2

330 18 3
                                    

Razem z Emy po trzech lekcjach ruszyłyśmy na stołówkę.

- Ale posłuchaj i nie mów nie bo cię spiore - już chyba dziesiąty raz próbuje powiedzieć jej o tym jaki ma talent artystyczny, ale w tym temacie to jak walenie grochem o ścianę.

-Dobra

-Znam cię od urodzenia i ty malujesz najpiękniej na świecie - zatoczyłam dłońmi koło - więc moim zdaniem powinnaś wziąć udział w tym konkursie!

-Jak powiem, że pomyślę nad tym to skończymy temat? - kiwnęłam głową po czym popchnęłam ogromne drzwi do stołówki.

Całe pomieszczenie wypełniały tłumy ludzi, którzy siadali do swoich ekip. Razem z blondynką podeszłam w stronę kolejki i chwyciłam swoją tacę jednocześnie obserwując wszystko dookoła.
Mnóstwo czerwonych, okrągłych stołów z dużą ilością krzeseł było porozstawianych wokół jednego niebieskiego. Tam siedziała cała elita, czyli: Harry, Nicolas, Luke, Shawn, Ben i Samuel - pół składu drużyny koszykarskiej - oraz Zoe, Sarah i Alice wraz ze swoją Molly. Wszystkie dziewczyny z tej grupki moim zdaniem, co zresztą potwierdzają swoim zachowaniem, są jedynie pustymi laluniami...
Może oprócz Zoe, ponieważ parę razy udało mi się z nią zamienić zdanie, lecz tylko w bibliotece, kiedy chciałyśmy wypożyczyć tą samą książkę.

Każdy chłopak był rozrywany w tej szkole, ale tak jakby jednym z tych naprzystojniejszych był Shawn.

Co jednak z tego iż jest ładny skoro ma okropny charakter?

Uważa się za króla, choć każdy pożądny władca musi mieć cokolwiek w czaszce, oprócz powietrza. Szczęśliwie się złożyło iż znalazł równie idealną partię - Molly. Dziewczyna jest suką nad sukami, idiotką nad idiotkami. Naśmiewa się zawsze ze słabszych osób, chociaż te nic jej nie zrobiły...

Okrucieństwo, nieprawdaż?

Kiedy była moja kolej to wybrałam sobie schab z sałatką i sokiem. Nie mam po co się odchudzać i szczerze to mimo iż jem za dwie osoby to szybko rozkładam posiłek.

Powolnym krokiem zmierzałyśmy ku naszemu stolikowi, kiedy zobaczyłam jak od popularnych wstaje Molly i zmierza w stronę trzech dziewczyn obok naszego miejsca. Nastolatki ubrane były w swetry i przetarte dżinsy, a na nosie miały zbyt duże okulary. Widocznie nie widziały idącego zagrożenia, gdyż rozmiawały ze sobą w najlepsze.

Siedziałam na przeciwko Emilly z którą bacznie przyglądałyśmy się sytuacji. Farbowana blondynka przeciskała się pomiędzy stolikami, jednocześnie trzęsąc biodrami. Gdy doszła do ich stolika rzuciła krótkie spojrzenie na nie i idąc dalej zamaszyście poruszając dupą, zrzuciła tacę pęłną spaghetti na ubranie niskiej czarnowłosej.

Miałam po uszy zachowania tej lafiryndy. Nie mogę wiecznie się temu przyglądać, trzeba zareagować. Podniosłam się z miejsca, a z torby wyciągnęłam paczkę husteczek. W stołówce panowała niezmiernia cisza przerywana pojedyńczym szlochem. Dźwięk odsuwanego krzesła był tak duży, iż wzrok wszystkich został skierowany na mnie. Nie powiem, że nie lubię być w centrum, ponieważ tego NIENAWIDZĘ!!

Czując wzrok każdego na sobie, a nawet tej pieprzonej elitki dotarłam do ofiary tej żmiji i ku zaskoczeniu wszystkich pomogłam wytrzeć jej ubranie.

- Oooo... Jakie to słodkie... kujonka pomaga kujonce... - spojrzałam przez chwilę na nią. Stała z złożonymi dłońmi i robiła dzióbek. Nawet nie wie jak teraz wygląda. Pewnie jej zamiarem było bycie seksownym i słodkim, ale za to wyglądała żenująco.

- Nie zapomnij jeszcze wytrzeć jej okropnego makijażu. Ups... zapomniałam to jej twarz. - po sali przebrnęły salwy śmiechu, a jak się dowiedziałam, Perrie na nowo załgała.

-Ona przynajmniej jest naturalna, a jej ciało nie zawiera więcej lateksu czy innego gówna niż mózgu. - odpyskowałam. Serio nie wiem co we mnie wstąpiło, ale mam powyżej uszu jej ciągłego dokuczania innym. Kiedyś też byłam ich celem drwin, lecz najwyraźniej się znudziłam. Dziewczyna nabrała purpurowego koloru, kiedy wszyscy zaśmiali się z tego co powiedziałam.

- A wy to co?!? Śmiejecie się tylko i nic z tym nie robicie!! Jacy z was... -

Nagle poczółam kłucie i szarpanie ramienia przy akompaniamencie nawoływania mojego imienia.

-Camilla! Camila! - przed sobą zobaczyłam pochyloną sylwetkę bibliotekarki. Rozejrzałam się. Byłam w kąciku moim i Emy, a na kolanach leżały nasze książki.

- Co się stało? - ziewnęłam, a kobieta z rozbawieniem pokręciła głową.

- Razem z Emilly miałyście okienko więc przyszłyście tutaj. Zapytałyście się czy możecie w czymś pomóc i zaczęłyście układać oraz nosić sterty książek. Później zmęczone usiadłyście czytając, a ja na chwilę wyszłam. Kiedy tylko wróciłam wy spałyście. - moje policzki przybrały czerwony kolor. Czyli tamto na stołówce to sen? Pewnie, bo nigdy w życiu nie zrobiłabym czegoś takiego.

- Przepraszamy. Naprawdę...

- Oj drogie dziecko. Jesteście moimi ulubienicami i zawsze mi pomagacie. Sama to rozumiem, gdyż czasami również mam ochotę się zdrzemnąć. - puściła mi oczko, a ja się zaśmiałam jednocześnie wyciągając się.

- A dziewczynki! Nie budzę was bez powodu! Ruszajcie się bo lekcja się zaczęła z pięć minut temu. - krzyknęła szeptem.

Jak poparzona wstałam z fotela i budziłam Emy. Trudno było przywrócić ją do życia, lecz jak usłyszała o tym, iż się spóźniłyśmy to szybko wstała. Po pożegnaniu pani puściłyśmy się biegiem do klasy gdzie już trwał angielski.

Pierwsza zapukała Emilly i weszła, zaś ja zaraz za nią.

- Przepraszamy za spóźnienie - wypaliłyśmy obie. Cały czas mój wzrok padał na białe buty.

- Kujonka i się spóźniła... hmm. Brawo Camilla! - ktoś krzyknął z końca sali. Automatycznie zacisnęłam rękę na pasku torby, gdy usłyszałam śmiechy.

-Spokój! - krzyknęła Pani Jones i zaraz siedziałyśmy na swoim miejscu.

Reszta lekcji minęła spokojnie, a ja byłam przez ten cały czas skupiona na śnie. Czemu ja taka nie mogę być naprawdę i się postawić? Dlaczego zawsze się blokuje? Zadawałam te pytania w kółko i kółko dopóki nie dotarłyśmy do szafek. Emilly nie mogła dzisiaj ze mną wrócić, ponieważ musiała jechać do lekarza na badania. Tak więc zostałam sama na korytarzu z moją szafką. Otworzyłam ją, a z wnętrza wypadła mała niebieska koperta. Była mojego ulubionego koloru i nie pamiętam bym pisała jakiś list. Ciekawa ją otworzyłam. Do środka włożono laski wanilii - zapach który kocham - oraz białą karteczkę. Wyciągnęłam wiadomość.

Nie szczepiaj włosów. W rozpuszczonych wyglądasz lepiej :* ~M

Dotknęłam koka, który powstał na potrzeby sprzątania w bibliotece. Rozejrzałam się, lecz nie zauważyłam nikogo co nie było dziwne, gdyż było po lekcjach. Pewnie to pomyłka. Ktoś włożył do nie odpowiedniej szafki i to ja to dostałam. Nie znam przecież żadnego M.
***
Gdy dotarłam do domu zostałam przywitana przez ciszę. Ściągnęłam buty po czym poszłam do salonu. Szczęśliwa na widok kanapy przywitałam ją ogromnym uśmiechem. Tak, teraz ja, ty i ogromne ilości serialów. Pokój urządzono w brązowo-kremowych barwach. Biała sofa stała w centrum, a dalej stolik na kawę i ściana z sprzętem AGD który włączyłam. Przy końcówce odcinka Teen Wolf usnęłam.

I pomyśleć, że to ja kiedyś byłam tą bezbronną Perrie.

3os.

Pojedyńcza łza spłynęła po policzku śpiącej dziewczyny na samo wspomnienie. Tyle bólu wyciekło razem z nią.

Kolejny rozdział I 1068 słów! Jej!
/nie sprawdzone

Never Be Alone //Shawn Mendes & Camila Cabello \\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz