Odczuwam smutek. Wielki jak wieloryb, który z wdziękiem pływa w oceanie. No, może nie z wdziękiem. Ale pływa. I to się liczy. Gdyby opadł na dno, prawdopodobnie by umarł.
A z nim umarłyby wszelkie nadzieje, tak jak umarły z Jay'em.
I choć wszyscy są w niemałym szoku po tym, co się stało z April, ja tylko się smucę. Smutne jest to, że umarła razem ze swoim jedynym przyjacielem. Chociaż może nie smutne. Raczej na odwrót. To dobrze, że zmarli razem. Jeśli jest miejsce, gdzie się trafia po śmierci, to na pewno przebywają tam razem, robiąc to, co robili za życia. Bo przyjaciół się nie wybiera, prawda? Ludzi łączą przeżycia, miejsce i czas. Dlatego ludzie z teraźniejszości nie zakochują się w Pierwszym Mistrzu Spinjitzu, dlatego ludzie nie zakochują się w przypadkowej osobie na ulicy. Raczej.
W każdym razie, śmierć spada na ludzi tak nagle. Wywołuje u nich głębokie przemyślenia, tak jak to się stało w moim przypadku. Myślimy nad sensem życia, myślimy nad tym, co dzieje się po śmierci. Wyobrażam sobie, że ludzie trafiają w magiczne miejsce, gdzie mają wszystko to, o czym marzyli. Gdzie mają przy sobie ludzi, których kochają. I staram sobie tak to tłumaczyć, by nie spadła na mnie ponura rzeczywistość. W końcu po śmierci prawdopodobnie nie ma nic. Wieczny sen, ciemna pustka. Brak uczuć, wspomnień, czegokolwiek.
I to właśnie jest smutne.
Westchnąłem i uśmiechnąłem się sam do siebie. U nas jest to już normalne. Wszyscy uśmiechamy się do siebie, wspominając cudowne czasy, kiedy rozweselony Jay rzucał żartami na prawo i lewo, pomimo powagi sytuacji. A dzisiaj? Przy jego zdjęciu wywiesiliśmy czarną wstążeczkę, by za każdym razem przypominać sobie, że już go nie ma. I nie będzie. Bo teoretycznie jest już w lepszym miejscu. Razem z April. Jak zdążyliśmy zauważyć kilka chwil przed jej śmiercią, dziewczyna nie potrafi przeżyć bez niebieskiego ninja ani chwili. Tak już jest, kiedy się od kogoś uzależniamy, a ta osoba znika. Próbujemy oddychać, ale coś kuje nas w płucach. Próbujemy chodzić, ale nogi odmawiają nam posłuszeństwa. Próbujemy żyć, ale dopiero niedługo zdajemy sobie sprawę, że całym naszym życiem był ten ktoś. A bez życia... Bez życia chyba nie ma życia, prawda? Nareszcie więc zrozumiałem April. Przynajmniej w połowie.
Przywołałem się do porządku, unosząc wzrok i spoglądając na dwa nagrobki. Wypisane były tam imiona i nazwiska dwójki przyjaciół, razem z datą urodzenia i śmierci. Pochowano ich tak blisko siebie, jakby byli małżeństwem. Jednak cytat, który pojawił się na obu nagrobkach, rozwiał wszelkie wątpliwości.
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać.
~ Antoine de Saint-Exupéry
April chwilę przed śmiercią powiedziała, że Jay jest aniołem. Teraz zrozumiałem, o co jej chodziło.
~~~
Chciałam, żeby epilog wyglądał tak, jak wygląda. I jak go sobie przeczytałam po skończeniu, to średnio zrozumiałam samą siebie, o co mi w tym chodziło. I wątpię, aby którekolwiek z Was mnie zrozumiało. I ciekawe, czy się domyśliliście, z czyjej to perspektywy... To raczej mógłby być każdy ninja, ale mi chodziło o pewnego konkretnego, kiedy to pisałam :33
Dobra, TERAZ to jest pożegnanie. Pozdrawiam wszystkich czytelników, bardzo miło mi się z Wami pracowało. Gdyby nie wy, to nie wiem, czy doprowadziłabym to do końca. <3
CZYTASZ
Przyjaźń z tobą to był zaszczyt | Ninjago
FanfictionApril kiedyś zaprzyjaźniła się z ninją, mimo, iż nimi gardziła. Niestety, wszystko - również przyjaźń - kiedyś się kończy. Zobaczcie, jak poradzi sobie April z stratą, jakiej sama nie pojmuje. Okładka stworzona przez @OnlyMercy