~Rarity~
- No, jak to jaki ślub?! Przecież w środę Twilight wychodzi za mąż! - czy to możliwe, aby nie dostała listu? Ja sama dopiero dzisiaj ujrzałam go na oczy, ale chyba poczta nie powinna się spóźniać.
- Tylko, że ja nic nie wiem - Apple Jack odrobinę pochmurniała i przygryzła wargę. Pewnie pomyślała, że Twilight nie chcę jej po prostu na przyjęciu i dlatego nie wysłała żadnego zaproszenia.
- Kochana, nie przejmuj się. Kiedy Derpy dostarczała mi wiadomość, to o mało nie połamała nóg. Wiem, że to nic nowego, ale może jest dziś tak wyjątkowo pokręcona, że po prostu zapomniała albo zabłądziła - próbowałam ją jakoś pocieszyć. W tym momencie usłyszałyśmy huk i dźwięk tłuczonego szkła. Przez jedno z kuchennych okien wleciał, a raczej wpadł wcześniej wspomniany pegaz. Jak zawsze zakręcona Derpy trzymała w pyszczku, już lekko pognieciony kawałek pergaminu. Klacz wyprostowała się i przyłożyła kopytko do czoła jakby salutowała. Wyglądało to dosyć komicznie, więc nie mogłam powstrzymać lekkiego chichotu.
- O wilku mowa. Dziękujemy Derpy - AJ odebrała pocztę i pogodnie się uśmiechnęła. Kiedy zobaczyłam jej szczęśliwą minę mi też zrobiło się przyjemniej. Zabrała list i pożegnała wylatującą przez zbitą szybę żółtooką.
- Widzisz! Mówiłam, że po prostu się spóźni.
- Widocznie miałaś rację - Apple Jack zaczęła rozwijać pergamin. Wyglądał identycznie jak ten, który dostałam rano, tylko zaadresowany był oczywiście do Jackie. Lekko drżącym głosem zaczęła czytać:Serdecznie zapraszam
Sz. P. Apple Jack
na wesele księżniczki Twilight Sparkle i młodszego kapitana straży królewskiej Flash'a Sentry'ego, które odbędzie się 03.09.3617 roku księżycowego w Canterlocie, w czasie górowania słońca nad widnokręgiem. Pobyt i wszystkie koszty związane z cateringiem pokrywają gospodarze. Reszta informacji zostanie przekazana na miejscu.
Z wyrazami szacunku
księżniczka Twilight Sparkle- No proszę - odłożyła zaproszenie i wypiła zdrowy łyk herbaty.
- Chyba jesteś lekko zaskoczona?
- Nawet nie znam tego całego...Flash'a Sentry'ego - Apple Jack spojrzała na wiadomość.
- Napewno go pamiętasz. Twi zaczęła się z nim głębiej zadawać, po incydencie z Sunset Shimmer.
- To już szmat czasu - odetchnęła.
- Myślę, że Twilight podjęła dobrą decyzję, Jackie. Zresztą to napewno świetny i ułożony ogier. Przecież ona jest nieomylna i chyba nie wybrała by pierwszego, lepszego partnera. Wiedziałaś, że pracuję z bratem Twi, który przez zazdrość strasznie go ciśnie. Nie chce wiedzieć jak wygląda ich relacja - uśmiechnęła się.
- Rares...
- Tak?
- Jeśli chodzi o te propozycje, to się zgadzam. Chociaż jestem pewne, że gdybym dotarła tam pieszo w worku po ziemniakach, to i tak bym dobrze wyglądała - zaczęłam piszczeć i podbiegłam przytulić AJ. Mimo, że lekko się zarumieniła udałam, że nic nie widziałam.
- Cudownie. Już dziś zacznę projektować nasze suknie, w końcu dużo czasu mi nie zostało. Zaledwie dwa dni.
- Tylko się nie przemęczaj - pogroziła mi korytkiem.
- Spokojnie kochana. Możesz przyjść jutro na przymiarki? O 15.00? - ucałowałam jej oba policzki i narzuciłam płaszcz.
- Tak, napewno przyjdę. Do zobaczenia - pożegnała mnie.
- Do zobaczenia.***
- Opal, przestań proszę przeszkadzać mi w pracy i połóż się spać - lekko zirytowana przegoniłam kotkę z mojego biurka. Ta tylko mruknęła i przeciągnęła się domagając o pieszczoty.
- Och, szkoda, że nie możesz mówić. Wtedy może doradziłabyś mi w projektowaniu, bo jestem beznadziejna - pogłaskałam kotkę za uchem.
- Tak bardzo chciałabym, żeby Apple Jack była zadowolona ze swojej sukni, ale nie wiem czego oczekuje. Wydaję mi się, że powinnam stawiać na dość minimalistyczną, klasyczną kreację. Jednak z drugiej strony nieszablonowa suknia mogłaby być jeszcze lepsza - zakręciłem się na krześle i położyłam kopytko na twarz. Opal tylko ziewnęła i przekręciła głowę.
- Jeśli chodzi o mój strój, to wcale nie jest lepiej. Stawiam na morski kolor ze srebrnymi wstawkami, ale nadal nie mam tego czegoś, co nadało by charakteru i blasku. Do kreacji AJ użyję jasno - zielonego materiału, który podkreśli jej piękne oczy i jeszcze złote dodatki. Jak myślisz? - kotka zerknęła na mnie z politowaniem i zaczęła czyścić śnieżno - białe futerko.
- Chyba potrzebuje przerwy - spojrzałam na zegarek, który wskazywał nieubłaganie nadchodzącą drugą trzydzieści. Ziewnęłam przeciągle i udałam się w stronę kuchni. Nic nie pobudza tak mocno jak kofeina. Zaświeciłam rogiem i pare chwil później miałam przed sobą gotową kawę. Do moich nozdrzy dopłynął aromatyczny zapach, który dostarczył mi odrobinę więcej energii. Nie słyszałam jeszcze o równie mocnym napoju, który tak stawia na nogi. Owszem jest trochę uzależniający, ale czego się nie poświęca dla przyjaciół. Poprawiłam czerwone okulary, które zjechały mi za bardzo na nos i jeszcze raz przejrzałam projekty. Choć bardzo ładne, co mogłam przyznać z kopytkiem na sercu, to były zbyt... nudne. Całość prezentowała się naprawdę dobrze, ale oczywiście zawsze musi być jakieś "ale", chyba do nas nie pasowały. Jeszcze bardziej przygnębiona z powodu rzeczy, którą powinnam już wcześniej zauważyć wróciłam do pokoju. Kiedy podchodziłam do biurka, zauważyłam, że w rogu pomieszczenia Opal zabawiała się w najlepsze w moim pudle z materiałami, głównie kamieniami szlachetnymi. Poddenerwowana z dość dużą dawką adrenaliny w żyłach z groźną miną na pyszczku wyjęłam kota z pudełka. Ku mojemu zdziwieniu kotka miała coś w pyszczku i to nie byle co. Trzymała torebeczkę z rubinami i szafirami, które ja i Spike zabraliśmy rok wcześniej. W tym momencie mnie olśniło.
- Opal, jestem genialna - kicia tylko prychnęła, gdy z pośpiechem zabrałam kamienie - och, przestań. Przecież tylko żartuje - rubiny i szafiry to najlepsze materiały, które mogłam użyć do projektu. Szkoda tylko, że wcześniej ich nie zauważyłam. Wtedy miałabym więcej czasu. Wiedząc, która jest godzina czym prędzej zabrałam się do ponownego przerysowania projektów. Właśnie tego mi brakowało, dzięki nim nasze kreacje zyskają blask i tą i niegroteskowość. W końcu kamienie szlachetne nie są dość często używane, z powodów takich jak rzadkość, smoki, czy ich strażnicy. Po długo trwałym szkicowania, zmazywaniu i korygowaniu projektów dumna zaprezentowałam je znudzonej kotce. Ta z dość niespotykanym entuzjazmem potulnie miauknęła i rozłożyła się na sofie. Teraz wystarczyło tyko zacząć szyć, tak szyć. Zapowiadała się ciężka, długa noc.Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jestem trochę na siebie zła, bo planowałam go na wczoraj, ale mam ferie i można mi to chyba wybaczyć. Jednak kiedy mi się skończą, to rozdziały nie będą pojawiać się tak często.
CZYTASZ
Rubiny i Szafiry | RariJack
Fiksi PenggemarHistoria ukazuje, spojrzenia na świat dwóch przyjaciółek: Rarity i Apple Jack. Pierwsza prowadzi butik, a druga wraz ze swoją rodziną, zajmuje się farmą Sweet Apple. Kucyki mją odmienne charaktery, ale w głębi są sobie naprawdę bliskie. Jak potoczą...