Po koszmarnych pięciu godzinach spędzonych w szkole na bezsensownym wpatrywaniu się w ściany, w końcu mogliśmy udać się do naszej ulubionej miejscówki, Koffi. Była to najlepsza kawiarenka w mieście. Sama nazwa zachęcała hipsterów, aby zrobić sobie zdjęcie z firmowym kubkiem, dlatego gdy kilka lat temu wybudowali ten lokal kilka przecznic od naszej szkoły, stwierdziliśmy, że od tego dnia ten budynek będzie miejscem naszych spotkań. Mówiąc my, miałem na myśli kumpli z boiska: czyli mnie, Jasona, Toma, a także słodką Tracy i jej podwładne cheerleaderki.
ZAJĄŁEŚ NASZ STOLIK?
Spojrzałem na telefon zaraz po tym, jak zamówiłem kawę i kawałek ciasta. Tracy była przewrażliwiona po naszej ostatniej lekcji, ponieważ Donowan dał jej trochę popalić.
TA. WBIJAJCIE.
OKEJ. FRAN IDZIE Z NAMI. BĄDŹ MIŁY.
Aha, czyli Dylan też przyjdzie. Super. Świetnie, świat stał się pełniejszy.
POSTARAM SIĘ GO NIE ZABIĆ.
Rozejrzałem się po kawiarni w poszukiwaniu jakiegoś miejsca zaczepienia mojego wzroku. Dużo dziewczyn kręciło się przy ladzie i kusiły swoimi kształtami, jednak gdy chwilę później grupka osób weszła do lokalu i wśród nich zauważyłem Fran, wszystkie z nich przestały mieć znaczenie.
Pomachałem ręką w ich stronę, by zauważyli, gdzie jestem. Tracy uśmiechnęła się radośnie i pociągnęła Fran za rękę w moją stronę. Przez chwilę się cieszyłem, że obie radowały się na mój widok, jednak gdy Francesca odwróciła głowę, mój humor od razu przygasł, a ja sam zachciałem znaleźć się w innym pomieszczeniu. Ciągnęła zadowolonego Dylana za rękę.
- Hej - ludzie szybko zajęli wolne miejsca koło mnie tak, że siedziałem koło Jasona i Tracy. - Nic nie zamawiałem, bo stwierdziłem, że na was zaczekam.
- Kochany jesteś, Rizz. - Tracy złapała mój podbródek, troskliwie go pocierając. Rozejrzałem się po towarzystwie i zauważyłem, że Tom nie zasiadał w naszym kółku, a trzy stoliki dalej w towarzystwie uroczej brunetki. Gdybym nie był zakochany, to pewnie bym na nią poleciał. - Poszedłbyś zamówić mi sorbet? Nie mam ochoty na kawę.
- Okej - wstałem jednocześnie z Kollem, który trzymał niepewnie dłoń Seleny. Miałem wielką ochotę spojrzeć w stronę Sparksa i Fran, ale wiedziałem, że ich widok będzie zbyt bolesny. Spróbowałem po prostu udawać, że ich tu nie ma i po prostu odszedłem od stolika, idąc w stronę kas.
Odwróciłem się za nią tylko raz w momencie, w którym oboje na siebie spojrzeliśmy. Serce zaczęło bić jak dzwon, a krew mocniej pompowała się w żyłach. Interesuję ją. Przybiłem sobie mentalną piątkę.
- Po prostu jej to powiedz.
- Hm? - Jason wyrósł przed moimi stopami jak grzyb po deszczu i zalotnie zatrzepotał rzęsami. - Chyba oszalałeś.
- Nie, wcale nie - podeszliśmy na koniec kolejki, opierając się zmęczeni o murek przy kasach. - Rizz, znam cię zbyt długo, by posądzić cię o monogamię. Podziałaj na nią, zdobądź ją i pozbędziesz się tego ciężaru z barków. - Zaśmiał się, gdy zakrztusiłem się na jego słowa. Może miał rację. Raczej nie należałem do typu romantyków i skończonych pizd. - To proste.
- A co z Dylanem? - Wolałem nie zaprzeczać jego tezom. Wiedział, że coś do niej czuję, jednak nadal nie pojmował całej sprawy. Powoli zacząłem żałować Seleny i ich związku. - Przecież jest jej chłopakiem.
- Chłopak nie ściana, da się przesunąć - dotyka mojego ramienia, przechodząc kilka kroków dalej wraz z tłumem przed nami.
- Mówisz tak, bo twoja laska jest ostatnią osobą na świecie, z którą umówiłby się facet o zdrowych zmysłach - marudziłem. - To nie fair.
- Wiem, dlatego się z tego cieszę - uśmiecha się zadowolony. - Nie grozi jej typowy Dylan, ani na przykład, ty.
- Żebyś się nie pomylił - upomniałem go. - W końcu cicha woda brzegi rwie.
Kopnął mnie w łydkę, a ja udałem, że mocno mnie to zabolało, przez co oboje się zaśmialiśmy i przeszliśmy tym razem na bardziej luźny temat.
- Trzymaj swoje witaminki - podałem Tracy jej sorbet i zasiadłem po jej prawym boku, kładąc rękę na oparciu jej krzesła. - Ominęło nas coś?
Tracy wymieniła porozumiewawcze spojrzenie ze swoimi przyjaciółkami z zespołu. Wydawało mi się, że sprawa dotyczyła mnie albo Kolla, jednak ich wzrok znajdował się na dziewczyną za mnie.
- Selena zastanawia się nad wstąpieniem do cheerleaderek - Fran zaczęła, a ja byłem tak oszołomiony tym faktem, że nie zdałem sobie nawet sprawy, że ten anielski głos należał do mojego crusha. Spojrzałem na Kolla, który wyglądał na tak samo zszokowanego jak ja. Czyżby moje słowa spełniły się szybciej, niż myślałem?
- To znaczy, na razie się tylko zastanawiam, ale wygimnastykowane ciało brzmi świetnie - spogląda na nas, zakładając kosmyk włosów za ucho. Zmieniłem zdanie co do puknięcia jej. Typowy ja leciałby na takie ciche myszki z zespołu cheerleaderek. Spojrzałem na Franceskę, która również zerknęła na mnie w tym samym momencie.
Odwróciłem twarz, gdy zrozumiałem, że zaczynam się czerwienić. Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby nie dawała mi żadnych znaków. Wyglądała na taką zainteresowaną moją osobą, że nie mogłem powstrzymać swojego wzroku od jej ciała. Była przeklętą boginią.
- Chociaż spróbuj - usłyszałem najmniej spodziewany głos na świecie. Dylan. Czy on właśnie zaangażował się w rozmowę z Seleną? - Przecież zawsze możesz z tego zrezygnować.
- Dzięki, Dylan, ale nadal nie jestem pewna. Będę to musiała pomieścić w harmonogramie.
- Racja - zaśmiał się. - Niedługo się w tym nie połapiesz.
Byłem skołowany i zdezorientowany jak prawie każda dziewczyna przy stoliku. Jedynie Fran wydawała się uśmiechać i słuchać ich rozmowy. Czegoś tu nie rozumiałem. On właśnie podrywał Selenę na oczach Kolla i Fran. Czy on już do końca zwariował? Czy ja trafiłem do dobrego stolika? Pociągnąłem łyk kawy i nawet zastrzyk kofeiny nie dał mi żadnego olśnienia. Ten dzień wydawał się coraz bardziej dziwny.
- To wy się znacie? - Tracy przerwała niezręczną ciszę, która wyrosła wokół nas strasznie szybko. Nikt nie zrozumiał, co tu się dzieje. Jason siedział wkurzony na krześle, wpatrując się w stolik.
Sorry, przyjacielu, ale wydaje mi się, że jestem pieprzonym jasnowidzem.
Powoli zawiązuje się akcja. Jeszcze jeden wątek i rozwinięcie :P
CZYTASZ
🔜 Stupid Guy |H.S.
FanfictionZnajomość Harry'ego i Fran od początku wydawała się logicznie niemożliwa. Ona, jako nieśmiała dziewczyna, mało miała wspólnego ze światem chłopaka zakochanego w sporcie, przebojowego, zabujanego w swoim wlasnym 'ja'. Co jeżeli jego pasja przeniesie...