Rozdział 4 - Zacznijmy od Nowa

14.7K 890 301
                                    

- Powiedz mi wszystko od początku. - zażądał blondyn z zdeterminowanym wyrazem twarzy. Brunetka westchnęła cicho ale skinęła głową i nabierając powietrza do płuc zaczęła mu opowiadać o jej uczuciach do niego. Kiedy mu to mówiła poczuła jak coś szarpie jej sercem, znajome uczucie wypełniło ją nerwowością i skrępowaniem ale starała mu się tego nie okazywać. Zmieszana faktem iż pomimo jej starań, w głębi serca jarzyła się jeszcze iskierka miłości do sławnego modela.
 

    Adrien nie przerywał jej, ale słuchał uważnie i co jakiś czas kiwał głową gdy dziewczyna się zacinała i odpływała wpatrując się w przestrzeń, nie chciał aby przerywała. Słysząc jak o nim mówi, jak opowiada mu o nim samy z jej perspektywy, chłopak zobaczył ją w zupełnie innym świetle. Nieśmiała niegdyś Marinette, chociaż wychudzona i osłabiona swoją depresją, wydawała mu się teraz piękniejsza, nawet ot Ladybug.

 

   - ... poddałam się Adrien. - przyznała na końcu swojego monologu. - Poddałam się i czuję się z tym fatalnie, wiem że mogłabym coś z tym zrobić... ale nie mam siły by wracać do dawnej Siebie. Chciałabym.... chciałabym znowu być tamtą pogodną dziewczyną. - wyznała spuszczając wzrok na swój zabandażowany nadgarstek. Nie był widoczny, ale dziewczyna znikąd poczuła jak bardzo zaczynają ją piec jej rany i blizny jakie zostawiła na swoim ciele. Było jej wstyd, ale nie potrafiła cofnąć czasu... nie była aż tak potężna.

  - Marinette. - Adrien westchnął i wplótł swoje palce w jej włosy, jednocześnie odwracając jej twarz w stronę swojej by móc po raz kolejny spojrzeć jej w oczy. Miał już otworzyć usta by coś powiedzieć, ale zobaczył nerwowe drganie rąk dziewczyny oraz rąbek białego materiału pod jednym z jej rękawów. Widząc jego pytające spojrzenie, dziewczyna westchnęła ciężko ale pozwoliła mu podwinąć nieco rękaw. To co zdarzyło się potem bardzo, ale to bardzo wstrząsnęło biedną dziewczyną.  W  zielonych oczach chłopaka, dziewczyna dostrzegła łzy. Nie minęła chwila, a Adrien wybuchł płaczem tuląc do piersi jej poharatany nadgarstek.

  - Boże Marinette... czemu ? - zapytał z strachem w głosie. Brunetka miała wielką ochotę wyrwać mu swoją dłoń, ale widząc jak bardzo cierpi pozwoliła mu ją nadal trzymać. Nie odpowiedziała bynajmniej na pytanie blondyna, zastanawiając się nad dobrą odpowiedzią ale żadnej nie znalazła.

  - Ja... nie wiem. - ona również poczuła nadciągające łzy, znajome pieczenie oczu zmusiło ją do zamrugania ale nie powstrzymała słonych kropli przed spłynięciem na jej blade i wychudzone policzki. - Wiem że to źle, ale nic mi się nie stało. Nie chciałam się zabić, chciałam tylko... chciałam tylko skupić się bardziej na bólu fizycznym niż psychicznym. Nawet nie wiesz jak się teraz czuje.

  - Przerażona ? Smutna ? Zagubiona ? - wymienił chłopak ocierając swoje łzy, nie patrzył na nią. Zamiast tego sięgnął palcami do niewielkiej wstążeczki na bandażu i pociągnął za jeden ze sznurków. Biały materiał zdejmował bardzo powoli, jego dłonie trzęsły się od nadmiaru emocji ale nie poddawał się już po chwili bandaż zsunął się na podłogę ukazując dwa głębokie nacięcia. Były grube i zaczerwienione, Adrien nie musiał być geniuszem by wiedzieć że musiała je zrobić całkiem niedawno. Wokół nich roiło się od mniejszych, znacznie mniej poważnych ranek. Nie czekając dłużej, uniósł delikatnie dłoń dziewczyny i z troską zaczął całować każdą z jej ran. Na twarzy Marinette pojawił się obszerny rumieniec. 

  - Nie rób tego... już nigdy więcej. - zażądał nie odrywając ust od skóry dziewczyny. Marinette niepewnie i powoli skinęła głową i westchnęła cicho. - Mari ? - jego zielone oczu uniosły się ku górze wystając zza paru blond kosmyków jego grzywki.

  - Tak ? - głos jej zadrżał.

  - Daj mi szansę by to naprawić, to moja wina że tak teraz wyglądasz. - poprosił. Marinette zagryzła nerwowo dolną wargę, ale po raz kolejny zgodziła się powoli kiwając głową. Na twarzy Adriena pojawił się niewielki uśmiech.

***


   Siedząc wieczorem w swoim pokoju, Marinette nie spodziewała się wizyty swojego partnera Chat Noir. Jednak przyszedł i zaczął ją wypytywać o szkołę i o to co dzisiaj robiła, jej uwadze nie umknęło to że koci bohater cały czas zjeżdżał wzrokiem na jej poraniony nadgarstek.

  - Chat ? - zapytała z zaniepokojeniem, obserwując pełne bólu oczy chłopaka. - Wszystko gra ?

  - Tak, wszystko jest w porządku. - zapewnił ją - Powiedz, co z Adrienem. pogodziliście się już ?
- ku jego zdziwieniu ale i wielkiej uldze, na twarzy dziewczyny zagościł ciepły uśmiech. Było dziwnym oglądać ją z takim wyrazem twarzy, ale bardzo cieszyła go taka zmiana w jej nastroju.

  - Tak, można tak powiedzieć. - odparła.

  - Marinette ? - obydwoje podskoczyli i spojrzeli na klapę w podłodze dziewczyny, głos jej matki zbliżał się z każdą sekundą. Dziewczyna przeleciała wzrokiem po pokoju, w panice szukając jakiejś kryjówki dla super bohatera. W końcu, ku ironii, jej wzrok wylądował na szafie. Chat spojrzał na nią jakby urwała się z księżyca ale posłusznie się tam schował. Kiedy klapa zaczęła się unosić, Chat Noir siedział już bezpiecznie w szafie dziewczyny.

  - H.. Hej mamo. - przywitała się dziewczyna sięgając po bluzę z długimi rękawami, co jak co ale swoim rodzicom żadnych blizn nie chciała pokazywać. - Co Cię tu sprowadza ? - zapytała nerwowo.

  - Przyniosłam Ci kolacje. - odpowiedziała drobna kobieta, kładąc na ziemi tace z apetycznie wyglądającymi kanapkami. - Błagam Cię Mari, zjedz chociaż troszkę. - poprosiła i wróciła na dół by zając się naczyniami i spędzić wieczór z mężem.

   Kiedy Chat Noir uwolnił się już z szafy, zobaczył gapiąca się na jedzenie Marinette. Ściągając groźnie brwi podszedł do niczego nieświadomej dziewczyny i objął ją od tyłu w pasie, momentalnie chowając twarz w włosach dziewczyny. Pachniała słodko, jak na córkę piekarzy przystało.

  - Masz zamiar to zjeść, prawda ? - Marinette zadrżała lekko słysząc jego zdenerwowany ton głosu. Jego uścisk na jej tali wzmocnił się nieco, kiedy usiedli razem po turecku na jej różowym dywanie. Dziewczyna zarumieniła się zdając Sobie sprawę że praktycznie siedzi na nim jak w fotelu.
Używając swojej batuty, Chat przybliżył do niej talerz z jedzeniem i uniósł jej do ust jedną z kanapek.

  - Wcinaj bo nie urośniesz, smerfie. - zażartował i uśmiechnął się na dźwięk jej lekkiego chichotu. Dziewczyna posłusznie przełknęła pierwszy kęs, podczas gdy ona jadła kot zaczął z nudów skubać jej szyje swoimi zaostrzonymi nieco zębami. Marinette wydała z Siebie zaskoczony okrzyk, a niedojedzona kanapka wylądowała na podłodze jej pokoju.
 

  - C...Chat, co ty... ty robisz ? - wyjąkała z rumieńcem na twarzy. Blondyn uśmiechnął się złowieszczo i zaczął składać na jej skórze delikatne pocałunki. Musiał przyznać że droczenie się z nią sprawiało mu niezłą frajdę.

  - Czyżbyś się czymś denerwowała księżniczko ? - zapytał próbując ukryć chichot.

  - Mauvais chat. - warknęła czerwona na twarzy nastolatka, ale nie przerwała jego pieszczot. Adrien uśmiechał sie przez cały czas zastanawiając się w duchu czy udałoby się mu wywołać taką reakcje gdyby był w swojej normalnej postaci.



Mam nadzieje że tego nie schrzaniłam O\\\\\\O ;-;

I need a Hero ( Opowiadanie Miraculum )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz