"(...)
Raz czy dwa wyjrzała znad rogu książki, ściskanej mocno w smukłych, zdrowo opalonych palcach. Zupełnie jakby drzemiące w niej dziecko oczekiwało widoku kochających rodziców, siedzących po drugiej stronie stołu. Ale ilekroć nie łypnęłaby zza skórzanej oprawki mądrości, oni nigdy nie siedzieli przy stole. Nie obściskiwali się również na kanapie w salonie, ani nie zażywali jednej z tych długich kąpieli. Nie spali w swojej sypialni, nie siedzieli w wypełnionym słońcem i aromatem kwiatów ogrodzie, a już tym bardziej nie przesiadywali w pokoju żadnego ze swoich dzieci. Pokoik o sekretnej zawartości także pozostawał smutnie pusty. A i w pracy nie wypowiadało się zbyt głośno imienia Catherine czy Philipa.
Wydając z siebie nic nie znaczące westchnięcie złożyła opadły tom „Runów dla zaawansowanych" na jasnym blacie stołu i poderwała się z miejsca, jeszcze raz racząc wyblakłą kuchnie spojrzeniem miodowych tęczówek, kąsających ściany i okna z bezpiecznego miejsca, co rusz skrywając się za parawanem gęstych, czarnych rzęs. O tej porze zawsze spodziewała się listów bądź telefonów. Lecz dziś świat zewnętrzny skrzętnie milczał, jakby już od długiego czasu planował strajk.
Dlaczego nie wychodziła właśnie teraz naprzeciw wydarzeniom? Czemu sama nie napisała listu ani nie chwyciła za martwą słuchawkę telefonu? Zaciskając wargi omiotła spojrzeniem przedsionek i ramionami objęła swoje smukłe ciało, opatulone czarnym sweterkiem. Spotkanie się po raz kolejny ze wspomnieniami sprzed czterech lat, czającymi się przy schodach, zmroziło jej krew w żyłach. Nagle zrobiło jej się chłodniej, choć termometr ani myślał pokazać choćby oczko mniej na swojej zgrabnej talii, wypełnionej aż po brzegi trującą posoką.
(...)"
A teraz, ku wielkiemu zaskoczeniu i irytacji pewnie wielu z was zaproponuję wam przejść w ten magiczny link i zagłębić się w istotę Prologu od samego początku. Accio czytelnicy.
http://story-of-gemma-arterton.blogspot.com/
YOU ARE READING
Don't you dare to take my little sunshine away form me
FanfictionWszystko zaczyna się w 1960 roku w małej mieścince o osobliwej nazwie Flowery Fields. Na świat przychodzi drugie dziecko państwa Arterton i historia wydawałaby się jedną z tych najpiękniejszych, gdyby nie okrutny los, poznany przez wielu śmiałków. ...