Wstała za późno. Zdecydowanie za późno. Zdenerwowana wybiegła z pokoju szukając swojego telefonu, by sprawdzić godzinę. Ósma trzydzieści, a na dziewiątą miała apel rozpoczynający rok szkolny.
Wpadła do kuchni, potykając się po drodze o własne nogi. Dopadła przygotowane wcześniej śniadanie, a potem poszła zapleść włosy w luźny warkocz. Związawszy je wstążką, poszła umyć zęby i ubrać swój wiosenny mundurek [dop. autorki: rok szkolny w Japonii rozpiczyna się w kwietniu, dlatego mundurek wiosenny ;)].
Za dziesięć dziewiąta wybiegła z klatki i popędziła do swojej nowej szkoły. Biegała szybko i była bardzo zwinna,więc nie miała większego problemu z wymijaniem i wyprzedzaniem innych. Na ostatniej prostej wstążka we włosach rozwiązała się, a wiatr rozwiał włosy Hebi na wszystkie strony świata. Nie widząc niczego, w bramie wpadła na jakiegoś chłopaka. Rzucając krótkim "Przepraszam" biegła dalej. W końcu dotarła na dziedziniec. Rozpoczął się apel.
Po całej ceremoni chciała znaleźć klub koszykówki. Wiedziała, że napewno ją wyśmieją- w końcu miała sto czterdzieści pięć centymetrów wzrostu, ale była wyjątkowo dobrym graczem.W końcu znalazła stoisko klubu. Nie było to trudne, gromadziły się tam najwyższe osoby.
-Przepraszam, chciałabym się zapisać- powiedziała do chłopaka siedzącego za stoiskiem. Wybuchł śmiechem.
- Zgubiłaś gdzieś swojego braciszka, dziewczynko? To nie jest miejsce dla dzieci.
-Jeśli nie zauważyłeś, mam mundurek i zapewne gram w koszykówkę lepiej od ciebie, więc proszę- daj mi kartę zgłoszeniową.
Starała się jak najbardziej ukryć swoje zażenowanie i zirytowanie, ale niezbyt jej to wyszło. Zauważyła, że chłopak cały czas się wacha, więc wyrwała kartę z jego rąk i spokojnie ją wypełniła. Odeszła od stoiska i po raz kolejny na kogoś wpadła.
-Witaj, Muro-chin- powiedziała z ciepłym uśmiechem do chłopaka o fioletowych włosach.
Przyjaźnili się od podstawówki, ale w szkole zawsze udawali, że się nie znają. Hebi nie była zbyt lubiana, a Murasakibara wręcz przeciwnie- był podziwiany. Ich znajomość zaczęła się w pierwszej klasie, zauważył ją po zajęciach. Próbowała kozłować. Pare dni potem, zobaczył jak pomaga jakiemuś przedszkolakowi. Opatrywała mu wtedy kolano. Zauważył, że nie była taka zła, za jaką ją wszyscy uważali. Zawsze powtarzał jej, by nie była tak pewna siebie, zawzięta i bezpośrednia, ale zawsze miała to gdzieś- chciała być sobą, a nie udawać wzór.
- Ej, Hebi, przecież w szkole nie rozmawiamy...- powiedział, jak zawsze, znudzonym głosem.
-Dojrzej, Muro-chin, dojrzej.
Szli dalej w ciszy. Przy bramie odezwała się Hebi:
-Wpadniesz może na herbatę?
Pokiwał głową w odpowiedzi. Podążali dalej chodnikiem nieodzywając się do siebie. Nagle Hebi się zaśmiała.
-Co cię tak śmieszy?
-Nic... Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy. Trochę za tym tęskiniłam, wiesz?
- Ja też.
I obydwoje wybuchli śmiechem.
~Parę słów od autorki~
Witam wszystkich w pierwszym rozdziale! Mam nadzieję, że się podobał :)
Przepraszam, że dodałam tak późno, ale szkoła i ogólnie takie tam.
Piosenką w tle jest cudowne Our Let-It-Be (tak tylko powiem, będę to śpiewać na szkolnym pokazie talentów, tak umiem śpiewać)
Po każdym rozdziale będę dawała jakiś mało znaczący fakt o sobie, więc... Gotowi? To dobrze! Zaczynam: 1. Lubię tradycyjną muzykę. Zapewne bardzo mało osób o tym wiedziało *śmiech*
A tak na samiutkim końcu daję wideo z Prusami z Hetali. Głównie tego słuchając pisałam ten rozdział:
Dobrze, kończę. Pozdrawiam WSZYSTKICH którzy to czytają i którzy czekają na kolejny rozdział
~Itsui
YOU ARE READING
Czy to będzie miało znaczenie?
RomansaWitam w mojej pierwszej opowieści! Opowiem Ci o niej trochę, drogi czytelniku. Będzie to historia zwykłej dziewczyny, bez specjalnych zdolności, bez niesamowitej urody ani bez wielkiego powodzenia u płci przeciwnej. Będzie to także romans (jednak b...