Właśnie teraz, czyli dwa lata później.
Nic nie pisałam, może dlatego że wkraczałam w dorosłe życia? Nie jest to żadna wymówka, po prostu jest to uzasadnienie. Gdy miałam chwilę wolnego czasu wolałam spędzić go z moim chłopakiem, lub po prostu poleniuchować jak normalna nastolatka. Jak łatwo się domyślić zostałam w Polsce. Do tej pory moja pustka w sercu, czy też pustka w domu po Arku w żaden sposób nie została zapełniona i wiem a raczej jestem tego pewna, że do tego nigdy nie dojdzie. Co tydzień odwiedzam go na cmentarzu tylko tyle mi zostało. Moi rodzice wyjechali. Oczywiście, co miesiąc przesyłają mi pieniądze i przynajmniej raz na tydzień z nimi mam kontakt, nie kiedy częściej. W ciągu tych dwóch lat oni w Polsce byli tylko dwa razy. Ja za to latałam do nich częściej. Moją mamę bardzo bolał widok tego domu bez Arka, ale tam ułożyli sobie na nowo życie. W tym przypadku jest to najlepsza opcja. Mój tata też sobie ciężko radził z przyjazdami tu. Widziałam, po nim że trzymał się tylko dla mnie i dla mamy.
A co u mnie? Powoli, życie leci nieubłaganie. Nie zostałam sama. W Polsce zostałam z moimi wspomnieniami, moim życiem, moimi znajomymi oraz moim chłopakiem. Po 4 latach związku stał się już moją rodziną. Jest to na pewno kwestia dobrego rozumienia się. Mamy te same pasje, nic przed sobą nie ukrywamy, ufamy sobie w 100%. Zawsze mówimy sobie wszystko, bez wyjątku jak dla drugiej osoby może to być boleśne. W ciągu tych 4 lat mieliśmy może jedną poważną kłótnie, a tak z reguły mamy ciche dni które nie trwają długo. Po wyjeździe moich rodziców Kacper się do mnie przeprowadził, to będzie chyba najlepsze określenie. Siedzi u mnie prawie cały czas, też codziennie śpi. Razem się uczymy, razem jemy. To też nas zbliżyło.
Natomiast dziś kolejny piękny dzień w moim życiu. A dokładniej, studniówka. Co prawda, szkoda mi że mojej mamy ani mojego taty nie będzie przy mnie tego dnia, ale to tylko studniówka. Na szczęście mama Kacpra powiedziała, że mi pomoże. Dzisiejszą noc Kacper pierwszy raz od jakiś 3 miesięcy spędził u siebie w domu.
Wstałam o 10, czyli moja norma. O 12 miałam fryzjera, więc na wszystko mam czas. Leniwie zebrałam się z łóżka. Odsłoniłam rolety w moim pokoju i stwierdziłam że mamy naprawdę piękny dzień. Ta zima którą mieliśmy za oknem kwalifikowała się bardziej pod wiosnę. Słońce oświetlało każdy zakątek ziemi, właśnie tak jak tego dnia. Starałam się nie myśleć o tym nie szczęsnym dniu, ale nie kiedy łapałam się na myślach własnie o tej tragedii. W nieco gorszym humorze zeszłam na dół. Zjadłam moją ulubioną owsiankę z bananami i stwierdziłam, ze musze wziąć się za porządki. Może porządki to zbyt duże określenie, bo gdy zamieszkałam sama zaczęłam wyjątkowo dbać o porządek w domu. Zawsze wszystko było na swoim miejscu. Więc jedyne co dziś miałam zrobić to wytrzeć telewizor i wytrzeć kurze. Zajęło mi to nie dłużej jak 10 minut. Gdy skończyłam walnęłam się na kanapę i oddałam się błogiemu lenistwu. Miałam godzine, bo tyle zostało do przyjazdu fryzjerki. Natomiast mama Kacpra miała przyjechać o 15, by pomogła przygotować mi się na studniówkę. Zaczynała się ona o 18, jednak umówiliśmy się z Kacprem że przyjedzie po mnie o 17, byśmy spokojnie dotarli.
Obudziło mnie dzwonienie do drzwi, tak obudziło bo sama nie wiem kiedy usnęłam. Spojrzałam na zegarek a tu była 11.59 więc to na pewno fryzjerka. Założyłam bamboszki i popędziłam do drzwi.
-O cześć - uśmiechnęłam się, między nami było 5 lat różnicy więc przeszłyśmy na koleżeńskie zwroty.
-Witam śpiocha - odwzajemniła uśmiech i wraz ze swoim kuferkiem wparowała do mnie do domu. Doskonale znała to miejsce, bo była też moją koleżanką, więc raz na jakiś czas do mnie przychodziła. Rozstawiła swoje przyrządy w salonie, a ja pobiegłam zmienić koszulkę. Zdecydowanie lepiej będzie mi gdy będę musiała zdejmować koszulę niż golf, w którym zazwyczaj sypiam.
-Możemy zaczynać?
-Pewnie! - pisnęłam podekscytowana, nie mogłam doczekać się tego wieczoru i tej nocy. Monika, bo tak miała na imię moja fryzjerka dosyć szybko uwinęła się z moim uczesaniem, bo o 14.20 wcinałyśmy już pizze. Zdecydownie to moje ulubione danie i od dwóch lat mi się jeszcze nie przejadło. Pizzę przynajmniej 3 razy w tygodniu jadam, a najczęściej w dni w które nie mamy czasu ugotować. A pomimo to w mojej figurze nic się nie zmienia. Nie mogę narzekać, że moja figura jest brzydka. Mam idealne wcięcie w tali, duże piersi, płaski brzuszek z lekko zarysowanymi mięśniami, idealny tyłek i długie smukłe nogi. Czy uważam się za ideał? Nie, bo do ideału nie ma. Jednak wiem, że moje ciało mi odpowiada i czuje się w nim doskonale.
Z pizzą uwinęłyśmy się bardzo szybko, zresztą jak i ze wszystkim. Nim się obejrzałam była już 17. Więc lada moment będzie tu Kacper. Nie wiedział jaką będę miała sukienke, ani nic w tym stylu. Poprostilam tylko jego mamę by kupiła mu krawat pod kolor mojej sukienki gdyż ona była we wszystko w tajemniczona.
-Naprawde wyglądasz ślicznie - uśmiechnęła się mama Kacpra, gdy stanęła za mną w lustrze. Poczułam , że jest ona mi bardzo bliską osobą i chciałabym by moi rodzice tu byli. Jednak jedyne co mogłam zrobić to porozmawiać z nimi przez face time. Na szczęście są na tyle nowocześni , że oboje mają iphony. Mama się zachwycała moim wyglądem, tata również. Ale niestety nasza rozmowa nie trwała długo.
CZYTASZ
Coś co zostaje na zawsze.
Dla nastolatkówKoniec roku szkolnego. Dla każdego najpiękniejszy dzień którego można doświadczać co roku prawda ? Jednak nie dla Kaji. Dla dziewczyny która co rok w ten dzień ma rocznicę. Rocznicę śmierci, bardzo ważnej dla siebie osoby. Każdy tego dnia świętuje...