Ważne: Ta książka będzie pisana w formie trzeciosobowej. Dlaczego daje na początku? Dlatego, że piszę najczęściej w formie pierwszoosobowej i mogę się z tym... "Czuć nieswojo,, :b
-----------------------------
Było zimno, ponuro, strasznie. Słońce wstawalo ku górze, a ludzie w praktycznie nie różniących się przedziałach wiekowych - leżeli obok siebie. No może nie tak dosłownie. Nikt z nich nie pamiętał nic z przeciągu 5 godzin od momentu ostatniego widoku.
Kiedy światłość nastała w pełni, ktoś, a raczej ona, postanowiła otworzyć w pełni swe oczy ku nieznanej. Wstała z ziemi i otrzepala się, przy okazji rozgladajac się po nieznanej krainie. Przez chwilę stała w bezruchu zafascynowana tym światem i pięknym widokiem lasu i strachem, którego jeszcze nigdy nie czuła.
- Ale tu pięknie - Oznajmiła i obserwowała ludzi leżących na ziemi.
Po chwili kolejna osoba uznała, że to jej czas na wybudzenie się. Chłopak o jasnej karnacji, brązowych włosach i niebieskim spojrzeniu wstał z ziemi z prędkością araba i popatrzył swoimi oczami na blondynkę, która z zafascynawaniem i strachem spojrzała na niego. Po chwili przemyśleń, dziewczyna odezwała się.
- Ki... Kim jesteś? - próbowała nie okazać strachu, lecz nie udało jej się. Strach wręcz spływał po jej ciele.
- A ty? - zapytał. Miał udaną taktykę. Odpowiadać pytaniem na pytanie? Może?
- Jestem Susan - powiedziała wdzierając swoje oczy w ziemię tak bardzo jak to możliwe.
- Ash - oznajmił jednym wyschnięciem i próbował nawiązać kontakt z nastolatką.
- Wiesz gdzie jesteśmy? - zadała pytanie.
-Wiesz Kim oni są? - kontynuowała
-Wiesz czym jest to coś? - dodała pokazując, iż miała na myśli krainę w której się znajdują.
- Może; Niech sami to powiedzą; Jestem w to tak samo zaopatrzony jak polonistka w Angielski. - uśmiechnął się do dziewczyny.
Po tej rozmowie nastolatkowie nie odzywali sie przez chwilę do siebie. Obaj chcieliby najlepiej wrócić do swoich łóżek i zakończyć ten sen, jednak byli na siebie skazani.
- Więc tak - powiedział - Za niedługo słońce zejdzie i przyda nam się schronienie.
- Jakoś za bardzo światu się nie śpieszy - powiedziała blondynka pokazując na słońce, które pokazywalo ranek.
- Pozorny... - oznajmił - zawsze ubezpieczony.
Blondynka bez słowa zaczęła szukać jakiś patykow na ognisko. Nie zmęczyla się szukaniem, aczkolwiek znajdowali się w lesie. Chłopak natomiast próbował załatwić miejsce do spania. Nie było to możliwe, jednak nadal próbował.
Kiedy blondynka wykonała swoją robote. Ułożyła patyki w kwadrat i myślała nad ogniem. Wszystkie metody się nie sprawdziły, a zapalniczki nikt nie miał. Wkurzona zapytała się.
- Ej. Wiesz skąd wziąść ogień?
- Jakoś nie za bardzo - odpowiedział - Wyczaruj sobie.
- Eghem. Na pewno pomoże... - powiedziała i machnela ręką, a z jej palców wydobyły się iskierki.
- Co? - zapytała z lekkim niedowierzaniem, skupiając na siebie uwagę chłopaka.
- Mnie nie pytaj - powiedział i nadal robił swoje
Blondynka machnela jeszcze raz, próbując zapalić ognisko. Nie udało się. Jeszcze raz - to samo. Wkurzona już totalne, wzięła i machnela tą ręką tak bardzo, że z jej palców wydobyły się już nie takie małe iskierki. Zadowolona pomagała chłopakowi.
- To się nie uda - powiedziała.
- Wymyśl coś, iskierko. - oznajmił i poszedł w głąb lasu.
Pod jego nieobecność, ludzie budzili się po kolei. Każdy był lekko zdezorientowany, ale próbował się przyzwyczaić. Chłopak nie wracał, a słońce już zaszło.
Tak minął dzień.
-------------------------------
I ten rozdział ><
W sumie pisanie w trzeciej osobie wyszło mi trochu monotonnie... Ale zobaczymy co i jak pójdzie dalej :3 *napiszcie, czy mam pisać w trzeciej, czy w pierwszej XD* Oraz mam nadzieję, ze za prędkość araba mnie nie zabijecie :bNo to tyle... A tak wg. Cieszą mnie gwiazdki, pod tym mega słabym prologiem :b Wiem co mówię :p
Komentujemy
Gwiazdkujemy
Motywujemy
CZYTASZ
Niewyjaśnione ✖
FantasíaZupełnie przypadkowe osoby pojawiły się w innym świecie. Niektórzy zmodyfikowani pod względem dodatkowych części ciał, a drudzy - kompletnie odmienieni. Jednak każdy dostał coś magicznego... A może i dosłownie? Czy uda im się przetrwać? Czy dadzą r...