Norton Gallery

43 7 0
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Kto to może być tak wcześnie? Czy to ON?
Pośpiesznie nałożyłam na siebie śnieżnobiałą pelerynę i udałam się otworzyć drzwi.

Tak! To on!

Przed drzwiami na kawałku czegoś co zabójczo przypominało chmurkę unosiło się w powietrzu małe zawiniątko. Pospiesznie wzięłam je do ręki i poczułam jego moc. Chmurka rozpłynęła się, a ja zamknęłam drzwi. Rozpakowałam paczuszkę, żeby mieć stuprocentową pewność co do jej zawartości. Obejrzałam dokładnie sztylet średniej wielkości z pięknym kryształem wielkości paznokcia w rękojeści. Nie myliłam się.

Po chwili znowu usłyszałam pukanie do drzwi. Schowałam za plecami broń i powoli otworzyłam drzwi. Za nimi stał Joel.

-Wybrał mnie. - szepnęłam z przejęciem. Chłopak nie wiedząc co zrobić, chciał wejść do środka, jednak ja pociągnęłam go za rękę, prowadząc do centrum naszego pięknego miasta.

*****

Weszłyśmy do sklepu Ignorancy. Uwielbiam go. Studiowałam wieszaki niczym książki przed egzaminem. W oko wpadła mi sukienka. Czarna oczywiście.
- Co o niej myślisz? - zapytałam Mii, wskazując na ubranie.
- Będzie dla mnie idealna! - pisnęła przeraźliwie i chwyciła za wieszak.
- Odczep się, pijawko. - jednym ruchem ręki odsunęłam ją od sukienki.
- Pijawko, serio? - spytała i popatrzyła na mnie jak na idiotę. Obie wybuchłyśmy śmiechem. - Nie masz do niej butów. - stwierdziła Mia i ponownie wyciągnęła ręce po sukienkę.
- Ale mam pieniądze - powiedziałam.
- Och! W takim razie ty kupujesz kawę w Starbucksie. - klepnęła mnie po łopatkach.
- Jasne - uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku przymierzalni, słysząc za sobą kroki Mii.
- Poczekaj! Jeszcze nic nie wybrałam! - krzyknęła, jednak nie zwróciłam na nią uwagi i weszłam do przymierzalni. Zdjęłam bluzkę i spodnie. Nałożyłam sukienkę. Czarna i skórzana. Idealna. Jest moja.
- Gdzie jesteś? - ponownie usłyszałam krzyk Mii. Wystawiłam stopę na zewnątrz przymierzalni. Dziewczyna odsunęła zasłonkę i weszla do pomieszczenia.
- Ej! Są inne wolne! - zaprotestowałam.
- Mam to w du... - zaczęła Mia.
- Dobra, dobra. - przerwałam i zrobiłam jej trochę miejsca w przymierzalni. - Co wypatrzyłaś?
- Postanowiłam, że skoro ty jesteś ruda - powiedziała i dotknęła kosmyka moich włosów. - i masz czarną sukienkę, to skoro ja mam ciemne włosy to idealne dla mnie będzie czerwone ubranie! - skończyła i podniosła dwie sukienki w kolorze krwi.
Owszem jestem ruda, ale nie jakaś tam marchewa. Moje włosy mają piękny czerwono-brązowy kolor. Według wielu osób ze szkoły ( głównie chłopaków ) jest on seksowny. Nie oszukujmy się, jest cholernie seksowny. Jednak Mii nie przeszkadzają opinie innych, by mówić mi za każdym razem, gdy spytam jak wyglądam, że powinnam zrobić coś dla jej oczu i zgolić wszystkie włosy.
- Tak, tak. Jak ci się podoba? - spytałam i obróciłam się w koło.
- Nadal uważam, że to dla mnie jest idealna. Twoje rude włosy wszystko psują - powiedziała.
- Powtarzasz się - zauważyłam. - Teraz twoja kolej. Wskakuj w te kiecki.
Mia poczekała aż się przebiorę z powrotem w swoje ubrania i wyjdę z przymierzalni i dopiero wtedy zdjęła buty.
Po chwili wyszła z pomieszczenia ubrana w obcisłą, krwisto czerwoną sukienkę z głębokim wycięciem na plecach. Prezentowała się w niej rewelacyjnie. Wyglądała jak bogini seksu i słodka nastolatka, która potrafi zamordować z zimną krwią, ale wpada w histerię, gdy połamie paznokieć.
- Wow. - wydusiłam, bo zabrakło mi słów, by powiedzieć coś więcej.
- Oszołomiłam cię moją urodą. Jak zwykle. - uśmiechnęła się.
- Jak zwykle. - przytaknęłam niekoniecznie zgodnie z prawdą. Mia była naprawdę piękna, ale tylko wtedy gdy się postarała. W domu widziałam tyle pięknych kobiet, które nie dbały o swój wygląd a wyglądały jak Miss Świata. Ja też miałam te "zdolność".
Mia wyglądała oszałamiająco we wszystkim i wszystko do niej pasowało. Jednak jak wcześniej wspomniałam nie tak jak mi, jak mojej rodzinie.
- Będę czekać przy kasie - rzuciłam i oddaliłam się w kierunku sprzedawczyni. Zapłaciłam za swoją sukienkę i zgodnie z obietnicą, zostałam w tym miejscu, dopóki nie zjawiła się Mia. Zapłaciła za swoją wieczorową kreacje i obie wyszłyśmy ze sklepu.
- Chciałaś buty, prawda? - spytała. Rozejrzałam się w poszukiwaniu sklepu, do którego mogłybyśmy się udać. Przy sklepie Young Star stała grupka dziewczyn z naszej szkoły.
- Widzisz je? - spytała Mia. Przytaknęłam, a ona kontynuowała- Suki. Zobacz czym chwali się tleniona blondynka.
Popatrzyłam w kierunku dziewczyny ponownie i tym razem dostrzegłam czerwoną sukienkę w jej rękach.

Oho, będzie się działo.

Mia była już cała czerwona ze złości.
- Myślisz, że mogę z nią porozmawiać? - spytała. Chciałam jej zabronić, albo chociaż nie pochwalić jej czynu, ale...
- Skop im tyłki.
- Na to czekałam - powiedziała i oddaliła się w kierunku grupki dziewczyn. Wiedziałam co dalej nastąpi, dlatego sprawdziłam czy mój sztylet jest na miejscu. Gdy go dotknęłam, kryształ z jego rękojeści zaświecił się na czerwono.

Oh nie, oni tu są.

Ponownie rozejrzałam się po galerii. Mój wzrok tylko na chwilę zatrzymał się na Mii walczącej z blondyną. Następnie spojrzałam na jakąś parę. Wyglądali zwyczajnie. Dla pewności szybko spojrzałam na ich nadgarstki. Nic.

To nie oni.

Przy sklepie z zabawkami stała matka z dzieckiem. Zza ich pleców wyłonił się mężczyzna. Początkowo myślałam, że to jest ojciec dziecka i dlatego w ogóle na niego nie reagują. Następnie nasunęła mi się myśl, że one faktycznie go nie widzą, a to oznacza tylko jedno...

Och, żegnaj mile spędzone popołudnie.

Upewniając się, że Mia jest zajęta kłótnią, wyjęłam sztylet. Natychmiast stałam się niewidzialna dla oka ludzkiego i mogłam szybko rozprawić się z mężczyzną.

- Witaj, Czarny Aniele - powiedziałam zanim zdążył się wgryźć w szyję kobiety. Szybko uniósł wzrok i mnie spostrzegł. -Nie chciałbyś czegoś lepszego? - spytałam, a on w odpowiedzi rzucił się na mnie obniżając swoje kły. Jednym sprawnym ruchem zrzuciłam go z siebie i wykonałam szybki manewr sztyletem, chcąc ugodzić go w pierś. Zasłonił się dłonią i moja broń się w niej zagłebiła. Krzyknął z przerażenia i bólu, a ja zadałam ostateczny cios, mający pozbyć się go z tego świata. Skuteczny, jak zwykle.

Bez skazyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz