Rozdział 15

7.4K 486 12
                                    

- Więc.. – przeczesał ręką włosy i wziął głęboki wdech zyskując na czasie. –Janoskians to grupa w którą wchodzą bracia Brooks, James Yammouni i Daniel Sahyounie.

- O czym mówił Nate, o co mu chodziło kiedy powiedział, że nawet Ty mnie nie oświeciłeś?

- An, zapomnij o tym. – chłopak położył swoją dłoń na moim udzie delikatnie się przy tym uśmiechając. – Nate gada różne rzeczy, nie zwracaj na to uwagi.

- O co mu chodziło Brian? – zdjęłam jego rękę z mojej nogi. – Chcę wiedzieć. – powiedziałam pewnie.

- Ehhh… - westchnął. – W Melbourne jest kilka grup. Takich jak Janoskians. Ja należę do grupy Nate’a. Często grupy walczą o popularność.

- Dlatego Nate tak bardzo ich nie znosi? – zapytałam zdzwiona.

- Nie.. – szepnął.

- A czemu?

- Andrea czy musi.. – próbował się wykręcić od rozmowy. Jego wzrok wędrował od lewej do prawej szukając punktu na którym mógłby się skupić.

- Tak. – nie dałam chłopakowi dokończyć. – Chcę wiedzieć. Mów proszę..

- Nate miał siostrę o imieniu Alison.  – spojrzał na mnie oczekując reakcji.

- Miał? – wtrąciłam , chcąc się upewnić, na co brunet pokiwał głową.

- Alison chodziła z Beau Brooks’em. Jednak Ali popełniła po pewnym czasie samobójstwo z niewyjaśnionej przyczyny. Nate ma żal do Beau, uważa, że to jego wina.

- A ma chociaż jakieś dowody? – Brian zaprzeczył. – Więc czemu obarcza winą Beau?

- Nie wiem An. – wzruszył ramionami po czym wstał i położył deskę na ziemię. – Nie powinniśmy o tym rozmawiać, ściemnia się, lepiej idź już do domu. Do zobaczenia. -  wskoczył na deskorolkę i odjechał. Przez chwilę patrzyłam w jego stronę po czym wstałam i pobiegłam prosto do domu.  Rzuciłam torbę w przedpokoju i weszłam do salonu gdzie Tod, Skip i Caspar grali na xbox-ie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i pognałam do kuchni, pragnienie wrzucenia czegoś w końcu do pustego żołądka dawało się we znaki , więc od razu zaczęłam poszukiwania czegoś smacznego w lodówce. Wyjęłam pierwsze lepsze ciasto i ukroiłam kawałek. Większy kawałek. Usiadłam przy stole i zaczęłam rozkoszować się smakiem przepysznego tortu czekoladowego.

- Wrócił Ci apetyt. – wpadł do kuchni Daniel zajmując miejsce obok mnie.

- Po prostu nie jadłam nic od wyjścia ze szkoły. – powiedziałam wciągając do ust kawałek ciasta.

- Gdzie byłaś tak w ogóle ? – chłopak sięgnął po drugą łyżkę i zaczął jeść ze mną.

- Z Lukiem, Brianem. – zachłysnął się. – Nie lecę na dwa fronty. Luke zaciągnął mnie do parku, Briana spotkałam po drodze. – wyjaśniłam, a Skip zachichotał.

- Nie zgwałcił Cię w tym parku? – spiorunowałam go spojrzeniem. – Żartowałem.  Tak bardzo lubisz Mitchella?

- Jest w porządku. Miły, zabawny i szczery przede wszystkim. – uśmiechnęłam się.

- Czyżby jakaś aluzja? – mój cioteczny brat uniósł brwi, a ja puściłam mu oczko.

- Nie wiem. – wzruszyłam ramionami rzucając łyżką o talerz. – W Melbourne wszystko jest możliwe czyż nie? – uśmiechnęłam się cwaniacko odkładając tort do lodówki i powędrowałam do pokoju.

Włączyłam laptopa i szybko zalogowałam się do systemu. Weszłam w google i wpisałam frazę : Alison Rickson Melbourne. Wyskoczyło mi ponad 200 wyników, więc przejrzałam wszystkie artykuły z pierwszych pięciu stron. Rzeczywiście, Brian nie kłamał – nie było żadnych odkrytych przyczyn samobójstwa tej dziewczyny. Szkoda mi jej, a także Nate’a. Media dobrały się do tej sprawy na co wskazują wyniki w googlach, ciekawe ile gazet o tym pisało. Pod domem rodziny Ricksonów paparazzi i dziennikarze na pewno koczowali dnie i noce. Jednak to nie współczucie było moim priorytetem w tej chwili, nie poddawałam się i szukałam dalej.

Jesteś Następnym Celem // janoskiansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz