Caroline
Popijając w międzyczasie kawę w salonie, z piórem w dłoni i notatnikiem na kolanach próbuję ująć w słowa historię, którą pragnę zapamiętać.
Nasz aniołek śpi smacznie w swoim małym raju, więc mogę skupić się na tym co kocham czyli na pisaniu. Mogłabym powiedzieć, że nasza historia
jest ckliwą i romantyczną historią, dobrze wszystkim znaną i oklepaną. On i Ona spotykają się, kłócą, żeby za chwilę się całować a tuż po tym
zaczynając batalię słowną od nowa. Ale nasza historia jest inna. Bardzo ale to bardzo skomplikowana i smutna
lecz i tu wszystkich zaskoczę - ze szczęśliwym zakończeniem. Chociaż muszę powiedzieć, że wielokrotnie bolesnymi wydarzenia stawiały na
szali naszą wspólną przyszłość. Miłość ma to do siebie, że pojawia sie w najmniej niespodziewanym dla nas momencie i kompletnie burzy idealny na pozór świat. Tak też było i ze mną. Żyłam z dnia na dzień zmagając się z trudami dnia codziennego aż nagle pewego wieczora pojawił się On -mój jak widać obecny mąż. Jego przeszłość ciągle nas prześladuje, ale zdaję sobię sprawę jakim ogromnym wsparciem dla niego jestem i ponownie uświadamiam sobie jak bardzo go kocham. Wiedziałam od początku, że Nick (mój mąż) jest bardzo silnym człowiekiem, mocno zranionym przez życie, ale twardym i zdecydowanym. Jego pewność siebie oraz miłość do mnie to cechy które najbardziej w nim kocham i szanuje. Oczywiście jego umięśnionego ciała nie mogłabym pominąć, ale nie ono tu gra najważniejszą rolę, no dobra uwielbiam je i nigdy chyba nie będę miała go dosyć. Czy to normalne, że na każdy jego widok moje serce zaczyna
przyspieszać a policzki rumienić się jak u nastolatki? Tak, to normalne. Ponieważ Nick tak właśnie na mnie działa; pobudza moje zmysły sprawiając, że czuję się przy nim dowartościowana nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Czy ja na wywołuje u niego te same reakcje? Czy na mój widok jego piękne wargi unoszą się a oczy błyszczą? Tak! I mówię to z absolutną pewnością w sobie, jesteśmy w sobie zakochani a nasze uczucie zamiast z każdym dniem gasnąc, jeszcze bardziej jest przez nas
podsycane. W jaki sposób? Po prostu miłością, zaangażowaniem i zaufaniem na którym zbudowaliśmy nasze małżeństwo. Zamykam oczy i
na moment przed oczami mam jego widok, kiedy leżał w szpitalu walcząc o życie. To była i jest dla mnie najgorsza i najbardziej straszna rzecz w życiu i choć Nick żyje to ja nadal ciągle się o niego martwię - bo przecież na
tym polega związek. Życie bez tego upartego zazdrośnika byłoby dla mnie niemożliwym, nikt inny nie dałby mi tyle szczęścia, opieki i radości.
Mogłabym na palcach obu dłoni wymienić wady mojego męża nawet się nie zatrzymując, narzekając na niego i sądząc, że z każdym innym ułożyłabym swoje życie. Nie będę kłamać, oszukiwać, aby go bronić bo
tak jest naprawdę. Mój mąż jest uwaga: wymagający, kontrolujący, nigdy nie słuchający, zawsze o odmiennym zdaniu niż moje. Zazdrosny ( w
niektórych przypadkach aż za bardzo), lubiący zupełnie inne formy spędzania czasu (jego ulubioną jest łóżko, ale tu przymknę na to oko bo
te formy a właściwie figury są uuu ...gorąco mi ). Wróćmy do jego wad, hmm... zawsze się spóźnia i nie lubi chodzić ze mną na zakupy. W pamięci
mam nasze wyjścia, które co krok powodują u mnie wybuch nie kontrolowanego śmiechu.
Nie mogę pojąć dlaczego chodzenie ze mną po sklepach stanowi dla niego aż taką torturę. Przecież kiedy już tam jesteśmy może wreszcie
usiąść i odpocząć. To ja mam problem i wtedy to ja przeżywam katusze,
aby wcisnąć się w kieckę, która dosłownie prosi mnie, aby ją przymierzyć. Dla niego problemem jest czekanie na mnie, a moim przechytrzenie go i szukanie sposobu aby nie znalazł ceny kolejnego ubrania, lub pary butów. Ja dopiero mam problem ! I po co to robię, dla kogo hmm? No oczywiście, że dla Niego. Robię to, aby za każdym razem gdy ciągnę go do innego sklepu widzieć jego zaskoczoną minę. To wprost niewiarygodne,
że za każdym razem jest zaskoczony moim wyglądem, wciąga głośno powietrze i zakłada nogę na nogę. Co próbujesz ukryć mężu, podnieciłeś się tak ? I oto w tym chodzi. Nie po to zabieram cię ze sobą, abyś spojrzał przelotnie na mnie i ze znudzoną miną wyraził swoje zdanie. Oprócz tego, że nosisz moje torby z zakupami, masz chłonąć i zachwycać się moim widokiem za każdym razem tak ja to robię w twoim przypadku. Staram się dla niego, bo choć zapewnia mnie że jestem jego jedyną to przecież wszystko może się zmienić. Jedna sprzeczka zmienia się w awanturę, potem on nie wraca na noc , a za miesiąc dowiaduje się że ma inną. Kręce przecząco głową, nie chcę , oboje nie chcemy do tego doprowadzić. Więc moje serce przyspiesza, oczy błyszczą a usta same lekko wyginają się w uśmiechu bo On patrzy na mnie , na Mnie ! A ja jestem niesamowicie szczęśliwa. Zapominam w tym momencie o jego wadach, bo podchodzi
do mnie z gracją i pewnością siebie, wie że nie wykonam żadnego ruchu. Jak zwykle zachwycam się jego umięśnionym ciałem, które ćwiczy na siłowni dwa razy w tygodniu. Dobrze, że są efekty tego jego chodzenia na siłownię, mam o co się oprzeć i co nocą podziwiać a wierzcie mi jest co.
Naturalnie myślę o jego dobrze wyrobionych ramionach, silnych i mocnych. Wiem bo przekonuje się o tym za każdym razem kiedy niesie mnie do sypialni. Ma też super płaski i wyrzeźbiony brzuch, który wprost uwielbiam obmacywać. Nie tylko brzuch obmacuje, pojęcia nie mam
dlaczego on tak świetnie wygląda w jeansach. Oczywiście, że wiem, jego tyłek jest stworzony do obmacywania także podziękujmy Bogu za
siłownie no i za to, że w ogóle mój drogi do niej chodzi.
Stoimy milcząc. Atmosfera jest tak naładowana erotyzmem, że mam wrażenie że zaraz rzucę się na własnego męża w sklepie , wepchnę go do kabiny ( no dobra to będzie trudne bo przy jego metr osiemdziesięciu
pięć a moim metr siedemdziesiąt jest spora różnica) . Wpatrujemy się w nasze odbicia w lustrze, widzę nasze ciche uśmiechy i nagle przesuwając swój wzrok po lawendowej sukience zauważam małą fałdkę na brzuchu. Czy mi się wydaje czy pod innym kątem materiał drogiej sukienki sprawia, że moja fałdka jest bardziej widoczna. Jezu, spalę się ze wstydu przed własnym mężem. Jestem tak pociągająca jak alergik w porze wiosennej, o
matko a było tak wspaniale. Już to sobie nawet wyobraziłam, nasz cudowny seks w kabinie przymierzalni a tu uroczy moment popsuła... nie
nie będę patrzeć na swój brzuch. Automatycznie zakrywam go rękoma, co wywołuje drobną konsternację u mojego męża. W przeciwieństwie do mnie on jest perfekcyjny no nie wliczając charakteru, ale to odmienna
kwestia. W tej chwili myślę sobie a idź w diabły z tym swoim idealnym ciałem. On zauważa, że coś nie gra, przecież jego żona nigdy tak się nie zachowuje. A może spróbuj przez jeden cholerny dzień być kobietą z
fałdką tłuszczu to zobaczysz jakie myśli mogą przyjść ci do głowy. Mówię sama do siebie, ale moje spostrzeżenie rozmiesza mnie, bo wyobrażam sobie mojego kochanego męża robiącego makijaż. Głośno zaczynam się śmiać, kobiety będące w sklepie spoglądają na męża a ten robi minę równie zadowolonego co ja, choć nie ma pojęcia co wywołało u mnie tak
niespodziewaną reakcje.
-Co Cię tak rozśmieszyło? Przez chwilę myślałem że coś Ci jest, może to przez tą sukienkę, być może nie pasuje Ci. - Że co proszę, nie pasuje mi?
Czy on chce powiedzieć, że jest dla mnie za ciasna? Ja mu dam za ciasna.
-Chcesz mi powiedzieć, że jest dla mnie za ciasna? To chciałeś
powiedzieć. Starałam się, robiłam to wszystko dla Ciebie a ty...ty jesteś potworem. -Ignorując go odwracam się w stronę lustra chcąc odpiąć
suwak. Moje starania zostają przerwane przez męża, który zasłania mnie swoim ciałem i wręcz za mocno popycha mnie w stronę mojej kabiny w
której pozostawione mam moje prywatne ubrania. Moja złość na niego ani na chwile nie ustępuje, dalej walczę z suwakiem, który akurat teraz zaciął się. Mój mąż widząc moje marne trzeba przyznać starania staje za mną.
-Nie wierć się.
-Nie odzywam się do Ciebie zdrajco. -Słyszę jego głęboki śmiech aż ściska mnie w żołądku. Nie, nie pocałuje go nadal jestem zła. A na dodatek jego dłoń wcale się tak nie spieszy, aby odpiąć ten pieprzony suwak. Dotyka
ustami mojej skóry robiąc sobie tym samym szlak. Całuje moje ucho a potem szyję równocześnie przesuwając zamek.
-Skarbie co ja takiego znów powiedziałem, co to nowy szampon hmm... pięknie pachnie. -Bierze głęboki wdech i zaciąga się chowając twarz w
moich włosach. Jest przyjemnie, ale ...
-Nie wiesz o co się wściekam? Zobacz. -Pokazuje mu coś na kształt małej fałdki tłuszczu, kiedy sukienka opada na ziemię. Przygląda mi się po czym wybucha śmiechem. Jak ośmiela się śmiać, przecież to jest dla mnie przykre a on się z tego śmieje? Miarka się przebrała, zamierzam przebrać się i wyjść a on niech robi co chce, ja z nim iść ramię w ramię nie zamierzam.
-A ty dokąd kochana złośnico. - Mówi i obejmuje mnie w pasie. -Chyba nie uważasz, że wyśmiewam Ciebie i twój "wyimaginowany" problem?
Patrzysz na mnie tak morderczym wzrokiem, że muszę się jakoś bronić. Posłuchaj, zacząłem się śmiać bo głupszej rzeczy z twoich ust nie
słyszałem w życiu. Kiedy do Ciebie dotrze, że kocham cię za to jaka jesteś a nie za to jaka ty chcesz być dla mnie. Wiesz, że dla mnie jesteś zawsze pociągająca w każdym stroju.
-Nawet wtedy kiedy mam na sobie tę piżamę z misiem ?
-Szczególnie wtedy, kocham cię za to że jesteś prawdziwa. Nie zmieniaj się dla mnie, bo dla mnie jesteś idealna. Pamiętasz kiedy miałaś grypę?
-Grypę pamiętam, ale co ona ma wspólnego z moim ciałem?
-Kiedy przechodziłaś grypę, chodziłaś po domu z czerwonym nosem i rozczochranymi włosami. Nawet wtedy widziałem tą piękną kobietę,
która została moją żoną.
-Wyglądałam okropnie.
-Wyglądałaś pięknie, nigdy przenigdy nie mów o mnie że jestem potworem. Kocham Cie i szanuje ciągle powtarzając Ci, że piękno bierze się stąd. -Wskazuje na serce i głowę.
-I co podbudowałem trochę twoją pewność siebie?
-Tak jak zwykle. -Odburkuje i przytulam się do niego całując delikatnie. On zdejmuje swoją marynarkę i nakrywa mnie nią. A tak, zapomniałam dodać, że mój mąż jest "szefem". Jako lekarz jest uwielbiany przez swych pacjentów lecz jako przełożony jest bardzo wymagającym człowiekiem,
który wzbudza tym samym szacunek odpowiadający jemu stanowisku. Kiedy pomyślę o tym jaki jest, ile wad posiada wiem, że i ja nie jestem idealna a wspomniana przeze mnie sytuacja tylko to potwierdza. Posiadawady, wiele bardzo wiele razy miałam ochotę go wykopać za drzwi. Miałam ochotę powiedzieć mu co o nim myślę.
Więc dlaczego tego wszystkiego nie zrobiłam? Dlaczego jestem tak zdecydowana i pewna jego osoby? Odpowiedź jest jasna jak słońce, które dzisiejszego poranka świeci aż zbyt mocno, wprowadzając tym samym
mnie w dobry nastrój. Niestety kocham tego czasami zbyt kontrolującego moje życie człowieka, mówię niestety ponieważ nasza miłość się kiedyś
zakończy, a najbardziej intrygującym faktem, który mnie porusza jest fakt, że nie mam pojęcia kiedy to nastąpi. Ktoś teraz, słuchając moich słów
zaprzeczyłby i powiedział "No co ty za głupoty wygadujesz, przecież się kochacie". Przyznałabym tej osobie rację. Kochamy się, za cholerę nie wiem co on we mnie zobaczył. Pamiętam nasze przypadkowe spotkanie i to, że moja ręka wylądowała na jego policzku. Pamiętam jego zimne a
zarazem i zaciekawione spojrzenie i ...nadal nie znam powodu dla którego stałam się dla niego kimś najważniejszym, najcenniejszym, kimś za kogo nawet wdał się w bójkę spędzając tym samym noc w areszcie.
Jeden jedyny raz miałam to szczęście, że spośród tego tłumu wypatrzył akurat mnie najbardziej niewierzącą w siebie i w swoje możliwości dziewczynę z małego miasta. Do tej pory stanowi to dla mnie zagadkę. Ja
i On, w ogóle nie powinniśmy się ze sobą spotkać, rozmawiać a co
dopiero być po ślubie 5 lat, nadal wypominając sobie swoje wady i nadal kochając się tak mocno, miłością tak piękną, że powinno to być zakazane.
-O czym myślisz skarbie? - Mój mąż całuje mnie w policzek. Z cichym westchnieniem zadowolenia opieram się o jego policzek, wdychając zapach drogich perfum.
-Próbuję opisać naszą historię kochany, od momentu naszego pierwszego spotkania aż do dnia ślubu.
-Byłaś taka piękna, wyglądałaś jak anioł, mój anioł. - Powtarza przy uchu delikatnie je kąsając. Fala podniecenia obejmuje moje ciało, powoli zapominam co tak właściwie miałam zrobić.
-Nick...postanowiłam to opisać i zrobię to nie przeszkadzaj.
-Uwielbiam Ci przeszkadzać na różne sposoby... - Mówiąc to zaczyna odpinać suwak mej sukienki, jednocześnie dłonią pieszcząc kark. Moje ciało wygina się w łuk domagając się pieszczot.
-Nie...skarbie musisz iść do pracy, nie mamy czasu...
-Dla Ciebie mam go zawsze. Słodka, zapominasz chyba że ze mną się nie dyskutuje, mnie się kocha.-Podchodzi do kanapy na której siedzę i bierze mnie w ramiona, patrzy w moje oczy i widzi, że jestem gotowa.
-Muszę zajrzeć do małej a później...-Jego usta skutecznie zamykają moje pocałunkiem.
-Nie wymigasz się Słodka mam na Ciebie ochotę. Z resztą ja lepiej opowiedziałbym tę historię.
-Tak?
-Poniekąd jest ona o mnie, to ja jestem tym skomplikowanym
przypadkiem w którym się zakochałaś i kochasz nadal.
-Kocham Cię i nie przestanę, pocałuj mnie Nick. - Usta męża zachłannie wpijają się w moje nie chcąc stracić równowagi obejmuje go nogami w pasie a on mrucząc z cichym zadowoleniem kładzie mnie na kanapie.
-Ty i Chloe jesteście całym moim życiem, bez Was nie miałbym niczego, nie zaszedłbym tak daleko. Kocham cię za wszystko Caroline. Za to, że rozświetliłaś moje życie, wyciągnęłaś z ciemności i dałaś mi nasz
największy skarb - naszą małą. Teraz wiem, że mam wszystko o czym marzyłem - Twoją bezgraniczną miłość i rodzinę która jest dla mnie najważniejsza.
-Nick to jest... no kurcze znowu zacznę płakać, zobacz co ze mną zrobiłeś.
-Zaraz znajdziemy sposób na łzy. - Całując mnie raz, drugi skutecznie odwraca moją uwagę. Całą sobą zatracam się w nim, rozpinam szybkimi ruchami jego koszulę wsuwając dłonie w jego włosy i przesuwając głowę
bliżej.
-Kochaj mnie Nick.
-Zawsze Słodka. - Szepcze przy uchu a wypowiadając słowa miłości pozbywa się mojej sukienki dając mi rozkosz jaką tylko On może dać.