05.

4.8K 394 124
                                    

Szedłem do domu zaraz ze szkoły. Znów wszyscy mnie wyzywali. Mercy nie było dzisiaj w szkole i mnie to martwiło. Może się rozchorowała? A może stało się coś o wiele gorszego? Potrząsnąłem głową i wszedłem do domu. Moja mama była w pracy, więc nie mogła zobaczyć mojej rozwalonej wargi czy podartych ubrań. Harry zaciągnął mnie na tyły szkoły i pobił wraz z Dan'em, kolejnym ze szkolnej ekipy.

Dlaczego oni tak bardzo mnie nienawidzą?

Co ja im zrobiłem?

Wszedłem do łazienki i rozebrałem się do bielizny. Podszedłem do lustra i z szafki wyciągnął apteczkę. Nasączyłem gazik wodą utlenioną i zaczął czyścić moje ranny na twarzy i brzuchu, który również miał siniaki czy imne zadrapania. Syknąłem, gdy dotknąłem gazikiem łuk brwiowy. Ściągnąłem swoje okulary i na ''ślepo'' przemyłem twarz zimną wodą. Założyłem okulary i przejrzałem się w lustrze. Byłem nikim. Zwykły kujon, którym można się wysługiwać, bić go, poniżać. Nie dziwiłem się, że Mercy mnie nie chcę. Usiadłem na ziemi i przyciągnąłem nogi do brody.

Byłem nic nie wart.

***

Następnego dnia wszedłem do szkoły i od razu na korytarzu zobaczyłem Mercy. Była uśmiechnięta zapewne przez Josh'a.

Chciałbym być na jego miejscu.

Ruszyłemw stronę klasy, ale zanim tam dotarłem moja droga została zagrodzona.

- Cześć, kujonie. - usłyszałem znajomy głos.

- Cz-czego o-ode mnia chcesz? - spytałem.

- Kasa. - syknął.

- Nie mam. - powiedziałem cicho.

- Harry. - usłyszałem głos za sobą. Odwróciłem sił i zobaczyłem Mercy. - Daj mu spokój.

- Nie będziesz mi rozkazywać. - prychnął i popchnął mnie tak, że wpadłem na Mercy. Chłopak odszedł, a ja szybko odsunąłem się od brunetki.

- Harry Ci to zrobił? - spytała. Nie powiedziałem nic. Milczałem. - Znam odpowiedź. - mruknęła i ruszyła za Harry'm. - Co Ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęła w stronę Harry'ego.

- Mercy, nie wtrącaj się. - powiedział i machnął na nią ręką.

Jak on może ją ignorować?

- Co on Ci takiego zrobił?! - wykrzyczała.

- Po prostu istnieje. - warknął, a mnie zrobiło się przykro.

- Jesteś nic nie wart. - powiedziała i odeszła. - Niall, idziesz? - spytała, a ja kiwnąłem głową. Wyszliśmy ze szkoły i ruszyliśmy w kierunku parku.

Pierwszy raz poszedłem na wagary.

- Dzięki, znowu. - powiedziałem cicho.

- Dlaczego nie ubrałeś nowych ciuchów? - spytała, przycokazji zmieniając temat.

- Są za drogie, bałem się je zniszczyć. - wytłumaczyłem.

- Niall. - zaśmiała się. Usiedliśmy na ławce i przez chwilę patrzyliśmy się w niebo.

- Dlaczego nadal mi pomagasz? - odezwałem się po chwili.

- Już Ci to tłumaczyłam, Niall. - odpowiedziała, a ja westchnąłem.

- Dziękuję.

***

- Jestem! - krzyknąłem, gdy wszedłem do domu.

- Niall James Horan, do kuchni, w tej chwili! - usłyszałem krzyk mojego taty. Przęłknąłem ślinę i wszedłem do pomieszczenia, gdzie byli moi rodzice. - Poszedłeś na wagary?! - spytał.

- T-tak. - przyznałem się.

- Dlaczego?

- T-to nie ważne. - powiedziałem cicho, a mój tata uderzył dłonią w stół i wstał na równe nogi.

- Nie ważne!? - krzyknął. - Wychodzisz sobie ze szkoły i mówisz mi, że to nie ważne dlaczego poszedłeś?! Czy Ty siebie słyszysz?!

- Prze-przepraszam, to się więcej nie po-powtórzy. - jąkałem się.

- Skąd masz te ubrania? - odezwała się moja mama, zmieniając od razu temat. Pokazała rekalmówki, które powinny być u mnie w pokoju.

- T-to od koleżanki. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Jak się nazywa? - spytał mój tata, a ja nie odpowiedziałem. - Pytałem, jak się nazywa?! - krzyknął, a ja się wzdrygnąłem.

- Tomlinson. Mercy Tomlinson.

XXXX

Witam w nowym rozdziale :)

Marcelina x

geek||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz