1

408 17 3
                                    

Śniłam właśnie o jakiś bzdetach, kiedy usłyszałam pikanie budzika.

Ja się pytam kto wymyślił to małe urządzenie samego diabła?

Będąc jeszcze jedną nogą w krainie Morfeusza wzięłam zamach dłonią wymierzając w cel. Zegarek spadł na podłogę nadal wydając melodyjkę, przez co zmuszona byłam do przekręcenia się. Robiąc obrót w bok straciłam podłoże zlatując z łóżka.

Piękny początek dnia Camilo!

Wiązka przekleństw wydostała się z moich ust przy wstawaniu i rozmasowywowaniu obolałych pleców. Była godzina 6.10 więc na spokojnie ruszyłam do łazienki, gdzie rozczesałam włosy oraz wykonałam inne rutynowe czynności. Odświeżona stanęłam przed szafą. Sama nie mam takiego problemu jak inne dziewczyny, czytaj "co mam dzisiaj ubrać?", ponieważ zakładam wszystko w czym mi jest wygodnie. Dzisiaj padło na bluzę z napisem "Never it's too late..." - koloru szarego - i czarne rurki z dziurami na kolanach. Zgarnęłam z szafki jeszcze bieliznę i zarzuciłam cały komplet.

Włosy rozpuściłam kaskadami po bokach, a na nos włożyłam czarne okulary. Nosiłam je ze względu na moją wade wzroku, lecz ona nie była niewiadomo jak wielka. Nie. Chodziło o to, iż wszelakie kontury bez nich miałam lekko rozmazane, co mnie strasznie wkurzało.

Pomalowałam rzęsy i usta - z tego składa się mój cały makijaż - po czym stanęłam przed lustrem.

Ogólnie jestem nie wysoką szatynką z opaloną cerą i dużymi czekoladowymi oczami. Uważam siebie za pospolitą wyglądem nastolatke. No bo halo! Kto chciałby wyglądać jak ja? Długie nogi, mała dupa i średnie piersi plus nie zakładam zbyt wyzywających ubrań, ani nie nakładam szpachlą tapety.

Ostatni raz zlustrowałam siebie i poprawiłam palcem spadające okulary. Z biurka zagarnęłam czarną torbę po czym ruszyłam do kuchni. W całym domu słyszałam tylko szuranie moich kapci, co jest normalne.

Mama z natury jest pracoholiczką, zaś jej robota wymaga ciągłych wyjazdów w delegację. Tym razem znowu zostałam sama, gdyż wczoraj ogłosiła iż ma swoje jakże pilne spotkanie we Francji. Już się do tego przyzwyczaiłam, lecz czasem mi jej brakuje i chciałabym cofnąć się do dzieciństwa kiedy tata jeszce żył, a ona poświęcała całą swoją uwagę mi. Niestety co było to minęło...

Będąc już w kuchni zjadłam śniadanie pisząc jednocześnie prawą ręką na Twitterze.

@camillacabello97
Kolejny dzień w tym wariatkowie... A co tam u was?

Do @camillacabello97 od @EmillaTaBoska
Wyobraź sobie wiem. Gotowa? Czekam pod domem !!!

Uśmiechnęłam się na widok wiadomości od mojej najlepszej przyjaciółki Emilly i zabrałam swoje rzeczy. W biegu założyłam buty zbierając po drodze klucze. Rzeczywiście przy furtce czekała wysoka blond dziewczyna do której podbiegłam wcześniej zamykając dom. Szczęśliwa jej obecnością przytuliłam się do niej. Była ona moim totalnym przeciwieństwem, lecz przeciwieństwa się przyciągają, prawda? Ema na budowę klepsydry i przewyższa mnie wzrostem. Jej oczy są intensywnie zielone, a usta pełne. Cały wygląd który posiada odbija się też w życiu codziennym, gdyż ma chłopaków jak na pęczki.

Ja jednak nie polubiłam Emy za opakowanie, a charakter. Obie jesteśmy równie szalone i uwielbiamy się śmiać, ale ona jest osobą która się niczego nie boi, nie jest nieśmiała tak jak ja.

Byłyśmy w trakcie drogi jak i rozmowy o niesprawiedliwości jaka nas spotkała dotyczącej bliskiego sprawdzianu z matematyki. Ani ona, ani ja nie lubiłyśmy tego przedmiotu, lecz wolałam już to niż taką fizykę... Po jakiego oraz na co komu wiedzieć na czym polega ruch taki czy siaki..?

-Ta baba to chyba mnie nawet nie lubi... - skarżyła mi się Emilly kiedy przechodziłyśmy przez bramę. Oczywiste było to iż nikt nie zwrócił na nas uwagi, bo nie należałyśmy do tych plastikowych popularsów. Sama bym nawet nie chciała się nim stać. Czemu? Ponieważ byłabym u wszystkich na językach "ona zrobiła to" lub "zobacz co założyła..." itd. Warunki bycia też w ich grupie nie przyciągały mnie również w jakiś mocniejszy sposób.

Musiałabym znać kogoś popularnego, mieć dużo hajsu, dać dupy połowie szkoły czy być głupia i wykonana 99% z silikonu... to nie moja bajka.

- Halo... ziemia do Cam!!! - blondynka pomachała mi dłonią przed nosem.

-Ym... ale ja Ciebie słucham... - skłamałam.

-Tak jasne, a widzisz abym zamieniła się w fioletowego jednorożca? - pokręciłam przecząco głową.

-Za dużo My Little Pony. Wiesz, że miałaś być na odwyku??

-Tak, ale stwierdzono, że już mi nic nie pomoże... - zrobiła minę zbitego psa przez co obie wybuchłyśmy śmiechem.

Budynek szkoły jest ogromny i współczuję nowym uczniom w odnalezieniu się. Każdy korytarz pomalowano na biało oraz wysprzątano na błysk. Cały wystrój można by spokojnie porównać do szpitala, lecz zepsuły to rzędy szafek. Wspólnie ruszyłyśmy na sam koniec gdzie były nasze.

-Co mamy mieć pierwsze? - spytałam wybierając kod do tej metalowej puszki. Każdy uczeń mógł ją urządzić po swojemu, ale... no właśnie ALE, był jeden warunek, a mianowicie pod koniec gimnazjum jak i liceum trzeba wszystko sprzątnąć.
Moja była neutralna, zachowane w nienagannym stanie pliki kartek, zeszyty, długopisy wraz z średniej wielkości zdjęciem mnie, Emilly oraz naszego przyjaciela - Nicolasa. Cała trójka dzieci stała w parku trzymając koktajle i szczerząc się do aparatu. Pamiętam te czasy jak przez mgłę, choć był to jeden z tych lepszych momentów w życiu. To była moja paczka. Właśnie... BYŁA.

Zaraz po ukończeniu podstawówki Nicolas odciął się od naszej dwójki przez swoją dziewczynę Alex (zerwała z nim po 2 tygodniach), która owinęła go sobie wokół palca. Stał się wtedy zimnym dupkiem, draniem i szkolnym popularsem... Początkowo walczyłyśmy o ten czas, więź, lecz on się zmienił oraz pomimo obietnic - zostawił nas.

-Zgadnij... MATEMATYKĘ !!!! Jej! - krzyknęła w czasie, kiedy wkładałam odpowiedni zeszyt do torby. Niedługo po jej zachwycie usłyszałam coś co denerwowało mnie jeszcze bardziej niż budzik, a mianowicie szkolny dzwonek oznajmiający pierwszą lekcje. Wspólnie ruszyłyśmy do odpowiedniej sali przed tym starym babskiem. Moim zdaniem wyciągnęli jakiegoś gargulca z książki i ubrali w normalny strój pięćdziesiąt letniej kobiety. Tutaj uważana była za postrach, wiecie gdyby szkoła mogłaby mieć jakieś straszydło to ona pasuje idealnie.

Ja z Emy usiadłyśmy obok siebie w ostatniej ławce i powoli wyjmowałyśmy swoje przybory.

-Witam droga klaso. - rozbrzmiał tubalny głos kobiety.

- Jak wiecie co roku po tygodniu nauki was przesiadam, a ten czas od rozpoczęcia roku szkolnego już minął i powinnam was rozsadzić... - czy ja mam omamy słuchowe czy w tym roku posiedzę z Emy?!?! - ...ale- że co kurde??!! Jakie znowu ALE?!?
-...prowadzę dzisiaj dość ważny konkurs matematyczny i mam dużo papierów, dlatego zrobimy to jutro na kolejnej lekcji. - zakończyła, a mi zrzedła mina, ponieważ w poprzednim roku siedziałam z pustą laską i jednocześnie drugą najfajniejszą w tej szkole. To była istna katorga...

Mamy 1042 słów jak na pierwszy rozdział!!!
/nie sprawdzone
Mam nadzieję, że nie zanudzam takim wstępem, ale powoli historia zacznie się rozkręcać ;)

Never Be Alone //Shawn Mendes & Camila Cabello \\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz