Dziś pierwszy lipca, pierwszy dzień wakacji. Miałam nadzieję, że się wyśpię, ale obudził mnie dźwięk sms'a.
Od Neomi: Masz 5min i widzę Cie u mnie w domu :*
O co jej chodzi? Coś się stało?
Zaczęła się szykować zajęło mi to jakieś 20min. Zbiegłam na dół. Babcia jak zwykle była w kuchni.-Babciu idę do Neomi!- krzyknęłam.
-A śniadanie?- zapytała.
-Zjem u Neomi.- oznajmiłam i wyszłam z domu.
Miałam jakieś 15min drogi do domu przyjaciółmi. Więc nie spieszyłam się.
Zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi Pani Sara Miller- mama Neomi.
-Witaj skarbie.- przytuliła mnie kobieta. Zawsze traktowała mnie jak swoją drugą córkę.- Neomi jest u siebie.
-To ja do niej pójdę.- oznajmiłam i poszłam do góry.
-Mam nadzieję, że nie jadłaś śniadania, bo robię nalesniki.-krzyknęła z dołu kobieta.Nie zdążyłam wejść do pokoju a na szyję rzuciła mi się Neomi. Była strasznie podekscytowana.
-Miałaś być pół godziny temu.-Powiedziała.
-Co się stało, że jesteś cała w skowronkach? Znowu Johnson do Ciebie napisał?- moja przyjaciółka od jakiś 3 miesiecy pisze ze swoim najwiekszym idolem. Jack'iem Johnson'em. Nie wiem co ona widziała w nim. Może i mają fajne piosenki, ale to nie znaczy żeby nękać go. Chociaż nękaniem też tego nie można nazwać. Czesto to on zaczyna z nią pisać, mimo że ani razu się nie widzieli na żywo.
-Nie, to znaczny nadal piszemy, ale chodzi o coś innego.- uśmiechnęła się.
-No to mów! Bo jesteś taka zadowolona, a ja nie wiem co jest tego przyczyną.
-Dostałam od rodziców dwa bilety do Californi. I zgadnij kto ze mną jedzie...
-Hmm twoja babcia?
-Nie, idiotko Ty.- teraz to ja jej się rzuciłam na szyję i nie mogłam puścić.
-Omówicie wszystko przy śniadaniu.- wtrąciła Pani Sara wchodząc do pokoju.Podeszliśmy do niej i zaczęłyśmy ją mocno przytulać.- Naleśniki ostygną
Omówiliśmy wszystko przy śniadaniu, tak jak powiedziała Pani Miller.
-Czyli za trzy dni wylatujemy.- bardziej oznajmiłam niż zapytałam.
-Tak!- wykrzyczała Neomi.- Dzsiaj idziemy na zakupy, bo w mojej szafie pustki.- Nie chciałam nic mówić, ale garderoba mojej przyjaciółki była wielkości mojego pokoju. Dziewczyna miała tyle ubrań, ale zawsze było jej mało. Zawsze wymieniałyśmy się ubraniami, więc jak dla mnie to byly same plusy. Zakupy z moją przyjaciółką to zawsze fajna zabawa.
Umówiłyśmy się na godzine 15. Było jeszcze dużo czasu dlatego wróciłam do domu, aby podzielić się z dziadkami tą informacją. Zdziwiło mnie jednak to, że oni o wszystkim wiedzieli. Nawet uzgodnili to z Millerami.
-Kochanie skoro masz już bilet na lot to teraz potrzebne są ubrania.- powiedział dziadek i dał mi pieniądze.
-Ale to jest za dużo.- oznajmiłam, ponieważ dla moich dziadków to nie były małe pieniądze.
-Chociaż tyle Ci możemy zaoferować. Millerowie opłacili wam całe wakacje w Stanach. A my zapewnimy, żebyś błyszczała.- wtrąciła z uśmiechem babcia.
-Ale ich stać i poza tym ojciec Neomi ma hotele po calych Stanach i to tam będziemy spały.-powiedziałam.
-Żadnych "ale" koniec.- dodał oburzony dziadek. Podeszłam do nich, przytuliłam i za wszystko podziękowałam.
Zakupy jak zwykle się udały. Wróciłyśmy z masą ubrań i innych rzeczy potrzebnych na niezapomniane wakacje. Moja walizka ledwo została zamknięta, dziadek musiał mi pomóc bo sama bym nie podołała.
CZYTASZ
Lot po miłość //Jack&Jack
Novela Juvenil-Uwielbiam spacerować z Tobą podczas deszczu... -Dlaczego? -Idziemy już bardzo długo, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że przemokłem... Tak samo jest ze mną. Znam Cie już długo i dopiero teraz wiem jak bardzo Cie kocham. Z każdym dniem coraz ba...