
-Narkotyków. Ja naprawdę chciałem to skończyć, ale.. To silniejsze ode mnie..-Byłam w szoku. Justin Bieber i narkotyki?
Nagle Justina telefon zawibrował.
Gdy chciał przeczytać wiadomość, wyrwałam mu telefon.

Od: Ryan
Zabiłem go, następną misję robisz ty.

-Kurwa, Justin! Co to jest?! Jakie kurwa zabicie do cholery?!-Byłam przerażona...
-Dlaczego ty kurwa czytasz moje sms?!-Zauważyłam jak mięśnie Justina się napinają.
Złapał mnie za ramiona i popchnął mocno na łóżko. Moje oczy zrobiły się szklane, zaczęłam się odsuwać.. Bałam się go.
To nie ten sam Justin Bieber którego zna świat.

Justin Bieber zabija ludzi i jest zamieszany w narkotyki.

Pobiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi na zamek. Usłyszałam kroki za mną. Justin zaczął pukać w drzwi, jednak ja nie zamierzałam ich otwierać.
-Mad, proszę, otwórz drzwi.-
Nie odpowiadałam.
-To nie tak jak myślisz..-
-Zostaw mnie, chcę stąd uciec..
-Otwórz te drzwi bo sam je otworzę.
-Zostaw mnie.

Usłyszałam mocny huk. Justin stał przede mną.
-Kochanie, przepraszam, to nie tak.-
Przetarłam oczy i wstałam.
-A jak?! Justin, ty ćpasz i zabijasz ludzi!
-Dobrze, kurwa. Jestem w gangu. To moje drugie życie zaraz po muzyce.
-Wiesz co jest najgorsze Justin? Ty naprawdę się mi spodobałeś.-Łzy spływały po moich policzkach.
-Co chcesz teraz ze mną zrobić?
-Troszczyć się o Ciebie i być z Tobą, tego właśnie chcę Mad..
-Muszę wracać do rodziny Justin, to wszystko jest chore.
-Nie pozwolę Ci odejść.-
Po tych słowach rzucił się na mnie i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
DLACZEGO NIE MOGŁAM SIĘ MU OPRZEĆ?

She don't like the lightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz