rozdział 4

48 4 6
                                    

- Kiedy weszliśmy do naszego parku... - zaczął.

- Mamy swój własny park? - dopytywałam.

- Tak, znaczy to nie jest nasz park, nie my go zasadziliśmy, ale to było ulubione miejsce naszej trójki. Jesteśmy przyjaciółmi. No a wracając do opowieści to, kiedy weszliśmy do parku, zobaczyliśmy, że jest cały zniszczony. Podejrzewaliśmy wszyscy, że to Twój tata wyciął park, bo w końcu taką ma pracę. Wtedy do niego zadzwoniłaś. Myślę, że powiedział ci coś strasznego, bo bardzo się zdenerwowałaś. Reszty nie wiem. Nie chciałaś o tym rozmawiać. Musisz dopytać się o wszystko taty.

Po tej opowieści zaczął przypominać mi się zniszczony park oraz to, jak byłam zła nie wiadomo na co. Nie pamiętałam jednak niczego co było później

                                                                                    ***

Po pewnym czasie do szpitala przyjechał ojciec. Kiedy go zobaczyłam miałam mieszane uczucia. nie wiedziałam czy miałam się cieszyć na jego widok czy nie, za to on jak mnie zobaczył, wyglądał na bardzo zadowolonego.

- Córciu, co ci przyszło do głowy żeby z domu uciekać?! - pytał przestraszony mężczyzna.

- Tato... Dlaczego ja wybiegłam z tego domu? - dopytywałam.

- A co, nie pamiętasz? - zdziwił się ojciec.

- Lekarz mówił coś, że mam amnezję czy coś takiego - oznajmiłam.

- No a więc trafiłaś tu przez to, że pokłóciłaś się z Adrianem i Adrianną. Oni cię bardzo obrażali a ty przez to się popłakałaś. Jak przyszłaś do domu poprosiłaś mnie o to, żebyśmy się przeprowadzili gdzieś daleko od nich. Ja się zgodziłem. Mówili ci coś o tym parku przy szkole? - spytał w końcu.

- Ta-tak. Coś tam wspominali o tym,że jest zniszczony - odpowiedziałam.

- Musiałem go wyciąć, ponieważ nie było nas stać na wyprowadzkę. Zrobiłem to dla ciebie.

Trudno było mi uwierzyć w to, że wszystko ci się działo, wydarzyło się właśnie przez Adriana i Adę. Przecież dopiero co byli dla mnie bardzo mili. Jednak historia ojca była bardzo przekonująca, i do tego opowiadał ją w taki prawdziwy sposób. Może oni zlecili to, aby ktoś mnie potrącił? Boże. Mam nadzieje, że nie, bo jak mi się wydaje to byli to moi jedyni znajomi. Chyba się zabije jak się okaże, że to wszystko ich wina...

- To jak, za tydzień stąd wyjeżdżamy, tak? - kontynuował ojciec.

- Tak, tak... Mama już tam czeka prawda? - dopytałam.

- Oczywiście, czeka w szpitalu. Już się nie może nas doczekać - odparł z uśmiechem mężczyzna.

Rozmawialiśmy z tatą jeszcze tak z 10 minut. Po tym czasie do sali weszło rodzeństwo. Kiedy rodzic ich zobaczył, wiedział, że musi zrobić coś, abym się nie domyśliła, że mnie okłamał.

- Wydaje mi się, że Zuzia nie chce was teraz widzieć - powiedział z parszywym uśmiechem ojciec.

- Ale jak to?! Zuzka, co się stało?! - zdziwili się goście.

- Wiem już co się stało i nie chce was widzieć... - odparłam.

Znajomi jeszcze próbowali coś powiedzieć ale mój tata nie dał im dojść do słowa. Po tym jak wyprowadził ich z sali, nie widziałam przyjaciół przez kolejne pięć dni.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak zawsze zapraszam do pozostawienia gwiazdki oraz komentarza pod rozdziałem :)

MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBA ;)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 15, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

UCIECZKA [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz