Epizod I

235 15 0
                                    

"Całe to nieznane poruszenie, prawie stratowało biedną mnie, która nie do końca wiedziała o co chodzi"

-Paulina - znów ktoś wykrzykiwał moje imię i nie był to Kuba. Rozglądając się i próbując rozeznać w sytuacji, dowiedziałam się kto jest sprawcą całego tego zamieszania. Nie kto inny jak ReZigiusz. Dłuższą chwilę zajęło mi połączenie faktów. Gdy ułożyłam wszystkie puzzle na swoje miejsce, a mózg przestał odmawiać mi posłuszeństwa... BINGO! Tajemniczą osobą okazał się nie kto inny jak

-Loczuś - zawołałam radośnie. Widziałam jak macha do mnie ręką i próbuje się przedostać przez fanki i Remka i swoje.  Będąc wredną zołzą odsuwałam się coraz dalej od niego. Wreszcie jakoś mnie złapał. 

-Co Ty mi tak uciekasz, co - spytał udając oburzenie. Bawiło mnie to jak Patryk próbował ze mną rozmawiać, chociaż co chwilę nam przerywano pytaniami 'A mogę autograf? A zdjęcie mogę?'

- Bo nie jestem godna by rozmawiać z takim 'fejmem' - podroczmy się trochę 

- Jakim fejmem? Jestem tylko podrzędnym youtuberem - posmutniał. Wiem, że robił to na pokaz. Zaraz rozległ się krzyk tłumu:

- Nie jesteś! Jesteś super! Kocham Cię! Skąd znasz Remika? Mogę autograf? A ja chcę zdjęcie! 

Loczek posłał mi przepraszający uśmiech. Meh.. Czego nie robi się dla znajomych? Przedarłam się przez nieznośny tłum i złapałam ukradkiem Loczka od tyłu. Ten podskoczył przerażony. 

- Na trzy biegniemy - powiedziałam cicho - TRZY - wydarłam się na pół kolejki co najmniej. Rzuciliśmy się pędem w stronę tyłu spodka, gdzie wejście mieli  tylko youtuberzy i osoby posiadające bilet VIP. Ja nie mając biletu już widziałam własną śmierć przez fanki. Jednak Patryk, niespodziewanie wepchnął mnie do środka rzucając szybko do ochroniarza 'jest ze mną'.  

- Współczuję wam - wysapałam. Nie jestem sprinterem, a co gorsza - biegać też za bardzo nie lubię. 

- Ja to i tak mam spokój. Pomyśl co ma teraz Remuś - odpowiedział. Loczek łatwiej złapał oddech. Już miałam rzucić coś głupiego jednak nie pozwolono mi dokończyć. Ochroniarz z dość groźną miną złapał mnie za rękę i ciągną w stronę wyjścia z vip roomu na pastwę rozwścieczonych dzieci. Usłyszałam tylko, że nie mam biletu i muszę wyjść. Loczek coś krzyczał w jego stronę ale ten pozostawał niewzruszony. 'Po mnie' - pomyślałam - 'było to krótkie i pełne przypałów życie'. Ochroniarz otworzył drzwi a  moja twarz spotkała się z czymś niezidentyfikowanym. Jak się później okazało zostałam wrzucona wprost na tors uciekającego Remka. 

- Prze... 

- Kim Ty do.... Zresztą nieważne. Uciekaj - krzyknął i z powrotem znalazłam się w vip roomie. Mój nowy znajomy (czyt. ochroniarz) nie był zadowolony z mojej ponownej wizyty. Znów kierował swoje kroki w moją stronę. Ubiegł go jednak Loczek, który zmaterializował się tuż obok mnie. 

- Paulina nic ci nie jest - spytał przestraszony - leci ci krew z nosa.

- Nic mi nie jest. Mam tak od dziecka. Jak tylko mocniej się uderzę to krwawię - powiedziałam zatykając skrzydełka nosa i szukając po kieszeni jakiejś chusteczki 

- Mówiłem ci, że nie masz tutaj wstępu - burknął ochroniarz. To będzie ciekawy event. Nie ma co. 

- Nie widzisz człowieku, że ona krwawi - spytał wkurzony Remek - ma ktoś jakąś chusteczkę?! - spytał na całe pomieszczenie. Osobą, która podała mi kawałek przerobionego papieru okazał się ,o zgrozo, pan ochroniarz. 

- Dziękuję - prychnęłam i zrobiłam prowizoryczny opatrunek - czyli przyłożyłam chusteczkę do nosa. 


****************************************************************************************


Wieczorne powietrze było bardzo orzeźwiające. Ten dzień był pełen wrażeń. Co ja gadam. Jest dalej bo się jeszcze nie skończył. Remek załatwił mi wejściówkę na mYTup i IEM. Ochroniarz okazał się całkiem miłym gościem, Martyna to bardzo miła dziołszka,  a Kuba chciał mnie zabić za zniknięcie na dobrą godzinę. Na szczęście wytłumaczyłam mu wszystko i resztę imprezy przebiegło mi spokojnie. No oprócz tego, że od czasu do czasu ktoś podchodził i pytał kim jestem dla Remka i Patryka. Odpowiedź jest prosta - nikim. 

- Paula - krzyknął mi ktoś do ucha. Jak ja nienawidzę gdy ktoś tak do mnie mówi... 

- Życie ci nie miłe - spytałam lekko ogłuszona. Meh.. To znowu Remek i Martyna. W sumie co się dziwię. Umówiliśmy się na piwo. 

- Oj no nie gniewaj się już - powiedział radośnie. Słodko razem wyglądają. I pasują do siebie. - Gdzie Loczek - spytałam.  Nie czułam się komfortowo w tej sytuacji.

- Już jest na miejscu. Ale nurtuje mnie jedno pytanie... Skąd się znacie - spytała Martyna. Spodziewałam się tego pytania ale po Remku. No nic odpowiem szczerze, bo nie ma co ukrywać.

- Na hitboxie po jednym z lajwów Remka. Tyle. Ot cała historia - odpowiedziałam obojętnie. Jakoś nie jest ona porywająca ale ludzie często mi to pytanie zadają. - A właśnie. Nie przeprosiłam cię Remek  jeszcze za to wpadnięcie na ciebie. Mam nadzieję, że nie uwaliłam ci bluzki krwią - powiedziałam speszona. Martyna zaczęła się tylko śmiać. Nie wiem o co jej chodzi 

- Izii. To nie twoja wina - uśmiechnął się. Ja chcę mieć to już za sobą. Kiedyś śniłam o takiej sytuacji a teraz? Najchętniej bym stamtąd uciekła. 

- Będzie jeszcze Multi dzisiaj. Mam nadzieję, że nie jesteś zła - dopowiedział Remek. Boże czy ty to widzisz? Już życia nie będę mieć na mieście. Ale co ja marudzę skoro sama się w to wpakowałam. 


****************************************************************************************

Impreza rozkręciła się na dobre. Remek z Martyną cały czas uprawiali dzikie densy na parkiecie a ja siedziałam sama przy stoliku. Mogłam przez chwilę pomyśleć. Niestety błogi spokój nie trwał za długo. Zaczęły podchodzić do mnie jakieś obce dziewczyny. 

- Hej. Skąd znasz Michała - spytała jedna z nich. Kompletnie nie wiedziałam o kogo chodzi. Mózg mi się wyłączył na jakiś czas. Zrobiłam prawdopodobnie najgłupszą minę świata, bo od razu dopowiedziały o kogo im chodzi - no skąd znasz Multiego? Jesteś jego dziewczyną - spytała nachalnie jedna z nich. 

- No w tym problem, że go nie znam - uśmiechnęłam się do nich. Czułam, że kłamiąc będę bezpieczna. O jak ja się pomyliłam.

- Nie znasz? Przecież siedzisz tu z nim cały wieczór - oburzyła się kolejna. Przyczepiły się i nie mają zamiaru odpuścić. 

- Jezu dziewczyny.... Odpuście trochę. Nie znam żadnego Multie... - nie zdążyłam dopowiedzieć bo w tym momencie ktoś przytulił mnie od tyłu. Ja pizgam. Nie mógł wybrać gorszego momentu? 

- Ale jak to mnie nie znasz - spytał oburzony - a ja myślałeś, że się przyjaźnimy kotku - dodał smutno. Co za palant! I ja i on wiemy, że robi sobie jaja. Niestety te laski o tym nie wiedziały. W ich oczach kipiała wściekłość i zazdrość.  - Bądźcie miłe dla mojej dziewczyny ok? Ja idę po drinka - powiedział beztrosko i odszedł. Co to kurde miało być? 



****************************************************************************************

Hejo! Wiem, że rozdział to totalny chaos. I tak wiem - nudny jak nie wiem. Wena mnie trochę opuściła w pewnej części ale obiecałam rozdział raz na tydzień to się wywiązuje. Jest ponad 1000 słów.  Zachęcam do komentowania i wyrażania swojej opinii. Do następnego! ;)

Kłamstwo zabija przyjaźń.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz